" Facet naprawdę mi się podoba''

18.3K 1.1K 185
                                    

Bar pęka w szwach. Wystarczyło jedynie otworzyć drzwi, a zapach alkoholu uderzył w moją twarz, niczym powiew silnego wiatru. Wszędzie pełno facetów, dobrze się bawiących i niczym nie przypominających, tych groźnych i niebezpiecznych mężczyzn na motocyklach. Brakuje mi tu tylko mojego ukochanego małżeństwa, Payette. Bailey z pewnością przejąłby dowodzenie nad tą imprezą. Na samą myśl o mojej przyjaciółce, poprawia mi się nastrój. Nareszcie ułożyła sobie życie, jest szczęśliwa oraz zawładnęła sercem przystojnego mafiosa.

Oh! Też chciałabym takiego swojego, prywatnego mafiosa. Takiego, jakiego dostają bohaterki moich ulubionych książek o tematyce mafijnej.

Heidi! Cholera! Nie wchodź teraz w świat fantazji, bo jeszcze cię ktoś porwie!

- Kirk! - Mae przeciska się w stronę baru. - Alkoholowa bomba dla Heidi, a dla mnie jakieś sok.

- Robi się, mała! - facet z bródką wykonuje dziwny gest rękoma, jakby coś czarował. Dopiero po chwili zauważam w jego dłoni szejker. Zawsze fascynowali mnie barmani i ich taneczne ruchy podczas wykonywania skomplikowanych drinków. Podziwiam lekkość z jaką pracują. A Kirk zapewne jest barmanem poprzez zamiłowanie do alkoholu.

- Ayla wspominała, że nie powinnam nawet próbować tej całej bomby - kieruję swoje słowa do szatynki.

- Posterunkowa Hopps to pieprzony konfident! - stwierdza Kirk ze zbolałą miną. - Zraniła moje uczucia! - prycham. Posterunkowa Hopps to Ayla, więc Bailey to lisek Nick? Szczwany lisek i przebiegły królik? Już wiem jak będę się do nich zwracać. A to wszystko zasługa Kirka...

- Kirk - przykładam swoją dłoń do serca. - Wypiję twoje zdrowie!

- Ha! Wygrałem! Maeve, powiedź pannie Payette, że Heidi to moja nowa psiapsióła. - szczerzy zęby w uśmiechu, a po chwili podaje mi swoją słynną bombę. No cóż, raz się żyje, prawda? Biorę dość spory łyk i czuję, jak alkohol rozpala ogień w moim przełyku.

- Cholera! Tego mi było trzeba!

- Heidi? - Mae przygląda mi się z zaskoczeniem. - jesteś jedyną laską, która wypiła to świństwo ze smakiem. - wzruszam ramionami. Co powinnam jej powiedzieć? Że po śmierci mojego męża miałam ciężki okres i piłam, a w rezultacie przyzwyczaiłam się do mocnych trunków? Sama nie wiem, dlaczego się rozpijałam. Przecież nie kochałam Gregory'ego. Ach, nie warto wracać do tego okresu w moim życiu. Przynajmniej nie dzisiaj...

- Cóż - uśmiecham się. - Więc jestem wyjątkowa.

- To na pewno - przysiada się do nas dość wysoki facet, z lekko kręconymi blond włosami. - Jestem Jasper, a ty piękna?

- Heidi - w jego policzkach pojawiają się dołeczki, a ja dosłownie się rozpływam.

- Oho! Ktoś tu sobie wpadł w oko - stwierdza Mae. - To ja zmykam, idę znaleźć męża. Mam nadzieję, że nie leży gdzieś pijany pod stołem. - zabiera ze sobą swój sok i ucieka, zostawiając mnie z tym uroczym mężczyzną.

- Co tu robisz? - wypytuje, opierając się o bar.

- Piję drinka - wskazuję na swoją alkoholową bombę. - Siedzę i rozmawiam z tobą.

- Raczej chodziło mi o to, co robisz w tym mieście? Nie widziałem cię tu wcześniej.

- Chciałam wypocząć. - drobne kłamstwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda? - A Mae poznałam na ślubie mojej przyjaciółki.

- Mhm - mamrocze pod nosem, a pod wpływem jego intensywnego spojrzenia, czuję jak moje policzki wypełnia rumieniec.

Chociaż nie! Gdy się rumienię to cała moja twarz zmienia swoją barwę na czerwoną i wyglądam jak burak, więc nie jest dobrze. Nie chcę by Jasper widział moje zawstydzenie. Próbuję się zakryć włosami, na co blondyn unosi brwi, a jego jeden kącik ust unosi się do góry. No pięknie! Kpi sobie ze mnie!

- Nie patrz tak na mnie, bo mnie zawstydzasz!

- Nawet cała czerwona wyglądasz uroczo. - przybliża swoja twarz do mojej. - I lubię, gdy kobiety są w moim towarzystwie zawstydzone.

- Dlaczego? - pytam z autentycznym zainteresowaniem.

- Bo wtedy wyglądają jeszcze bardziej atrakcyjniej. - pstryka mnie w nos, na co odsuwam się od niego, jakby ktoś poraził mnie prądem. Tak zawsze robił Gregory! Co wszyscy mają z tym pstrykaniem mnie w nos? - Coś się stało? - Jasper idealnie odczytuje zmiany w moim nastroju i odsuwa się ode mnie, by dać mi trochę przestrzeni. Naprawdę to doceniam.

- Po prostu coś sobie przypomniałam - dukam i biorę spory łyk swojego drinka. Nawet się nie krzywię, gdy w moim przełyku pojawia się pieczenie.

- Zrobiłem coś nie tak?

- Nie pstrykaj mnie nigdy w nos - wzdycham. - Proszę.

- Da się załatwić - wypowiada z ulgą. - Już myślałem, że cię czymś uraziłem. Przepraszam.

- W porządku - posyłam mu lekki uśmiech, a następnie odwracam się w stronę Kirka. - Mogę prosić o drugiego drinka?

- Jasne, psiapsióło! Momencik!

- Długo masz zamiar tutaj zostać? - ponownie skupiam swoją uwagę na blondynie.

- Nie wiem - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Jeszcze nic nie wiem.

- Ale ja wiem jedno - przybliża się do mnie.

- Co takiego?

- Że ze mną zaraz zatańczysz...

Kurcze... Naprawdę facet mi się podoba! Nie dość, że jest uroczy, to jeszcze ma w sobie jakąś pozywtyną energię, która mogłaby również udzielić się mi. Zresztą jestem od dłuższego czasu singielką, więc czas najwyższy wdać się w jakąś głębszą relację, a Jasper jest bardzo dobrym kandydatem...

----
Hej misie ❤️
Nie sądziłam, że jeszcze dzisiaj coś napiszę 😘
Dobranoc 😘
Buziole 😘

Mój książę z bajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz