" Zakazany owoc"

15.2K 1.1K 239
                                    

Ayla jest niemożliwa. Odkąd jest żoną tego zwariowanego mafiosa, nie opuszcza ją energia. Jest pełna życia, nie ma śladu po traumatycznych wydarzeniach. Już nie ściga się ze śmiercią.

Tego samego nie mogę jednak powiedzieć o sobie. Odkąd zaczęłam dostawać te anonimowe wiadomości, nie sypiam. Choć jak dotąd dostałam tylko dwa niepokojące esemesy. Może to tylko zbieg okoliczności? Do tego dochodzi jeszcze Dirk i jego skomplikowana relacja z Amber i Jasper, który ukazuje swoje zainteresowanie, mną. Wpadłam w niezłe bagno.

- Ta czarna sukienka jest najlepsza - kwituje moja przyjaciółka. - Idealnie podkreśla ci tyłek, a twoje ogniste rude włosy, wyglądają jak prawdziwy ogień. - ekscytuje się, lecz ja nie jestem przekonana do tego kroju.

- Nie sądzisz, że ma za głęboki dekolt?

- Ma - prycha. - Ale kto by się tym przejmował? Słyszałam, że Whitaker wpadł ci w oko, więc daj mu nacieszyć wzrok. - moje wnętrzności palą się ze wstydu. Cholera, ta małpa, chce mnie umawiać z Dirkiem? Nie ma mowy! Ten człowiek to nie moja liga. Zresztą obiecałam, że skończę swoje fantazje o mafiosach, a ja dotrzymuję słowa.

- Myślę, że ta sukienka z długim rękawem i koronką byłaby sto razy lepsza.

- Przestań biadolić. Bierzemy tę!

- Nie - odpowiadam z powagą. - Ayla, nie chcę być w centrum zainteresowania, a ta sukienka nie zapewni mi anonimowości. Każdy będzie się gapił na moje cycki!

- Bailey nie będzie - nabija się. - Już ja się o to postaram. - wywracam oczami. Payette zmienił moją przyjaciółkę nie do poznania. Powinnam mu za to jednocześnie podziękować i zlinczować jego ładną buźkę.

- Oprócz niego będzie tam tuzin innych ludzi - wzdycham, lecz żaden argument do niej nie trafia. Blondynka ignoruje moje marudzenie i zaczyna szukać idealnej sukienki dla siebie. To znak, że dyskusja została zakończona. Ayla nienawidzi spierać się ze mną o pierdoły, dlatego zawsze wybiera milczenie, gdy pojawia się niewielki spór.

Jak bardzo Payette będzie na mnie zły, jeśli uduszę mu żonę?

~***~

Nigdy nie czułam się dobrze w miejscach, gdzie jest pełno ludzi, a w rezydencji seniora Payette jest ich co najmniej z pięćset. Sukienka, którą mam na sobie również nie jest dla mnie komfortowa. Ma za głęboki dekolt, a dla kobiety, która zmaga się z rozmiarem D, to duży dyskomfort. Nie czuję się dobrze w swoim ciele, dlatego moja pewność siebie jest za niska. W porównaniu z Maeve jest ona na poziomie minus dwanaście.

- Co ja tu właściwie robię? - zwracam się z pytaniem do Bailey'a. Nie rozumiem, dlaczego jego ojciec zaprosił mnie na bankiet. Jestem tylko zwykłą bibliotekarką, która nigdy nawet nie dostała mandatu.

- Heidi, to są moje urodziny - robi urażoną minę. - Czyli nie masz dla mnie prezentu?

- Bailey! - Ayla uderza go w ramię. - Nie jesteś dzieckiem. Nie potrzebujesz prezentów!

- Potrzebuję! - spiera się z zaciętością. - Kończę dzisiaj trzydzieści lat! Dla faceta to druga młodość!

- Jesteś pojebany - stwierdza Ayla.

- Wiem, małpko. - szczerzy zęby.

- Mądry z ciebie chłopczyk - prycham pod nosem. Wchodzimy do sali balowej, gdzie ustawione są okrągłe stoliki. Bailey prowadzi nas do odpowiedniego stołu, przy którym siedzi już Gabe, Mae i Jasper. Ten ostatni na mój widok, podnosi się z krzesła, spogląda na moją twarz, a następnie na dekolt.

- Cześć, Jasper. - mamroczę ze złością. Czy tylko mnie wkurza takie zachowanie u facetów? Rozumiem, że piersi są dla facetów fascynujące, ale z czystej przyzwoitości mogliby utrzymać kontakt wzrokowy. Obecnie czuję się jak manekin na wystawie.

- Hej - odpowiada, lecz nie odwraca spojrzenia od moich atrybutów, dlatego wymijam go i zajmuję miejsce obok Mae. - Um, przepraszam - wypowiada ze skruchą. - Ale to było silniejsze ode mnie. - posyłam mu wymuszony uśmiech, a następnie próbuję skupić uwagę na rozmowie toczonej przy stole, ale moją uwagę przykuwa postać, stojąca przy Bailey'u.

Dirk Whitaker w garniturze to widok, który na każdej kobiecie zrobiłby wrażenie. Jak dotąd widywałam go w bardziej codziennym i surowym wydaniu, a dziś prezentuje się elegancko oraz emanuje od niego władza i pewność siebie.

Heidi! Wyrzekłaś się facetów wyjętych spoza prawa!

Nie śliń się na jego widok!

To tylko ładne opakowanie!

Wnętrze ma zepsute!

On nie jest dla ciebie!

Nie myśl o nim!

Nasze spojrzenia się spotykają. Moje serce na moment przestaje bić, by zacząć pracować w szybszym tempie. Czarnowłosy wita się ze mną skinieniem głowy, a jeden kącik jego ust delikatnie unosi się ku górze. Czuję jak gorąca krew napływa mi do twarzy, dlatego jestem zmuszona opuścić wzrok na swoje dłonie.

- Oho - Mae szepcze mi do ucha. - Mój braciszek się tobą interesuje. Już po tobie, stara. Będziesz jego.

- Nie chcę - odpowiadam.

- Panowie! - przerywa nam Bailey. - Mamy interesy do obgadania, więc zostawmy nasze panie, niech sobie plotkują o naszych seksownych tyłkach w spokoju.

Ta... Tyłek Whitakera w tym garniturze z pewnością utkwi mi w pamięci na lata.

Z jednej strony chcę unikać tego człowieka, a z drugiej chcę być z nim blisko. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że najlepszą opcją będzie odcięcie się od tego mafijnego świata. Nie chcę po raz drugi przechodzić przez piekło, więc Dirk jest moim zakazanym owocem.

~***~

Bankiet trwa w najlepsze, wszyscy zaproszeni goście dobrze się bawią, oprócz mnie. Przetańczyłam kilka piosenek w ramionach Jaspera, przegadałam mnóstwo niezobowiązujących tematów z Mae, wypiłam kilka lampek białego wina, lecz obecność Dirka nie pozwala mi się rozluźnić.

- Heidi - zwraca się do mnie Jasper. - Może masz ochotę na spacer?

- Tak, jasne - odpowiadam z ulgą. Muszę chociaż na chwilę uciec od tego przepychu.

- Na dworze jest minusowa temperatura, a ty nie masz płaszcza. - wypowiada Dirk, przyglądający się mi z dziwnym wyrazem twarzy. Czy on się o mnie martwi? Jasper macha lekceważąco ręką, chwyta mnie za łokieć i prowadzi w stronę wyjścia na ogród.

- Nienawidzę drania - fuka Jasper, a w tym samym czasie czuję jak na moje ramiona opada ciepły materiał. Zatrzymuję się, zerkam na czarną marynarkę, chroniącą mnie przed zimnem i na oddalającą się sylwetkę Whittakera. Marynarka pachnie jego perfumami, jest ciepła i o wiele za duża, lecz ten miły gest każe mi się zastanowić, czy aby na pewno ten zakazany owoc, tak naprawdę jest zakazany. - Sam ci chciałem dać okrycie - stwierdza Jasper. - Dlaczego Whitaker wtrąca się między nas? - wzruszam ramionami.

- Chodźmy po prostu na ten spacer, okej?

Ciąg dalszy nastąpi 😂💪😘

-----
Hej misie 😘
Miłej nocy ❤️
Dobranoc 😘
Buziole ❤️

Mój książę z bajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz