***
Wieczorem, zanim jeszcze zapukałam do drzwi gabinetu wychowawcy ustawiłam na swoim nadgarstku czar mający mnie lekko poradzić prądem o 1 nad ranem.
Zapukałam, usłyszałam pozwolenie, weszłam.
- Dobry wieczór profesorze.
- Dla kogo dobry dla tego dobry. - oznajmił nie będąc w zbyt dobrym humorze. Chociaż nigdy nie był w niezłym, ale teraz miał wyjątkowo nieprzyjemny nastrój i ton, zwłaszcza, że dla ślizgonów był miły. - nie ważne. - dodał po chwili, kiedy zobaczył, że chce coś powiedzieć. - idź już spać. Zaraz cisza nocna i rano masz mi powiedzieć, że wychodzisz.
- Dobrze, a jak będzie Pan spał?
- To zostaw kartkę z godziną o której wyszłaś, chociaż tak nie będzie. - oznajmił z wyrzutem.
- Lepiej mieć pewność. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Doskonale wiem, dlaczego jest taki poirytowany. To przez spotkanie, bo w końcu jest śmierciożercą pracującym dla Dumbldor'a jako szpieg. Żeby tylko znał prawdę...
Na moje słowa jedynie skiną głową.
- Idź się już położyć.
***
Obudził mnie ból w nadgarstku. To mój budzik. Szybko się sprawdziłam, czy już jestem sama i ubrałam się w tempie ekspresowym.Pobiegłam do komnaty, gdzie już na mnie czekał Lord Voldemord.
- Witaj wybranko.
- Witaj Tom. Tak wogóle to położyłam na fotelu Peleryne niewidke, którą miałam dobyć. Zapomniałam Ci wcześniej o tym wspomnieć.
- Dobrze, gratuluję, ale nie teraz o tym. Przygotuj się. - jak powiedział, tak zrobiłam.
Zmieniłam głos, ubrałam czarną szatę wierzchnią, maskę na w kształcie złotej czaszki i rękawiczki.
- Chodź. - oznajmił krótko podając mi dłoń i już wiedziałam, że się aportujemy od razu do posiadłości Toma.
Poczułam ucisk w pępku i mało się nie przewróciłam przy lądowaniu.
W miejscu które ujrzałam było bardzo ponuro, ale czego innego mogłam się spodziewać? W końcu to spotkanie śmierciożerców, którzy torturujące ludzi dla zabawy.
W pomieszczeniu były szare ściany, na środku stał podłużny czarny stół, a na jego jednym końcu stały dwa trony.
- Witajcie moi drodzy! - powitał wszystkich Voldemord. - skoro już wszyscy jesteśmy na miejscu pragnę wam przedstawić moją wybranke! - oznajmił szczerząc się przy tym jak psychopata.
- Panie, dlaczego ona jest w stroju śmierciożerców, skoro zakładamy je jedynie na napady i tortury? - spytał Antonin Dołohow.
- Cisza! - sykną niezadowolony, że ktoś mu przerwał. - jeszcze nie skończyłem.
- Wybacz Panie.
- Macie mówić do niej na Pani, tak jak do mnie Panie i musicie okazywać szacunek pod każdym względem tak, jak mi. - wszyscy zgromadzeni patrzyli na niego i w ciszy słuchali. - jeśli kogoś polubi i zgodzi się na to możecie nazywać ją Liliana. Proszę usiądź skarbie. - jak dżentelmen podał mi dłoń i poprowadził dopuki nie usiadłam na wielkim kamiennym tronie. On usiadł po mojej lewej stronie.
Kiedy tam siedziałam czułam, że mam władze. Czułam się potężna. To było naprawdę wspaniałe uczucie.
- Skoro już wszystko jest jasne, zacznijmy planować pierwszy od kilku miesięcy napad. Jakie miasteczka proponujecie na początek? - spytał władczym tonem.
CZYTASZ
Inna Weasley - ślizgonka
Historia Corta(Na początku troche nudnoz ale potem się rozkręci...obiecuje) Kolejne dziecko z rodziny Wealsey kończy 11 lat i trafia do Hogwartu. Jest najmłodsza z całego rodzeństwa. Miomo tego że wszyscy członkowie jej rodziny trafiali do Gryffindoru ona tra...