Witajcie! Przepraszam, że moje rozdziały są krótkie, ale staram sie jak moge. Jeśli chcecie możecie dawać mi jakies rady co do mojego pisania. Miłego czytania życzę😘
Od razu gdy zobaczyła, że jest kłótnia i to dosyć poważna, przyspieszyła kroku, można byłoby powiedzieć, że prawie biegła do Rona i jego znajomych. Była zdenerwowana tym co usłyszała od Dadley'a, bo on był krukonem, który powiedział ostatnie nieprzyjemne zdanie. Nigdy go nie lubiłam. Zawsze się puszył, wywyższał nad innymi domami tak samo jak Ron.
-Co się tutaj dzieje? - zapytała zatroskanym głosem i zestresowanym w oczach.
- Jak to co? Pani profesor ci ślizgoni znowu nam dokuczają, a my tylko się bronimy. - Powiedział pewnie Ron, a ja spojrzałam na niego tak miażdżącym wzrokiem, że odwrócił swój.
-Nie kłam Ronaldzie.- powiedziałam spokojnie, bo byłam już opanowana. Nie miałam nigdy problemu nad szybkim łapaniem kontroli nad enocjami. - To ty zacząłeś obrażać Pency. - dodałam tak cicho, że tylko profesor McGonagall, która stała zaraz obok mnie, a reszta mogła się tylko domyślać co powiedziałam. Nauczycielka spojrzała na swojego podopiecznego ze złością.
-W takim razie idziemy do dyrektora. Cała piątka. -
Chodziło tutaj o mnie, Dracona, Pency, Rona i Daley'a.Gdy podążaliśmy korytarzami, widziałam w oczach Pency strach. Zawsze dawała się poniżać gryfonom, gdyz nie chciała mieć problemów i tak naprawde gdyby nie Draco to dziewczyna załamałaby się. Dobrze że go miała. Byli najlepszymi przyjaciółmi, jednak ja myślałam że kiedyś będzie z tego coś więcej.
Draco wyglądał zupełnie spokojnie. Wiedział że przy rozmowie będzie także profesor Snape, ponieważ jest naszym opiekunem, a gdy dowie się o zachowaniu uczniów z gryffindor"u będzie żądał wyjaśnień i odpowiedniej kary.
Dadley był przerażony, tak samo Ron. Bali się że rodzice będą pinformowani o ich czynach i jak teraz wpadną to nauczyciele będą mieli ich bardziej na oku. Ron zawsze w domu był uważany za tego najmniej uprzejmego, ale i tak rodzice nie mieli pojęcia o jego prawdziwej twarzy. Nie wiedzieli, że znęca się psychicznie nad innymi uczniami, tylko po to aby inni go lubili. Nie mam pojecia dlaczego. Przecież to bez sensu. Może myślał, że im imponuje?Gdy weszliśmy do gabinetu dyrektora w takim składzie długobrody lekko się wzdrygną.
- Witajcie. - powiedział miłym głosem i tak jak zawsze miał iskierki radości w oczach. Gdy jako ostatnia weszła profesorka zapytał: - czy coś się stało Minerwo?
- Albusie... - zaczeła zasmucona - doszło do dość poważnej sprzeczki....
- Dość poważnej sprzeczki!? On celował w plecy mi, Pensy i Annie - przerwał Draco nauczycielce transmutacji wskazyjąc palcem na Rona z wyraźnym oburzeniem w głosie - jak mój ojciec sie o tym dowie.... -
I nie zdążył dokończyć, ponieważ ręka dyrektora nakazała mu aby się opanował:
- Spokojnie mój drogi, najpierw wezwiemy profesora Snape'a. Ta rozmowa nie może odbyć się bez niego... - powiedział bardzo spokojnie - Minerwo wyślij do niego swojego patronusa.
Wtem z różdżki nauczycielki wyleciał tak jasno błękitny, że aż prawie biały strumień magii. Promień po chwili przybrał postać kota, który szybko powędrował powiadomić opiekuna Slitherin'u, aby stawił się u dyrektora.
Byłam zachwycona, gdyż pierwszy raz w swoim życiu widziałam jak ktoś tworzy patronusa. To było wspaniałe i nie potrafiłam ukryć miny podziwu jaki wtedy sie we mnie pojawił.
Zastanawiałam się chwile nad tym jak go wyczarować, podczas gdy inni patrzyli na siebie wrogo, z wyjątkiem nauczycieli. Po chwili z rozmyśleń wyrwał mnie głos Dadley'a:
CZYTASZ
Inna Weasley - ślizgonka
Short Story(Na początku troche nudnoz ale potem się rozkręci...obiecuje) Kolejne dziecko z rodziny Wealsey kończy 11 lat i trafia do Hogwartu. Jest najmłodsza z całego rodzeństwa. Miomo tego że wszyscy członkowie jej rodziny trafiali do Gryffindoru ona tra...