VIII

471 22 0
                                    

To pierwsza sobota, odkąd ojciec dostał nową pracę, kiedy zastałam go rano przy stole. Usiadłam na krześle obok i jak zwykle w ciszy konsumowaliśmy śniadanie. Przerywając milczenie, łaskawie przypomniał mi o dzisiejszym spotkaniu z właścicielem mieszkania i oznajmił, że niestety nie będzie mógł mnie na nie zawieźć, gdyż musi popracować w domu. Bez łaski – pomyślałam, popijając herbatę i grzecznie potakując. 

Choćby nowe mieszkanie nie miało ogrzewania, ciepłej wody i  dostępu do Internetu i tak wolałabym mieszkać tam niż tu. Mimo, iż zapewne wiele osób marzy o takim domu, ja nie czuję się tu szczęśliwa. Nie wiem czy ktokolwiek mógłby się czuć, skoro w tym miejscu, decyzje podejmowane są za ciebie. Mając dwadzieścia lat nie mogę nawet sama zdecydować, co chciałabym zjeść na to cholerne śniadanie. Wszyscy znajomi myślą, że całe moje życie to bajka, bo czym innym mogłoby być, gdy ma się bogatego ojca, potrafiącego spełnić każdą zachciankę i opiekuńczą matkę, będącą na każde skinienie? Tylko Nicole wie o moich problemach, a ja zdaję sobie sprawę z tego, co dzieje się w jej rodzinie, w której niestety też nie jest kolorowo. Może to właśnie owe problemy, oprócz podobnego charakteru i wspólnej pasji, w jakiś sposób nas połączyły i zbudowały między nami tak silną więź.

O godzinie 12 wyszłam z domu, kierując się w stronę zaprzyjaźnionego już przystanku autobusowego. Do pokonania miałam około dwudziestominutową trasę, którą postanowiłam umilić sobie słuchając muzyki. W międzyczasie napisałam też do Markusa, przystając na jego ostatnią propozycję. Odpowiadając na moją wiadomość, wysłał dokładny adres, o który poprosiłam oraz napisał, że oprócz nas będą też jeż jego najbliżsi przyjaciele. Wysiadając na odpowiednim przystanku, moim oczom ukazała się Nicole, siedząca na ławce tuż obok.

- Hej – odparłam, podchodząc do niej, na co brunetka wstała i przytuliła mnie na powitanie.
- Czeeść, to idziemy! - powiedziała wyraźnie podekscytowana i ruszyłyśmy w stronę wyznaczonego budynku. 

Okazało się, że nasze przyszłe mieszkanie mieści się na szóstym piętrze wysokiego bloku. Na szczęście na klatce schodowej znajdowała się winda, na której widok odetchnęłyśmy z ulgą. Co prawda nasza kondycja nie jest aż tak kiepska, ale zdecydowanie łatwiej i wygodniej jest się poruszać windą niż wdrapywać na prawie najwyższe piętro wieżowca. Tak więc po krótkiej przejażdżce, stanęłyśmy przed jasnymi drzwiami z numerkiem 28. Po wciśnięciu przez Nicole dzwonka, drzwi otworzył właściciel, jak się później okazało – pan Meyer. Nie należał on do grona najwyższych mężczyzn jakich widziałam. Był ubrany bardzo elegancko, na moje oko miał około czterdzieści lat, a jego twarz pokryta była kilkudniowym zarostem. Szczerze powiedziawszy był naprawdę bardzo przystojny. Mężczyzna wpuścił nas do środka, a my po kolei przedstawiłyśmy się i powiedziałyśmy co nas tu sprowadza. Pan Meyer od razu postanowił przejść do rzeczy i zaczął oprowadzać nas kolejno po wszystkich pomieszczeniach. 

Mieszkanie było wręcz perfekcyjne, zupełnie takie jak na zdjęciach. Duże, jasne i przestronne – dosłownie idealne dla nas. Pokoje były tej samej wielkości, dzięki czemu oszczędzimy sobie kłótni, której z nas przypadnie ten zaszczyt i zajmie większy. Kuchnia - w pełni wyposażona, nie brakowało w niej takich sprzętów jak zmywarka, piekarnik czy ekspres do kawy. Był to rodzaj sporego aneksu oddzielonego blatem od niedużego salonu z jasną sofą i plazmowym telewizorem umieszczonym na ścianie. Łazienka również spełniała nasze oczekiwania. Wzrok przykuwała oczywiście duża wanna, w której już widziałam siebie relaksującą się po wyczerpującym dniu spędzonym na uczelni. Spojrzałam na Nicole, której błyszczące oczy mówiły same za siebie.

- Jeśli ma pan przy sobie umowę, jesteśmy zdecydowane podpisać ją jeszcze dziś - powiedziałam, kierując wzrok na właściciela.
- Nie chcą panie tego jeszcze przedyskutować? - spytał, na co moja przyjaciółka pokręciła przecząco głową.
- Nie widzę powodów, obie jesteśmy zachwycone i, jak już powiedziała Kaia, zdecydowane! - odpowiedziała z uśmiechem.
- Dobrze w takim razie usiądźmy, aby dopełnić formalności.

Oprócz podpisania umowy, dużą część czasu spędziliśmy na rozmawianiu o płatności rachunków za czynsz, prąd oraz Internet. Pan Meyer wręczył nam po komplecie kluczy i oznajmił, że mieszkanie jest do naszej dyspozycji przez najbliższe trzy lata oraz, że możemy wprowadzić się tu nawet jutro.

- Boże nie mogę w to uwierzy, to mieszkanie jest takie piękne! - powiedziała już w windzie Nicole – Widziałaś tą wannę? Przecież ja z niej nigdy nie wyjdę, będziesz musiała wyciągać mnie siłą. - dokończyła i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Nie wiem jak Ty, ale ja chcę tu mieszkać już od poniedziałku. Mój ojciec ma w tym tygodniu wolne, więc możliwe, że pomoże mi przy przewożeniu rzeczy. Trzeba to wszystko jakoś uzgodnić. - odparłam, wychodząc z budynku i kierując się w stronę przystanku, który stanie się zapewne często odwiedzanym przeze mnie miejscem. 

Czekając aż nasze linie przyjadą, żywo dyskutowałyśmy na wiadomy temat oraz uzgodniłyśmy plan na jutrzejszy dzień, który zapowiadał się naprawdę ciekawie. Pierwszy na horyzoncie ukazał się autobus Nicole, na mój natomiast przyszło mi poczekać trochę dłużej. Niestety korki sprawiły, że dotarłam do domu po godzinie odkąd pożegnałam się z przyjaciółką. Wchodząc do salonu, zastałam rodziców siedzących na sofie i oglądających jakiś program kulinarny.

- Podpisałyśmy z Nicole umowę. – powiedziałam, usadawiając się na fotelu obok nich i wyciągnęłam z torebki mój egzemplarz umowy.
- Czułam, że nie będziecie z tym długo zwlekać. - odpowiedziała mama, wyciągając rękę po plik kartek, który jej podałam.

Szybko przekartkowała umowę, nie zwracają szczególnej uwagi na nic i podała ją ojcu, który zrobił dokładnie to samo. Szczerze mówiąc trochę się zdziwiłam, bo myślałam, że będą skrupulatnie ją czytał, szukając jakichś kruczków prawnych. Ojciec podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się blado.

- To kiedy chcecie się wprowadzić?
- Myślałyśmy nad poniedziałkiem. Jeśli miałbyś czas, mógłbyś mi pomóc w przewiezieniu rzeczy. Nicole ma porozmawiać ze swoimi rodzicami i jeśli nie będą mieli nic przeciwko, chce zrobić tak samo. – powiedziałam, patrząc na niego.
- Dobrze, możemy tam pojechać po południu. Zobaczymy, czy warte jest moich pieniędzy. –powiedział, kładąc kartki na stoliku.

No tak, musiał zaznaczyć, że to on będzie płacił. Obiecałam sobie, że jeśli uda mi się przeprowadzić, zacznę szukać jakieś pracy dorywczej, aby się całkowicie uniezależnić.

- Uwierz mi, że jest warte każdej ceny. – burknęłam i wstałam z fotela, wkładając umowę z powrotem do torebki.

Udałam się do kuchni, aby odgrzać sobie przygotowany przez mamę obiad. Z talerzem wypełnionym po brzegi i kubkiem malinowej herbaty, poczłapałam do swojego pokoju. Nikt tak nie potrafi zepsuć drugiemu człowiekowi humoru jak mój ojciec.

Z pełnym żołądkiem położyłam się do łóżka i niemal natychmiast zasnęłam z myślą, że właśnie zaczyna się nowy rozdział w moim życiu.

Forbidden FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz