31

305 6 0
                                    

- Musimy jeszcze o czymś porozmawiać. Chodź za mną. - ruszyliśmy powoli korytarzem do pokoju Toma. W oddali było słychać krzyki Blacka, na które starałam się nie zwracać uwagi. Przerastało mnie to, ale starałam się jak mogłam. A po tym jak straciłam na chwile panowanie nad myślami i Voldemort je usłyszał musiałam być jeszcze bardziej skupiona, żeby nikt inny ich nie usłyszał. Zarazem cieszyłam się, że eliksir wzmacniający zadziałał.

Kiedy doszliśmy do kwatery Riddla ten zaraz po zamknięciu drzwi wyciszył pomieszczenie, żeby nikt z zewnątrz przypadkiem nie usłyszał rozmowy.

- Zdejmij już maskę. - zdjełam złote "nakrycie twarzy" - Moja droga wiem, że masz tylko 11 lat i jesteś jeszcze dzieckiem, ale niestety taki jest los każdego wybrańca. Nie ważne do jakiego czynu przyszedł na świat. - spojrzał na mnie, zobaczył grymas niezadowolenia. - Oj Annie... Lucjusz narazie nie będzie cię uczył obrony przed czarną magią. Musisz nauczyć się innych zaklęć I panowania nad emocjami. Od jutra zaczniesz treningi z Bellatrix, a do Lucjusza wrócisz jak będziesz u Państwa Malfoy na wakacje. Przy okazji podszkoli swoich synów.

- Czego będzie mnie uczyła? - spytałam zdziwiona, że akurat na nią padło. Ignorując zdania, które wypowiedział dalej, bo spodziewałam się, że to nie będą jakieś tam zaklęcia czy eliksiry.

- Czarnej magii oczywiście. - nic na to nie odpowiedziałam, stałam zdziwiona i niezadowolona. -idź już, nie będę cię męczył większą ilością takich informacji.

Bez słowa aportowałam się z powrotem do kryształowej komnaty. Położyłam swoją szatę śmierciożercy obok peleryny niewidki.
- Witaj moja Pani.

- Cześć Abbadonie. - wąż przypełzł pod moje nogi. Chodź na kanapę. - powiedziałam po czym położyłam się na niej, a wąż na mnie. Zaczęłam gładkać go delikatnie. - och Abbadonie, jak mam sobie poradzić? - wąż nic nie odpowiedział, bo zasną na moim brzuchu, a ja zaraz po nim.

***
- Nie,nie,nie,nie tylko nie to. - zerwałam się na proste nimi, kiedy dotarło do mnie, że jest już ramo. Wybiegłam z komnaty jak poparzona i ruszyłam w stronę dormitorium. Po drodze wpadłam na Julię.

- Hej Annie, gdzie tak lecisz? - spytała.

- Do pokoju po rzeczy. - odpowiedziałam szybko i uciekłam jej. Nasze spotkania ograniczyły się do minimum przypadku i zajęć, ale nie przeszkadzało mi to. Ona znalazła nowych znajomych, a ja miałam Johna, Draco I Pency.

W tempie ekspresowym wpadłam do pokoju i poszłam do łazienki. Po ogarnięciu się poszłam na śniadanie jakby nie się nie stało.

- Cześć wam. -powiedziałam i od razu zaczęłam jeść. Byłam głodna jak nie wiem co. Wzięłam sobie 2 kanapki i 2 parówki serowe i nalałam herbaty.

- Cześć Piękna. - powiedział Draco na co oberwał od Pency w głowę. - ał No co, przecież to moja przyjaciółka.

- Ale jest dziewczyną i nie wolno ci tak do innych mówić! Tylko do mnie! - zaczęła się kłócić.

- Nawet swojej mamie? - rzucił sarkastycznie i zignorował ją. Ewidentnie już miał jej dosyć.

- Annie słyszałaś co się stało? - spytał John.

- Nie, bo tak się składa że noce spędzam u Snape'a. - odpowiedziałam niezadowolona.

- No już już, nie denerwuj się tak. - odpowiedział i poszturchał moje włosy. - No to słuchaj tego. Syriusz Black, ten śmierciożerca, który uciekł z Azkabanu leży teraz u nas w skrzydle szpitalnym.

- Że co proszę!? - nie musiałam udawać zdziwionej. Nie zdziwił mnie sam fakt, bo wiedziałam, że Blacka mają tutaj znaleźć, ale - W skrzydle szpitalnym szkoły? ŚMIERCIOŻERCA? Nie mówisz serio...

Inna Weasley - ślizgonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz