26

273 8 0
                                    

Rozpoczęłam już naukę z Lucjusz'em. Uczył mnie zaklęć, których normalnie nauczyłabym się na 6 roku w hogwarcie.

Uczucie śledzenia toważyszyło mi coraz częściej i było coraz silniejsze.

Postanowiłam powiedzieć o tym Voldemort'owi. Kiedy o tym mówiłam, byliśmy sami. Tom wyglądał na zdenerwowanego, gdy się o tym dowiedział, jednak próbował zachować przy mnie spokój i starał się być jak najbardziej opanowany.

Wiedział co jest grane, ale z jakiegoś powodu nie chciał mi o tym powiedzieć. Sama postanowiłam, że jeśli to się nasili jeszcze bardziej, to będę się upominać o wyjaśnienia.

×××

Zajęcia z Lucjuszem z zaklęciami o czarnej magii, a właściwie na tamten moment obronie przed nią szły mi niewiarygodnie dobrze, jak twierdził Pan Malfoy. Był jednak jeden minus... niewiarygodnie mnie męczyły.
Za to pocieszeniem było, że moje senne wizje ustały. Przynajmniej tak twierdziłam.

×××

Byłam na śniadaniu w Wielkiej sali, kiedy znowu poczułam kogoś, lub coś za sobą, jednak tym razem uczucie było jeszcze silniejsze niż zwykle i pierwszy raz ujawniło się w towarzystwie innych i zdziwiło mnie, że przy tak dużej ilości innych czarodziejów.
Udawałam jednak, że nic się nie dzieje i nadal rozmawiałam z kolegami o Syriuszu.

- Ja słyszałem, że był w Hogsmid. - powiedział John.

- Nie usłyszałeś, tylko przeczytałeś w proroku codziennym. - dogryzł mu Draco, który był w niezbyt dobrym nastroju.

- Profesor McGonagal chce was widzieć. - podeszła do nas i oznajmiła Grenger.

- Nie mamy zamiaru słuchać Panny wszystkowiedzącej. - dogryzł jej Draco, a dziewczyna poprostu odeszła do Pottera, Dytona i Rona.

-Przemądrzalec. - burknęłam pod nosem, a wszyscy się zaśmiali. - Idziemy do niej? - spytałam po chwili.

- a mamy wybór? - spytał John.

Odparliśmy jednogłośnie, że chyba nie i ruszyliśmy w stronę jej gabinetu. Gdy dotarliśmy okazało się, że przyszedł tam także Potter.

- Dzień dobry dzieci. - Przywitała nas kobieta. - wezwałam was, ponieważ Harremu zniknęła bardzo cenna rzecz, a wiem, że macie dosyć spore zatargi. Chciałabym, abyście powiedzieli wszystko, co wiecie na ten temat.

- Chcemy, żeby nasz wychowawca też tutaj był. - powiedział stanowczo Draco. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego ostatnio jest taki... No nie wiem stanowczy? Zaborczy?

- Oczywiście, jednak w takiej sytuacji będziemy musieli podać wam eliksir prawdy. - oznajmiła McFrytka.

- I tak nic nie wiemy. - znowu odezwał się Draco.

- W takim razie zaczekajcie tutaj. - powiedziała i wyszła po profesora Snape, a Draco zaczą startować do Pottera.

- Co Potter, zgubiłeś coś i teraz chcesz nas wrobić?

- Nic nie zgubiłem, wiem dobrze, że to wy ukradliście mi peleryne. - odpowiedział zdenerwowany i chyba zestresowany Harry.

- uuu Potter bawi się dalej w super bohatera w pelerynce. - zaśmiał się starszy blondyn, a chłopiec z blizną wyciągną różdżke.

-Ej, uspokójcie się, wystarczająco mamy problemów przez te paczkę idiotów. - przerwałam spokojnie.

-Kogo nazywasz idiotami?! - krzykną Harry machając różdżką na prawo i lewo, a ja usiadłam na krześle zrezygnowana, a on krzyczał dalej. Nawet nie wiem co, bo przestałam go słuchać i zamyśliłam się. °° McGonagal mówiła o eliksirze prawdy, pamiętam, że Lucjusz uczył mnie dyskretnego zaklęcia chroniącego, mimo że to nie była stricte czarna magia°°  po chwili przypomniałam je sobie i wykorzystując sywulacje, a mianowicie krzyki Pottera i skupienie na nich wszystkich dookoła, złapałam swoją różdżke w kieszeni szaty  i wucelowałam delikatnie w swoją nogę. Niestety nie mogłam wypowiedzieć głośno zaklęcia, ani nawet wyszeptać, bo w każdej chwili mógł wejść Severus i Minerwa. Jedyne co mogłam zrobić, to mieć nadzieję, że jeśli wypowiem zaklęcie w myślach to zadziała.

Miałam rację, w połowie mojej inkantacji weszła dwójka nauczycieli.

Uspokoili szybko Pottera i wlali kilka kropel eliksiru do soku dyniowego. Na pierwszy ogień poszła Pensy i jak usłyszałam jakie McGonagall zadaje pytania, żeby sprawdzic czy eliksir zadziałał to miałam jeszcze większą nadzieje, ze mój czar jest skuteczny.

Pytała, co ktoś robił w nocy,
Kiedy ostatnio był w bibliotece,
Kiedy ostatnio kłamał,
Czy był w tajemniczych komnatach i inne dziwne pytania.

Miałam wrażenie, że tylko wykorzystuje sytuację z Peleryną do innych celów.

-Możesz w końcu przejść do sedna? -ponaglił ją Severus. Ewidentnie był zdenerwowany przedłużaniem Minerwy.

W końcu nadeszła moja kolej... napiłam się soku i zaczęłam odpowiadać :
W nocy próbowałam spać,
W bibliotece byłam wczoraj wieczorem,
Ostatnio kłamałam... i tutaj zawahałam się trochę i odpowiedziałam szczerze, że nie pamiętam,
Powiedziałam, że w żadnych komnatach nie byłam.
Zaklęcie się udało, chociaż nie wierzyłam, że dam radę używając samych myśli do wymowy. Byłam z siebie dumna. Odpowiedziałam na wszystkie pytania, tak, jak chciałam.
Prawie same kłamstwa. Było mi źle, z tym że musze kłamać i oszukiwać wszystkich na każdym kroku, było to męczące.
Z drugiej strony byłam z siebie dumna i zadowolona ze swoich umiejętności.

Pod koniec spotkania Potter zacisną dłoń pięći i powuedział:
-eliksir nie zadziałał, to niemożliwe. To na pewno byli oni. Ukradli moją pelerynę.

- Może zwyczajnie ją Pan zgubił, Panie Potter. Nie ma żadnych dowodów na to, aby to moi ślizgoni ukradli Panu pelerynę, za to są dowody na to, że to Panowie Wealsey pomalowali moją pelerynę. Pani profesor, mam nadzieje, ze zajmie się Pani swoimi podopiecznymi jak należy. - Powiedział Snape. - A ty Annie - spojrzał w moją stronę ignorując, to co chciała powiedzieć do niego Professor McFrytka. - pójdziesz do mojego gabinetu zaraz po kolacji. - Po tych słowach wyszedł, a ja tylko odporowadziłam go wzrokiem wraz ze wszystkimi zebranymi.

- Dzieci możecie już iść. - wyszliśmy wszyscy razem i postanowiliśmy pójść do pokoju wspólnego ślizgonów.

Po drodze obgadywaliśmy Hermione, Harrego i Rona. O tym trzecim  i grubym chłopaku, którego imienia zapomnieliśmy wszyscy, bo rodzice przenieśli go do szkoły w durmstrangu, już wszyscy zapomnieliśmy, ale i tam rozmawialiśmy o nim i o tym, że dobrze mu tak.

Po wejściu do pokoju rozsiedliśmy się w kanapie.

-Annie jak myślisz, kiedy wrócisz do swojego pokoju? - spytał John.

- Wydaje mi się, że nie długo, bo koszmary ustały. - odpowiedziałam i pomyślałam też o tym, że nie było spotkań śmierciożerców, a na głowie miałam jedynie szkołę i prywatne lekcjie.

- niedługo wakacje. - powiedział Draco. - Może chciałabyś spędzić je u nas? - uśmiechną się.

- Pewnie. Jeszcze dzisiaj wyślę sowę do rodziców z zapytaniem. - Odpowiedziałam z radością i sztucznym zaskoczeniem, bo w końcu wcześniej wiedziałam o zaproszeniu.

- A ja? W końcu też się z wami przyjaźnie, a w dodatku jestem twoją dziewczyną Draco! - parsknęła Pensy.

- Dziewczyno uspokój się, zrobiłaś się strasznie zazdrosna, aż do przesady. Zaczynasz mnie już denerwować, po za tym mieszkasz niedaleko i często nas odwiedzasz. - powiedział oburzony Draco.

- Nie jestem zazdrosna! - krzyknęła i wyszła z pokoju.

Inna Weasley - ślizgonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz