Markus' P.O.V
Czwartki kojarzą mi się zwykle z dopinaniem na ostatni guzik wszystkiego, co związane jest z wyjazdem na zawody oraz z kilkugodzinną podróżą. Tym razem droga nie powinna być tak męcząca jak zazwyczaj, gdyż konkursy miały odbyć się w niemieckim Willingen, od którego dzieli mnie zaledwie 3 godziny. Mühlenkopfschanze to zdecydowanie jedna z moich ulubionych skoczni, dlatego jeszcze bardziej cieszyłem się z faktu, że w ten weekend dane mi będzie poskakać. Wczoraj umówiłem się z Karlem, że około godziny 12 przyjedzie po mnie wraz z Richardem. Tak więc, dziesięć minut przed czasem zacząłem układać przed drzwiami wszystkie swoje torby, w których znajdowały się niezbędne mi rzeczy. Ostatnią rzeczą, po jaką musiałem się udać, były, schowane w garażu, Fischerki. Chłopaki zjawili się punktualnie i po upchnięciu do bagażnika wszystkich swoich gratów, zająłem miejsce z tyłu i udaliśmy się w dalszą podróż.
- Myślałem, że Andreas będzie jechał razem z nami. - rzuciłem, usadawiając się wygodnie na skórzanym siedzeniu.
- Tym razem zabrał się ze Stephanem i Constantinem. – odpowiedział, skupiony na drodze Karl, a Richard pokiwał tylko twierdząco głową.Droga nie wyróżniała się niczym szczególnym. Tak jak zawsze rozmawialiśmy o bieżących sprawach związanych z kadrą oraz o rzeczach nie związanych z nią. Na moją prośbę, Richard w skrócie opowiedział mi o ostatnich zawodach, a ja wsłuchiwałem się w każde jego słowo tak, jakbym był małym dzieckiem, któremu mama właśnie opowiada najciekawszą bajkę. Przed moimi oczyma rozciągał się obraz zaśnieżonej skoczni w Lahti. Czułem wręcz każdy powiew chłodnego wiatru, który, jak wspominał Freitag, w tamtych dniach nie dawał za wygraną i znacznie utrudniał rywalizację. Wyobrażałem sobie, co by było, gdyby jednak dano mi szanse wystartować. Może to właśnie mi udałoby się stanąć na podium i uratować honor drużyny, której mówiąc delikatnie – po prostu nie wyszło? Były to jednak tylko moje gdybania, a zadaniem, jakie postawiłem sobie na ten weekend było udowodnienie trenerowi, że odsunięcie mnie od kadry na ten konkurs było błędem.
Oczywiście Karl nie byłby sobą, gdyby nie obwieścił wszem i wobec, że musi zatrzymać się na stacji benzynowej, w celu uzupełnienia braków kofeiny. Wraz z Richardem postanowiliśmy pójść w jego ślady i po piętnastu minutach wróciliśmy do samochodu z dużymi kubkami świeżo zaparzonej kawy. Resztę drogi pokonaliśmy w dość szybkim tempie i kilka minut po godzinie 15 dojechaliśmy do wyznaczonego celu. Rozpakowaliśmy nasze rzeczy i razem z Richardem udałem się po odbiór kluczyka do pokoju – nie jest żadną nowością fakt, że to właśnie z nim dzielę go podczas każdych zawodów.
Miejsce, w którym mieliśmy spędzić kolejne 3 dni nie wyróżniało się niczym nadzwyczajnym. Pomieszczenie nie było duże, ale bardzo przyjemne dla oka. Znajdowały się tam dwa pojedyncze, i jak się później okazało także wygodne, łóżka, przy których stały nie duże szafki, stolik z dwoma krzesłami, a na ścianie powieszony był telewizor. Do pokoju przydzielona była także prywatna łazienka. Dodatkowym plusem był również balkon, z którego można było podziwiać zapierające dech w piersi widoki.
Według naszego planu, zaraz mieliśmy udać się na trening, dlatego też szybko przebrałem się w wygodne dresy i wraz z Richardem powędrowaliśmy w stronę sali gimnastycznej, która była doskonale przystosowana do naszych ćwiczeń. Okazało się, iż mimo naszego dziesięciominutowego spóźnienia, nie dotarliśmy tam jako ostatni – miano spóźnialskiego w drużynie nie przypadkowo otrzymał Wellinger, który na salę dotarł wraz z zaspanym Leyhe. Schuster w związku z tym, że nazajutrz czekały nas ważne kwalifikacje, które także liczą się do cyklu turnieju Willingen 5, nie zaplanował intensywnego treningu. Po niedługiej rozgrzewce, której formę przybrała gra w siatkówkę, odbyły się ćwiczenia wzmacniające nogi, a następnie przeszliśmy do rozciągania. Po dwugodzinnym wysiłku, poczułem jak mój żołądek skręca się z głodu i dopiero wówczas uświadomiłem sobie, że oprócz kawy ze stacji benzynowej i banana, zjedzonego na śniadanie, nic się w nim nie znajduje. Jedyne o czym teraz marzyłem to szybki prysznic i jakiś treściwy posiłek. Z rozmyślań nad tym, co w niedalekiej przyszłości nałożę na talerz wyrwał mnie głos trenera.
![](https://img.wattpad.com/cover/177579996-288-k200118.jpg)
CZYTASZ
Forbidden Feeling
Novela JuvenilCzy w wyniku kilku zbiegów okoliczności i niełatwych wyborów życie na pozór szczęśliwych dziewczyn odmieni się?