III

591 29 1
                                    

- Wrócę dziś pewnie późno, dlatego od razu do mnie zadzwoń jak sprawdzisz wyniki. – odezwał się ojciec pierwszy raz odkąd wsiadłam do auta.
- Dobrze, tak zrobię.

Wysiadłam z samochodu i w szybkim tempie udałam się w kierunku gmachu uczelni. Przed wyjazdem z domu, dostałam wiadomość od Nicole, że będzie na mnie czekać przed godziną 10 tuż przy frontowych drzwiach. Moim zadaniem było jak najszybsze przedostanie się na drugie piętro, do sali numer 312, gdzie na moją grupę czekać miała profesor Fischer. Niestety, nie udało się tego załatwić tak sprawnie jak chciałam, gdyż co chwilę zatrzymywałam się na krótką pogawędkę ze znajomymi. Po kilkunastu minutach dotarłam do wyznaczonej sali.

Dobra Kaia, zanieś tę cholerną pracę i miej to już z głowy – pomyślałam i weszłam do środka. Profesor Fisher to już nieco starsza choć bardzo zadbana kobieta. Jak zwykle wokół jej szyi zawiązana była szmaragdowa apaszka, a z jej twarzy nie schodził pogodny uśmiech. Zamieniłam z nią kilka zdań nie tylko dotyczących mojej pracy oraz wręczyłam plik kartek, od których zależeć miała moja przyszłość. Wychodząc z sali zerknęłam na wyświetlacz telefonu – 9:55, zatem Nicole już pewnie na mnie czeka. Nie myliłam się, bo gdy tylko zeszłam na parter, moim oczom ukazała się zniecierpliwiona, tupiąca nogą brunetka.

- Ileż można na Ciebie czekać?! - powiedziała na przywitanie. - Pewnie w tym czasie wchodziłaś w konszachty z profesor Fisher, dając jej łapówkę albo Bóg wie co jeszcze. – patrzyła na mnie z lekko uniesioną brwią.
- Taaak, oczywiście! Piątkę mam już murowaną. – puściłam jej oczko, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
- To co? Idziemy na zakupy? - spytała Nicole, łapiąc mnie pod rękę.
- Plan idealny! - odpowiedziałam i obie ruszyłyśmy w stronę wyjścia.


... 


- Spójrz tylko na nią! - powiedziała, a raczej, wykrzyczała na cały butik Nicole.

Odwróciłam się, a mój wzrok powędrował na krótką, czerwoną sukienkę bez ramiączek.

- Woow, musisz ją mieć! Do tego te szpilki, które ostatnio kupiłaś i stylizacja idealna na imprezkę – powiedziałam, patrząc z uśmiechem na przyjaciółkę. - Ja też znalazłam coś fajnego, spójrz tylko.

Podniosłam do góry wieszak, na którym zawieszona była również czerwona mini, wykonana z zupełnie innego materiału oraz mająca spory dekolt.

- Nic do szczęścia nie jest nam już potrzebne. – powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Nicole. - Chociaż zamiast tego, powinnyśmy chyba kupić jakieś ciepłe swetry i grube skarpety, które na pewno nam się przydadzą na weekend w Oberstdorfie.
- Nie mam zamiaru całych trzech dni spędzić na skoczni, ty chyba też nie. I uważam, że te sukienki jeszcze nam posłużą, jak nie tam to tu. – zaśmiałam się, po czym udałyśmy się
w kierunku kasy.

...


Siedząc na fotelu z kubkiem ulubionej herbaty malinowej, zawinięta w puchaty koc oczekiwałam na wyniki jak na jakiś wyrok. Miały ukazać się około 20, a do tej godziny zostało jeszcze kilka minut. Stukając palcami o blat biurka patrzyłam na zegar widniejący w prawym dolnym rogu mojego laptopa. Dzisiejszy dzień był naprawdę fantastyczny. Całe cztery godziny spędziłam na bieganiu z Nicole po ulubionych sklepach, a na sam koniec udałyśmy się do naszej ukochanej kawiarni w centrum. Już nie mogę się doczekać przyszłego weekendu, tym bardziej, że jest to nasz pierwszy wyjazd na skoki w tym sezonie. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk powiadomienia ze skrzynki mailowej. To TA chwila. Powstrzymując drżenie dłoni otworzyłam wiadomość.


Po przeczytaniu kilkunastu linijek tekstu, moim oczom ukazała się fraza: ,, Praca semestralna zaliczona na ocenę 4.5. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów. ''.  UDAŁO SIĘ! Próbując się jakoś uspokoić i nie zacząć krzyczeć ze szczęścia na cały dom, chwyciłam komórkę i zadzwoniłam do Nicole.

- Właśnie miałam do ciebie dzwonić! Zaliczyłam na 4.5!! - powitał mnie głos przyjaciółki.
- U mnie dokładnie tak samo! Boże Nicole, nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyczałam do telefonu. - Możemy zacząć szukać mieszkania! - ciągnęłam podekscytowana.
- Tak, tak, taak! - pisnęła . - Dobra kochana, ja kończę. Lecę uświadomić rodziców jaką mają zdolną córkę – zaśmiała się.
- Okej, chyba muszę zrobić to samo. W takim razie do zobaczenia! - pożegnałam się z przyjaciółką, po czym zbiegłam po schodach do salonu, w którym siedziała mama.

- Mamo! - zawołałam, na co kobieta podniosła wzrok odrywając go od książki. - Udało się! Profesor Fisher opublikowała wyniki i zaliczyłam tę pracę na 4.5!
- Brawo! Wiedziałam, że Ci się uda kochanie. Jestem z ciebie taka dumna. – odpowiedziała mama, uśmiechając się promiennie. - Dzwoniłaś już do ojca?
- Nie, na razie rozmawiałam tylko z Nicole. Jej wypociny dotyczące jakichś ludzkich tkanek też ocenili na 4.5 – zaśmiałam się. - W takim razie lecę zadzwonić do taty.  –powiedziałam, opuszczając salon. 


Próbowałam dodzwonić się do ojca 3 razy, ale bez skutku. Na pewno jest zajęty nową pracą.
No cóż, mówi się trudno, dowie się jutro. Chyba, że wcześniej powie mu mama.

Choć ten dzień był naprawdę długi i wyczerpujący, nie mogłam w ogóle zasnąć. Cały czas czułam motylki w brzuchu, które towarzyszą mi od zawsze, gdy jestem podekscytowana lub po prostu bardzo szczęśliwa. A tak właśnie było. 


Wówczas jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo moje życie miało się zmienić. Jak wiele razy poczuję jeszcze te tandetne motylki w brzuchu, bo coś lub ktoś sprawi, że będę szczęśliwa.

___________________________

To już ostatni rozdział wprowadzający! W kolejnym nareszcie pojawi się Markus i reszta chłopaków. 

Życzę miłego czytania!

Forbidden FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz