''Butelka wina to za mało"

11.8K 1K 172
                                    

- Thea, czy ty nie potrafisz liczyć? - śmieje się mama, zerkając na pięć nakryć na stole.

- Potrafię. - burczę pod nosem, nerwowo zerkając na przeklęte zdjęcie. - Postanowiłam kogoś zaprosić.

- Oh? - dziwi się moja rodzicielka. - Nieprawdopodobne.

- Co? - marszczę brwi.

- Bo myślałam, że ty i G... - dzwonek do drzwi przerywa jej wypowiedź, więc zostawia mnie samą w jadalni.

G?

Gregory?

Co do cholery?

Ze złością ponownie chwytam oprawione zdjęcie i niemal biegiem wpadam na korytarz, lecz na widok diabła we własnej osobie, zapominam dlaczego tak właściwie wzburzyło mnie to zdjęcie.

Mój były mąż właśnie wita się z moimi rodzicami, jakby miał z nimi naprawdę dobre stosunki. Wręcza mamie butelkę wina i bukiet czerwonych róż, za co zostaje nagrodzony buziakiem w policzek.

Jeszcze raz... ŻE CO KURWA?

Reasumując, dziesięć lat temu Gregory umarł, moi rodzice byli nawet na jego pogrzebie, po dekadzie mój ex wraca zza grobu i tak zwyczajnie zostaje zaproszony na pieprzony obiad do mojego domu?

I co ma z tym wspólnego to zdjęcie? Ja pierniczę...

- Thea jest w jadalni, kochanie. - wypowiada mama. - Z pewnością ucieszy się na twój widok.

- W chuj... - wypowiada Dirk, który właśnie się pojawił, od razu kierując swoje nienawistne spojrzenie na Lindgrena.

- Kim ty jesteś? - pyta z powagą tata, zasłaniając swoim ciałem mamę.

- Zaprosiłam go. - wychodzę zza ściany. - Proszę poznajcie Dirka.

- Kim on jest? - pyta mama z podenerwowaniem.

- Moim facetem. - wypowiadam z dumą i niespiesznie podchodzę do czarnowłosego, a następnie złączam nasze dłonie.

- Że co? - dopytuje tata. - A co z Gregory'm?

- Jest martwy. - wypowiadam beznamiętnie. - Przynajmniej dla mnie. Ah, kolacja zaraz zrobi się zimna, więc może usiądziemy już do stołu?

- Dirk wychodzi. - rozkazuje tata. - Gregory zostaje. Bez dyskusji.

- Super. - prycha Dirk. - Ależ jestem głodny. - mija ojca z kpiącym uśmieszkiem, więc nie pozostaje mi nic innego jak iść za nim.

Jestem skołowana. Nie wiem co powinnam myśleć. Dlaczego rodzice spoufalają się z moim byłym mężem? Okej, nie wiedzą, jak wyglądało moje małżeństwo, ale mimo wszystko powinni mnie poinformować, że Gregory się do nich odezwał. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie zaprosi do swojego domu na obiad osoby, która według aktu zgonu jest martwa od dziesięciu lat. W dodatku nawet nie zadali mi żadnego pytania...Po prostu przyjęli Gregory'ego z otwartymi ramionami, jak na dobrych teściów przystało?

- Thea, pozwól na chwilę. - zerkam nerwowo na Dirka, który kiwa przecząco głową i zaciska usta.

- Tato, jestem głodna. - odpowiadam i zasiadam do stołu tuż obok Dirka. Myślę, że butelka wina nie wystarczy, aby przetrwać ten obiad.

- Dirk nie należy do rodziny, więc nie jest tu mile widziany. - wypowiada mama. - Mieliśmy spędzić miło czas jako rodzina.

- Oh, proszę mi wybaczyć. - Dirk sili się na uśmiech. Co on kombinuje? - Oficjalnie Thea jeszcze nie nosi mojego nazwiska, ale to kwestia czasu. Zwłaszcza, że w za kilka miesięcy zostaną państwo dziadkami. - że co? Spoglądam na czarnowłosego z zaskoczeniem. Czy on jest poważny? Przecież nie jestem w ciąży! Co on wymyśla?

- Thea! Czy to prawda? - pyta nerwowo mama, która dosłownie w kilka sekund zbladła. Dirk posyła mi znaczące spojrzenie, dlatego pierwszy raz w życiu okłamuję własnych rodziców.

- Tak, to prawda.

- Theodor, właśnie straciliśmy córkę.

- Słucham? - błyskawicznie wstaję od stołu i uderzam ręką w stół. - Mamo, co ty właśnie powiedziałaś?

- Kim jesteś? - wpatruje się we mnie, jakby mnie nie znała.

Zabolało...Cholernie mocno...

Nawet nie wiem, w którym momencie moje policzki zrobiły się mokre od łez ...

- Nie poznaje pani własnej córki? - wypowiada ze spokojem Dirk, obracając między palcami widelec. - Ale wpuszcza pani do domu pieprzonego Lindgrena, który zmartwychwstał? Doprowadza pani do płaczu własną córkę, trzymając tym samym rękę na ramieniu tego sukinsyna? Nienawidzi pani córki, ponieważ jest ze mną w ciąży, a powinna nosić pod serem jego dziecko? - wskazuje na Gregory'ego. - Coś pani powiem. - nachyla się nad stołem z przebiegłym uśmieszkiem. - Skrzywdziła pani córkę, wierząc w moje kłamstwo, a to świadczy o tym, że jest pani cholernie głupia. Thea nie jest w ciąży... Jeszcze... Ale to był test. - ponownie opiera się o oparcie krzesła. - I wie pani jaki jest wynik? Negatywny.

Jego spokój i opanowanie nawet mnie przeraż... Nie wiem jaką grę prowadzi, ale nie zatrzymam go. Nie po tym co się stało..

Moja mama wybrała Gregory'ego...

- Wpuściła pani do domu byłego męża własnej córki. - ciągnie dalej Dirk. - Nie powiedziała jej pani nawet o powrocie Lindgrena z zaświatów, ale w magiczny sposób pojawia się on na dzisiejszym rodzinnym obiedzie? Dlaczego?

- Jest mężem naszej córki! - odpowiada tata z zaciętością.

- Waszej córki? - prycha Dirk. - Przed chwilą nią nie była. - w ciągu sekundy czarnowłosy podnosi się z krzesła, przewracając je z impetem, a widelec, którym się bawił, wbija się z głośnym zgrzytem w drewniany stół. - W chuju mam to, że pierdolony Lindgren was oczarował, ale nie pozwolę, by Thea była przez to krzywdzona! - krzyczy, a następnie spogląda na milczącego Lindgrena. - Nie wiem, co kombinujesz. Nie wiem nawet jakim ty cudem żyjesz, ale gwarantuję ci, że tym razem osobiście dopilnuję, by twoje ciało znalazło się w płomieniach!

- Nie przyszedłem tu w złych intencjach. - wypowiada mój ex. - Chciałem jedynie spędzić czas z rodziną.

- To nie jest twoja rodzina! - wykrzykuję, czym zaskakuję wszystkich zgromadzonych, oprócz Dirka. - Nie należysz do niej od pieprzonej dekady. Nie miałeś prawa wracać i nękać mnie i moich rodziców!

- Oh, kochanie. - wtrąca mama. - On nikogo nie nęka. To ty nękasz jego!

- Że kurwa co? - wybucham.

- Opowiedział nam o waszym małżeństwie. O tym jak źle go traktowałaś, dlatego postanowił się usunąć, ale wrócił, bo wciąż cię kocha.

- Kocha? - śmieję się przez łzy. - Dlatego gwałcił? Bił? Zastraszał?

- Kochanie, to ty...

- Stul pysk - wtrąca Dirk i spogląda na mnie. - Wychodzimy. Teraz.

- Nie możesz nam zabrać córki! - krzyczy tata.

- Nie? Okej - uśmiecha się z kpiną. - Więc niech Thea sama zdecyduje z kim chce zostać.

- Nawet nie muszę się zastanawiać. Przecież ja państwa nawet nie znam...

______
Hej misie ❤
Miłego wieczoru ❤
Buziole ❤

Mój książę z bajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz