Gdy wreszcie usłyszałam swoje nazwisko podeszłam pewnie do krzesła i usiadłam na nim. Ukradkiem spojrzałam na młodego Malfoy'a był zdziwiony że należe do rodziny Weasley, bo w ogóle nie przypominam żadnego jej członka.
Gdy siedziałam już na stołku profesor McGonagall nałożyła mi tiare na głowe. Byłam pewna że zrobi to tak szybko jak poszło z blondynem z tą różnicą, że dostanę się do gryfgindowu. O dziwo tak się nie stało. Czapka zaczeła się zastanawiać i po chwili odezwała się:-Hmm.... trudny wybór. Jesteś bardzo odważna i szlachetna jak gryfonka, ale jednak masz w sobie dużo ambicji i mnóstwo sprytu.... ach... i jaka twórcza. Doprawdy zaskakujący talent, o tak dużo talentu...hmmm.... Slythein!!! -
Wszyscy byli zszokowani wyborem tiary, nikt sie nie spodziewał że trafie akurat do Slytherin"u, przecież ten dom był wrogi mojej rodzinie. A tu taka niespodzianka.
Bracia patrzyli na mnie z niedowierzaniem gdy szłam do stołu ślizgonów. Sama w to nie wierzyłam.- Cześć. Annie dlaczego nie powiedziałaś że jesteś z rodziny Weasley? -zapytał blondyn.
-Bo nie pytałeś. - odpowiedziałam spokojnie.
-Doprawdy? ... - nie zadązył powiedzieć nic dalej bo mu przerwałam spokojnym tonem :
- ... a czy to ma znaczenie? Ja cię lubie mimo tego że bracia mówili mi wiele złego na temat twojej rodziny... - to co powiedziałam doprowadziło mnie do czerwoności z zawstydzenia, bo naprawde polubiłam Draco.-Co takiego mówili!? - oburzył się.
-Obiecuje że ci powiem, ale nie teraz. Jestem bardzo głodna. - Po chwili ciszy powiedział dużo spokojniej:
- No dobrze.
Po kolacji prefekt naszego domu pokazał nam gdzie znajduje się nasze dormitorium i podał nam hasło. Weszliśmy tam szybko i zostały nam przydzielone pokoje. Ja dostałam pokój z Sophie i Pency.
***
Miną już miesiąc w Hogwarcie. Ja bardzo dobrze dogadywałam się ze swoimi wspólokatorkami i dalej miałam dobry kontakt z Natalie, mimo że była z innego domu. Nauczyciele mnie lubili, ponieważ nie sprawiałam kłopotów na lekcjach i bardzo dobrze się uczyłam, mimo że jakoś nie specjalnie musiałam sie starać. Najlepiej szły mi eliksiry. Sama nie wiem dlaczego, przecież w ogóle mnie nie interesowały i przykładałam sie do nich najmniej ze wszystkich przedmiotów. Profesor Snape był opiekunem naszego domu i faworyzował nas - ślizgomów na swoich lekcjach ja jednak nie zwracałam na to zbytnio uwagi.
W szkole wszystko byłoby w jak najlepszym pożądku, gdyby nie Ron. Mój starszy o 3 lata brat nastawiał przeciwko mnie wszystkich krukonów tylko dlatego że brał mnie jako ślizgonke taką jak Draco, który był troszke wredny, ale to nawet zabawne i przecież nie przesadzał, a ja dobrze się z nim dogadywałam. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół.Pewnego dnia zobaczyłam, że Draco i Ron kłucą się i wyzywają wzajemnie.
-Co sie tutaj dzieje!? - Zapytałam troche agresywnie.
-Jak to co? Twój kochany braciszek znowu dokuczał Pency. - odparł zdenerwowany blondyn.
-...bo ona się wywyższa to jej powiedziałem, że nie jest taka cudowna i że zachowuje się jak jakaś pusta plastikowa lalka... - zaczą tłumaczyć się mój brat, gdy różdżka Dracona wymierzyła w niego i nagle zamkną usta i przestał gadać. Najwyraźniej sie przestraszył.
- Ej... Draco wyluzuj..
- Annie, prosze nie wtrącaj się, bo...
-... bo co? Draco, nie chce żebyś miał problemy tylko dlatego że mój brat jest wredny.. -
I wtedy draco spojrzał na mnie i nieco się uspokoił, po czym opuścił różdżkę..
- Masz racje.. - przyznał po chwili - szkoda na niego czasu i słów. - Dodał bardziej cichym głosem po czym przytulił sie do Pency, która stała obok niego. Wtedy Ron starszy od nas chłopak wyją swoją różdżkę i wymierzył w Dracona, gdy już się oddalaliśmy i rzucił jakieś zaklęcie którego nie znaliśmy jeszcze. Na szczęście nie trafił, ale zdenerwował mnie. Podniusł ciśnienie. Przesadził.-Co ty sobie myslisz!? Najpierw wyzywasz Pency, potem tłumaczysz się jak jakiś idiota i jeszcze żucasz zaklęciami!? W dodatku w plecy!? Jesteś żałosny! - wykrzyczałam bardzo agerywnie i szybko.
- Nie twoja sprawa !! - krzykną mi prosto w twarz.
- Ach tak? - powiedziałam ze zdziwieniem. Przecież to moi przyjeciele i mój brat się kłócili i prawie zrobili sobie krzywde.
-Tak!!!
-Tak się składa że Draco i Pency przynajmniej mają odrobine odwagi i nie rzucają mnłodszym zaklęć w plecy gdy oni tego nie widzą, potrafią się pochamować wtedy kiedy trzeba, a ty co? Nic nie pitrafisz i zachowujesz się jak małe rozpieszczone dziecko!! - byłam juz tak zdenerwowana że i ja wyjełam różdżkę.
- Siostra wyluzuj... chyba że chcesz ze mną walczyć..- zasmiał sie wrednie Ron
-Annie... spokojnie - podeszła do mnie Pency i złapała za ramie aby mnie troche uspokoić. Udało jej sie to, bo w jednym momencie już czułam się zupełnie spokojna i bez słowa odeszliśmy od krukonów. Gdy odchodziliśmy słyszałam jeszcze jakieś docinki z ich strony i w pewnym momencie nie wytrzymałam i odwróciłam się.
- Coś ty powiedział!? - Krzyknełam wkładając w to całą swoją siłę.
- Powiedziałem, że jesteście gorsi niż te wasze szlamy- Odparł jakiś wysoki ciemnowłosy szósto - klasista
I wtedy zza ich rogu wyszła profesor McGonagall.

CZYTASZ
Inna Weasley - ślizgonka
Short Story(Na początku troche nudnoz ale potem się rozkręci...obiecuje) Kolejne dziecko z rodziny Wealsey kończy 11 lat i trafia do Hogwartu. Jest najmłodsza z całego rodzeństwa. Miomo tego że wszyscy członkowie jej rodziny trafiali do Gryffindoru ona tra...