XVII

398 23 0
                                    

Nicole's P.O.V

Chłodne powietrze muskało moje policzki, sprawiając, że pojawiały się na nich ledwo zauważalne czerwone naczynka. Zakładając kaptur na głowę, przeklinałam się w duchu za to, że nie wyszłam z mieszkania trzy minuty wcześniej i spóźniłam się na autobus. Cały czas zastanawiałam się, co może być powodem dzisiejszego porannego telefonu. Mama poprosiła mnie o spotkanie na jakimś neutralnym gruncie, dlatego też padło na restaurację, którą czasem zdarza nam się odwiedzać. Mimo moich próśb i nalegań, nie chciała zdradzić o co właściwie chodzi, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło. Wreszcie, przemarznięta do szpiku kości dotarłam do upragnionego celu. Otrzepując się z pozostałości śniegu na swojej kurtce, podałam kelnerowi, stojącemu tuż przy wejściu nazwisko, a on w odpowiedzi wskazał mi stolik, przy którym siedziała już moja rodzicielka.

- Przepraszam, ale autobus nie zechciał dziś ze mną współpracować i odjechał mi praktycznie sprzed nosa. - powiedziałam, podchodząc do mamy, którą przytuliłam na powitanie.
- Trzeba było do mnie zadzwonić, przyjechałabym po Ciebie. - odezwała się łagodnym tonem, który od zawsze sprawiał, że czułam się spokojniejsza.
- Przecież to nie po drodze. - zawiesiłam kurtkę na oparciu krzesła, po czym nareszcie zajęłam swoje miejsce. - Zamówiłaś już coś? - spytałam, przenosząc wzrok na karty menu, leżące obok szklanego wazonika wypełnionego czerwonymi goździkami.
- Tylko herbatę. Z wyborem posiłku postanowiłam poczekać na Ciebie. - posłała w moim kierunku ciepły uśmiech, który uwidaczniał jej delikatne zmarszczki.
  
Obie postawiłyśmy na makaron z sosem i warzywami i kiedy kelner oddalił się na bezpieczną odległość, ponownie zabrała głos.

- Więc Nicole, jak sobie radzicie? Mam nadzieję, że nie przymieracie głodem z powodu nie odziedziczenia po mnie talentu kulinarnego.
- Naprawdę chciałaś się dziś spotkać tylko dlatego, żeby zapytać jak nam się mieszka? - zapytałam z nutką ciekawości pomieszanej z poirytowaniem w głosie, a w odpowiedzi zauważyłam jak jej uśmiech powoli znika. Oparła swoje dłonie o blat stołu i westchnęła tak cicho, że wydany odgłos ledwo doleciał do moich uszu.
- Masz rację, nie tylko dlatego. Nie jesteś już dzieckiem i nie widzę powodu, dla którego miałabym to przed Tobą ukrywać. Sama pewnie zauważyłaś, że pomiędzy mną a ojcem od dłuższego czasu nie układa się tak, jak powinno. Dlatego też doszliśmy do wniosku, że powinniśmy się rozstać.

Ta informacja uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. To prawda, że od jakiegoś czasu dochodzi pomiędzy nimi do spięć i kłótni o byle co, ale miałam nadzieję, że to minie i znów będzie jak dawniej.

- Rozwodzicie się? - wydukałam, gdy wreszcie dotarło do mnie to, co przed chwilą powiedziała.
- Tak, to już przesądzone. Wczoraj złożyłam papiery rozwodowe. – odparła, nie okazując przy tym żadnych emocji, chociaż domyślałam się, że jest nimi przepełniona.
- A co z Paulem? Okres dojrzewania to dla każdego trudny czas, a Wy dołożycie mu dodatkowego stresu. Nie wiem jak to sobie wyobrażacie – będzie mieszkał z Tobą, a w weekendy odwiedzał ojca czy na odwrót? - czułam, jak narasta we mnie złość, sama nie do końca wiedząc dlaczego.

Nie chciałam jej okazywać, bo przecież dla mamy to wszystko również nie było łatwe. Wyciągnęłam rękę, kładąc ją na jej dłoni i kciukiem pogładziłam szorstki wierzch.

- Przepraszam... Po prostu nigdy nie spodziewałam się, że ja i mój brat będziemy pochodzić z rozbitej rodziny. – szepnęłam, cały czas patrząc na twarz kobiety, której prawdopodobne zawdzięczam dużą część mojego dotychczasowego życia.
- Wiem kochanie. Ja również, ale nie wiem czy lepszym rozwiązaniem dla Paula byłoby dorastanie w domu, w którym dwójka dorosłych ludzi nie potrafi dogadać się w żadnej kwestii. - tym razem to jej dłoń znalazła się na mojej i delikatnie unosząc kąciki ust kontynuowała. - Nie chcemy z ojcem wszystkiego załatwiać przez prawników – dla Waszego dobra, chociaż kwestię rozwodu, mam nadzieję, uda się rozwiązać bez większych kłótni. - uśmiechnęła się blado i obie przeniosłyśmy wzrok na mężczyznę, niosącego nasze półmiski pełne jedzenia. - Zapewne ojciec także będzie chciał się z Tobą spotkać i porozmawiać. O wszystkim będziemy informować Cię na bieżąco, a teraz bierzmy się do jedzenia i do opowieści o Twoim życiu.

Forbidden FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz