Bałam się... bałam się, że albo coś palnę tracąc kontrolę nad emocjami, albo że zbyt długo nie odpowiem i Severus użyje leginimacji, a ja będę zbyt słaba żeby temu zapobiec w takim stanie. Stałam i nic nie mówiłam jeszcze chwilę przewijając napływające myśli, aż w końcu się odezwałam.
- Przez ostatnią noc i zmęczenie byłam dzisiaj nadwrażliwa na negatywne emocje. Nic takiego się nie stało. - Severus patrzył na mnie i czekał, bo ja zamiast na niego patrzeć miałam głowę odwróconą w prawo jakbym spoglądała na regał z książkami.
- Czyżby? - upewnił się.
- Tak. - odpowiedziałam krótko. - mogę się już położyć? - zapytałam w końcu marząc w tamtej chwili tylko o tym.
- Wypij to zanim pójdziesz. - podał mi eliksir słodkiego snu, a ja wypiłam go beż zbędnych ceregieli.
- Dobranoc profesorze.
- Dobranoc Weasley.
***Severus Snape***
Zaraz po tym jak Annie położyła się do łóżka Severus miał plan sprawdzić wypracowania uczniów do końca, a później znów poszukać czegoś związanego z tak silnymi wizjami Weasley. Nie mógł się jednak skupić.*Kłamała. Na pewno kłamała. Tylko dlaczego? Broni swojego brata? Może coś jej zrobił, albo to Potter.* w jego głowie było milion scenariuszy o których mogła nie chcieć rozmawiać i wszystkie związane z jednym z Weasley'ów i Potterem w rolach głównych.
Po dłuższych rozmyśleniach przyszedł mu jeszcze jeden scenariusz do głowy. Tych dwóch coraz częściej łaziło z Granger. Co prawda kolegowali się już wcześniej i razem z nią pakowali się w kłopoty, jednak ostatnio przyczepiła się do nich jak rzep do psiego ogona.
* może to o nią chodzi? Annie i Grenger są równie mądre, jednak Panna Wealsey przewyższa tę zarozumiała dziewuchę inteligencją i sprytem. Może między nimi coś zaszło i to Weasley powiedziała kilka słów za dużo? Jak ja wtedy Lily...
Nie. Severusie głupcze, jak mogłeś tak w ogóle pomyśleć.*Zastanawiał się nad tym jeszcze chwilę. Miał ochotę sięgnąć po ognistą przez wspomnienie Lily i tego co jej zrobił. Karcił się za ten czyn w myślach, a teraz jeszcze bardziej za to, że mógł pomyśleć o tym, że Annie mogła tak zrobić.
Ledwo się pochamował od sięgnięcia po trunek, jednak wiedział, że najmłodsza córka Artura i Molly może potrzebować w nocy wybudzenia, albo jakiegoś eliksiru.
***Annie Weasley ***
Już prawie spałam, kiedy Profesor aportował się. Coś mi nie pasowało i sięgłam do swojej torby po ala komunikator. Dobrze, że to zrobiłam... była tam wiadomość do członków stowarzyszenia muszących udać się na spotkanie śmierciożerców...*wspaniale, kolejna prawie zarwana noc...* pomyślałam po przeczytaniu wiadomości.
Musiałam wrócić do komnaty, ubrać na siebie strój i się przenieść... na samą myśl o tym byłam jeszcze bardziej senna, jednak musiałam.
W końcu Pani siedzącą u boku wielkiego Voldemorta nie mogła pojawiać się tylko na nielicznych spotkaniach.Zwlekłam się z łóżka I zrobiłam to, co należało w tamtej chwili. Było naprawdę ciężko, a eliksir od Snape'a sprawy raczej nie ułatwiał.
Ledwo przytomna pojawiłam się na Dworze Riddla. Czekała na mnie Narcyza, która zaprowadziła mnie do Toma, a następnie poszła oczekiwać nas wraz z resztą śmierciożerców.
- Witaj ponownie moja Pani. - ukłonił się, ja zrobiłam to samo nawet nie myśląc o tym, że zrobił to żartobliwie. - Oj Annie... - westchnął - proszę, to eliksir na pobudzenie i energię. Wypiłam go i podziękowałam. - Musimy iść do lochów. Załóż już maskę. - oznajmił.
Założyłam swoją złotą przepustkę do anonimowości i zapytałam:- Po co do lochów?
- Jak to po co? Musimy przytargać Blacka na spotkanie i pokazać wszystkim co grozi za nieposłuszeństwo. - cieszyłam się, że założyłam te nieszczęsną maskę, bo nie chciałam aby Voldemort widział moją skrzywioną minę, a naprawdę chciałam spbei pozwolić na skrzywienie, bo czeka mnie kolejna z rzędu ciężka noc.
* Jak ja to przetwam i jak będę jutro funkcjonowała?* pomyślałam, a w mojej głowie pojawił się głos Toma *Uspokój myśli, jeśli nie chcesz, żeby ktoś je usłyszał* spojrzałam na Toma zdziwiona. I zastanawiałam się jak mogłam, aż tak stracić kontrolę.
Doszliśmy do lochów, zobaczyłam skutego żelaznymi, antymagicznymi kajdanami Blacka. Kajdany miał przykute do siebie nogi, ręce również były razem i były doczepione do ściany. Syriusz miał na sobie co prawda niegłębokie, ale jednak rany i potargane ubrania. Szarpał się kiedy Voldemort podszedł to niego z kluczami, jednak ten szybko zareagował i uderzył go w twarz z liścia. Uderzenie było na tyle mocne, że więzień się zachwiał na nogach.
Uspokoił się, a Czarny Pan trzymał jego łańcuchy jakby to była smycz. Ciągną go za sobą, a ja musiałam dorównywać mu kroku i nie dać po sobie poznać że bardzo mi się to nie podoba.
Znaleźliśmy się w Sali zebrań, weszłam przed Riddlem, ci zdziwiło wszystkich zebranych. Na tego zacrnoksiężnika albo się czeka na swoim miejscu, albo puszczą przodem na znak jego wielkości.
- Co ona wyprawia? - krzyknął jeden ze śmierciożerców na co w odpowiedzi dostał krótkim i szybkim criciatusem.
- Głupcze mówiłem, że to nie jest jakaś tam ona, to wasza Czarna Pani I macie się jej kłaniać. - Wysyczał Tom.
- Tak jest mój Panie. Wybacz Panie.
- Nie mnie masz przepraszać. - powiedział, a chwile później śmierciożerca na klęczkach mnie przepraszał.
- Błagaj. - powiedziałam. Tego nie spodziewał się zupełnie nikt, nawet członkowie kręgu z kryształowej komnaty. Wcześniej oczywiście zmieniłam swój głos, żeby nikt, a zwłaszcza Severus go nie poznał.
- Błagam moja Pani wybacz mi. - mówił spanikowany, a ja w końcu gestem ręki pokazałam, żeby wrócił gdzie jego miejsce.
- W takim razie wróćmy do powodu naszego spotkania moi drodzy poddani. - kontynuował Władca mroku, a ja w tym czasie zajełam swoje miejsce. - Chciałbym, abyście zobaczyli jak kończą zdrajcy i ci którzy mają czelność podważać mój autorytet. - pchną Blacka na posadzkę. - Crucio! - powiedział szybko i przez dobre kilka minut męczył wijącego się z bólu Blacka ciągle zwiększając siłę zaklęcia. Kiedy przestał znów wrócił to przemowy. Nikt nie miał odwagi wydać z siebie żadnego słowa. - Cóż... reszta zależy od was. Jak skończycie odstawcie go pod bramy hogwartu. Jestem pewien, że ktoś pójdzie na nocny zwiad i go znajdzie. - spojrzał na Severusa mówiąc mu tym samym, że to jego zadanie. - Moja Pani... - kłonił się i podał mi rękę, a ja ją przyjęłam i zeszłam że swojego tronu. Voldemort wyprowadził mnie z sali pokazując klasę i uznanie do mnie, aby nikt więcej nie ważył się mnie lekceważyć.
- Świetnie sobie poradziłaś - oznajmił, kiedy wyszliśmy.
- Dziękuję. - odpowiedziałam cicho ze spuszczoną głową.
CZYTASZ
Inna Weasley - ślizgonka
Kort verhaal(Na początku troche nudnoz ale potem się rozkręci...obiecuje) Kolejne dziecko z rodziny Wealsey kończy 11 lat i trafia do Hogwartu. Jest najmłodsza z całego rodzeństwa. Miomo tego że wszyscy członkowie jej rodziny trafiali do Gryffindoru ona tra...