Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale miałam testy gimnazjalne i musiałam się do nich przygotować.
Jeśli macie dla mnie jakieś rady co do pisania, albo jakieś propozycje, co do dalszego rozwoju akcji piszcie w kometnarzach. Chętnie poczytam i jak mi się spodoba skożystam
***
Bałam się powrotu do Hogwaru. Bałam się bardzo spotkania z Lordem Voldemortem. Bałam się, że Ron ciągle będzie męczył mnie i moich przyjaciół.
Byłam już spakowana. Prawie zapomniałam o zeszycie od Toma, spojrzałam na niego w ostatniej chwili, zaraz przed wyjściem z pokoju.
Przypomniałam sobie o kolejnych cukierkach wrazie potrzeby zerwania się z zajęć i o notatniku do rozmów na odległość. °° Może by nadać mj jeszcze jakieś właściwości?°°° zastanawiałam się, ale oczywiście ten mój przygłupi brat Ronald musiał mi przeszkodzić:- Jeśli będziesz wchodziła mi w droge, denerwowała mnie, albo cokolwiek komukolwiek powiesz o mnie to masz przerąbane. Rozumiesz szmato?-mówił z zaciśniętymi szczękami stojąc w progu mojego pokoju. Musiał mnieć pewność, że nikt go nie słyszy.
- Przecież jeszcze nic nie zrobiłam.-Odpowiedziałam lekko wystraszona
-Jasne że nie. McGonagall sie do mnie przyczepiła bez najmniejszego powodu.
-Ale.... to nie ja... tylko.. moi przyjaciele. -jąkałam się.
-W takim razie pilnuj ich lepiej. - warkną i zszedł szybko po schodach na sam dół. Ja spakowałam do torebki to czego wcześniej zapomniałam i również zeszłam. Na peron dostaliśmy się za pomocą kominka i proszku fiuu.
Po dotarciu na miejsce pożegnałam się z rodzicami i weszłam do swojego przedziału. Nie chciałam siedzieć ze swoimi przyjaciółmi po tym co Ron mi powiedział przed wyjściem. Jeszcze nie do końca to do mnie dotarło, więc tez nie miałam kiedy ochłonąć.
Długo siedziałam sama i myślałam nad tym co się wydarzy. W pewnym momencie tak poprostu poczułam, że jestem niewiarygodnie śpiąca. Postanowiłam, że się położe na chwilke.
Zasnełam.
Gdy się obudziłam nie byłam już sama. Naprzeciwko mnie siedział Draco i John.
Pensy pewnie została z innymi ślizgonkami.-Dlaczego nie usiadłaś z nami? - zapytał w końcu młodszy z braci.
-W nocy prawie nie spałam i nie chciałam zabierać wam wolnej przestrzeni. Przepraszam.
-A ty jak zwykle myślisz o kimś zamiast o sobie. -Oznajmił John. A ja się tylko uśmiechnełam ciepło do nich i zapytałam jak mineły im święta. Oni opowiedzieli mi że, przyjechał do nich w tym roku wójek Arnold Windgoed. Opisali mi jak cudownie spędzili swoje święta. Mówili to z radością. Uwielbiają spędzać czas ze swoim ojcem.
Oni mówili, a ja ich w ogóle nie słuchałam. Niby przed chwilką spałam, ale byłam kompletnie wykończona tym koszmarem. To było straszne.
""" Jest ciemno. Tak ciemno, że nic nie widać, nawet własnych rąk. Czuje że ktoś lub coś na mnie patrzy. Wiem, że jestem w zamkniętym pomieszczeniu. Idę przed siebie, aby znaleźć ścianę, a potem drzwi. Boję się. Coś tragicznego wydarzyło się wcześniej. Płacze cicho nasłuchując.
Coś się do mnie zbliża. Coś wielkiego. Nie wiem co to. Czuje jak podłoga drży pod jego ciężarem. Słychać jak ciągnie za sobą łańcuchy. Długie i ciężkie. Doszłam do drzwi. Są zamknięte. Ja zaczynam szarpać klamkę panicznie czując jak to się zbliża. Zbliża się zbyt szybko. Nie zdążyłam otworzyć drzwi. To zrobiło mi jakąś przeraźliwą krzywde. Leżę na podłodze i nie moge się ruszyć. Jestem skazana na łaskę wygłodniałego potwora z wielkimi szponami które przy pierwszym uderzeniu przewracającym mnie rozpadły moje udo. Jego ślina kapie na mnie. Ja już wrzeszcze z bólu,mimo że zadał mi tylko jedno uderzenie. Próbuje się wyrwać. To idzie na marne. Ciągle leżę.
CZYTASZ
Inna Weasley - ślizgonka
Cerita Pendek(Na początku troche nudnoz ale potem się rozkręci...obiecuje) Kolejne dziecko z rodziny Wealsey kończy 11 lat i trafia do Hogwartu. Jest najmłodsza z całego rodzeństwa. Miomo tego że wszyscy członkowie jej rodziny trafiali do Gryffindoru ona tra...