"Tęskniłem" - 4

1.2K 55 0
                                    

Jadąc tak tym zatłoczonym pociągiem, myślałam jak bardzo właśnie w tej chwili wali się ludziom życie. Każdy z osobna ma inną historię. Jedni zakończyli jakiś rozdział w życiu, a inni dopiero coś zaczynają albo tkwią w przerwie pomiędzy jednym, a drugim. Wpatrywałam się przez dłuższy czas w kobietę z dzieckiem. Trzymała je jakby to było jej jedyne oczko w głowie. Jakiś mężczyzna śmiał się z dziewczynką, a jeszcze inni ludzie czytali książki.

Siedziałam na strasznie niewygodnym siedzeniu jak na skazanie. Jeszcze 4 przystanki i wysiadam. Zrobię mu miłą niespodziankę, a raczej mam nadzieję, że będzie nie najgorsza. Oddychałam miarowo. Przekładałam nogę na nogę, a ręce trzymałam w gotowości na ostrzu. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie jakiś mężczyzna, który śmierdział alkoholem. Coś wybełkotał do mnie. Ledwo co to zrozumiałam. Mój czujnik strefy bezpieczeństwa zaczął wyć, gdy zbliżał rękę do mojego kolana. Od razu przydepnęłam mu nogę i wsadziłam łokieć w żebra.
-Zostaw mnie-wysyczałam i wyszłam z przewieszoną na ramię torbą. Schowałam broń. Dobrze, że jestem na właściwym przystanku. Dziękowałam w duchu Bogu. Wyszłam ze stacji metra. patrząc czy nic nie jedzie po asfalcie przede mną i zbiegłam w dół ulicy. Jak dotarłam do chodnika, który był cały w lodzie, o mało co się nie wywaliłam. Moje trampki są bardzo nieprzystosowane do tej pogody, a zwłaszcza do takiej powierzchni.

Ujrzałam skromny domek. Nie różnił się niczym od pozostałych. Ciemnoszary dach wraz z brudno niebieską elewacją domku przypominała mi te stare seriale w telewizji. Białe dodatki, takie jak ramy okien, schodki i balustrady dodawały jeszcze większego uroku. Ogródek zrobiony pod resztę przedmieścia. Okrągłe krzaki były przystrzyżone co do milimetra, a kwiaty w idealnie równych grządkach. Jednym wielkim drzewem, które się odznaczało, była magnolia. Nadawała tej działce koloru.

Idąc dróżką z marmurowej kostki, podziwiałam całą dekorację, o którą musiał dbać dziadek. Postawiłam walizki i jedną torbę na drewnianym podeście ganku. Wzięłam głęboki oddechy , a później zapukałam.
-Halo..-otworzył mi drzwi mężczyzna w podeszłym wieku.  Ostre rysy twarzy odmładzały go, a niebieskie oczy były wyraźne i bystre. Siwe włosy spokojnie opadały na zmarszczone czoło. Był ubrany w ciepły, wełniany sweter, który komponował z szarymi, dresowymi spodniami i kapciami w kształcie króliczków. Musiałam unieść głowę wysoko w górę, by dopiero spojrzeć mu w oczy.
-Dziadek?-zapytałam skruszona. Ten, tylko mnie mocno przytulił. Tak dawno go nie widziałam. Ojciec mówił, że gasi we mnie potencjał.
-Jak dobrze, że żyjesz-nie chciał mnie puścić-Chodź wejdź do środka-wziął walizkę i mi pomógł. Wnętrze domu prezentowało się w jasnych barwach, a głównie beżu. Dębowe meble ładnie ułożone. Duża ilość kwiatów wręcz mnie ujęła. Milion zapachów.
-Ale tu ślicznie!!!-pisnęłam.
-Tak, dużo się zmieniło od twojego ostatniego pobytu tu-rzekł, zamykając drzwi. Jak tylko dziadek usiadł na kanapie, rzuciłam się do jednej walizki. Wyjęłam torbę pełną pieniędzy. Położyłam ją na stole przed starszym mężczyzną. Nie potrafiłam wyczytać emocji z twarzy dziadka.
-Skąd to masz?-zapytał.
-Zabrałam tacie. Jest tam ponad 500 tysięcy-powiedziałam.
-Trzeba to oddać bankowi-rzekł.
-Wiem, ale nie zauważą jak zniknie, tylko tyle-podałam mu 50 tysięcy-To jest za to, że otworzyłeś przede mną drzwi.
-Ja nie mogę tego przyjąć-widziałam lekkie przerażenie w jego oczach.
-Proszę cię...-błagalnie na niego spojrzałam. Ta sytuacja wyglądała przekomicznie. Szesnastolatka daje do ręki dziadkowi ogromną sumę pieniędzy.
-No dobrze, ale masz to zwrócić!-rzekł i wstał.
-Spokojnie. Jeszcze dziś trafi to do komisariatu-uśmiechnęłam się. Ten jednak zbladł, gdy zobaczył kawałek zakrwawionej firanki na mojej nodze.

--------------
Hejka
Taki sobie rozdział, ale nie ma to jak wrócić do domu nie?

vlovlyx

R u sure? Robin? | I,II częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz