- Ależ ona za nie, nie płaci. - zapewnia go Dirk. - Ty za nie płacisz. A o Heidi się nie martw. Zajmę się nią. - nie widzę, lecz mogę wyczuć, jak czarnowłosy szczerzy zęby w triumfującym uśmieszku.
- Whittaker, Thea nie ponosi konsekwencji, za głupie decyzje mojego brata. - spiera się z nim Michael i nerwowo spogląda na mnie, jakby chciał mnie spojrzeniem wyciągnąć z samochodu Dirka.
Ależ mnie tutaj wygodnie. Skórzana tapicerka, dużo miejsca na nogi, ładnie pachnie i jest naprawdę czysto. Nie to co w moim fordzie. Dosłownie wszędzie walają się jakieś papierki lub torby na zakupy, których zawsze i tak zapominam wziąć ze sobą do sklepu.
- Michael - kpi czarnowłosy. - Już powiedziałem, że Heidi jest bezpieczna. Nie zrobię jej krzywdy.
- Jaja sobie kurwa robisz? - warczy mój szwagier. - Zostaw ją w spokoju zanim...
- Zadzwonisz na policję? - przerywa mu z rozbawieniem. - Sam chyba siebie nie słyszysz. Co mi zrobią? Dadzą mandat za złe parkowanie?
Gdybym była policjantką i spotkałabym takiego Dirka na służbie, zamiast mandatu, wręczyłabym mu swój numer z rozkazem, że musi się ze mną umówić, inaczej zabieram mu prawo jazdy.
Ah... Dlaczego ja nie poszłam do szkoły policyjnej?
No tak... Jestem leniwa, nienawidzę ćwiczyć i panicznie boję się broni palnej.
- Thea, wysiadaj z tego samochodu i jedź do domu - zwraca się do mnie Michael. - Dirk Whittaker to bardzo...
- Dobry człowiek - wtrącam. - Uratował mi życie jakiś czas temu.
- Jego ojciec zabił Gregory'ego!
- Czyli uratował mi życie dwukrotnie.
- I tyle w temacie - wtrąca Dirk, a następnie spogląda na mój samochód. - Moi ludzie go zgarną. - informuje mnie.
- Jeżdżę na rezerwie, więc nie wiem, czy daleko ujadą.
- Zatankują - stwierdza z przekąsem, a kilka sekund później, zajmuje swoje miejsce za kierownicą i budzi silnik mercedesa do życia. Żegna się z Michaelem, machnięciem dłoni i tak po prostu mnie gdzieś wywozi.
Powinnam czuć strach? TAK!
A czy go czuję? NIE!
- Thea czy Heidi? - pyta z nutką zaciekawienia w głosie. - Osobiście uważam, że Thea pasuje do ciebie lepiej.
- Źle mi się kojarzy - marszczę nos. - Gdzie jedziemy?
- Przed siebie - na ułamek sekundy odrywa wzrok od przedniej szyby, by puścić do mnie oczko. Naprawdę? Ten silny, niebezpieczny, okrutny mafioso, puścił do mnie oczko, czy moja wybujała wyobraźnia miała tutaj swój udział? - Atrakcyjna jesteś - stwierdza niespodziewanie, czym wprowadza mnie w zakłopotanie. Czuję, jak moja twarz zmienia się w buraka, więc prędko ściągam ze swoich włosów gumkę, a moje rude kosmyki opadają na moje policzki, chroniąc mnie przed jego bacznym spojrzeniem.
- Um, dzięki? - mamroczę pod nosem.
- Um, proszę? - przekomarza się. - Nie potrafisz przyjmować komplementów, Thea? - akcentuje moje imię, co powoduje ciarki, idące wzdłuż mojego kręgosłupa. W ten sam sposób Gregory się do mnie zwracał, więc w mojej głowie zapala się ostrzegawcza lampka.
- Mam na imię Heidi - poprawiam.
- Thea bardziej do ciebie pasuje.
- Ale to imię powoduje, że wracam wspomnieniami do mojego prywatnego koszmaru! - oburzam się.
- Każdy w swoim życiu przeżywa jakiś koszmar - stwierdza nonszalancko. - Ale twojego męża już dawno wpieprzyły robaki, więc ten koszmar nie wróci.
- Zawsze ty możesz stać się kolejnym koszmarem - wypowiadam z przekąsem i krzyżuję ręce na piersi. Szlag by go trafił. Powinnam była posłuchać Michaela i wysiąść z tego samochodu, gdy tylko była taka okazja.
A jeśli Dirk Whittaker jest taki sam jak Gregory Lindgren?
Cholera! Nie! Nie mogę tak pesymistycznie myśleć, bo szybciej się zestarzeję.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie - ton jego głosu zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. - Za niedługo będziemy zbliżać się do zakrętu. Zwolnię tam, a ty wyskoczysz i ukryjesz się, dopóki po ciebie nie wrócę - zerka nerwowo w lusterko wsteczne. - Mamy pieprzone towarzystwo.
- Nie będę skakać! - krzyczę z przerażeniem. - To niebezpieczne!
- Bezpieczniejsze niż czterech facetów w czarnej terenówce, do cholery!
- Nie możesz ich zgubić? - odwracam się, aby spojrzeć na podejrzany samochód, a gdy tylko dostrzegam zagrożenie, głośno przełykam ślinę.
- Postaram się to zrobić, ale bez ciebie! Więc kurwa zaraz wyskoczysz!
- Nie!
- Bez dyskusji! - odpina mój pas, a następnie przyśpiesza, by zostawić w tyle podejrzany samochód. Dostrzegam przed nami wcześniej wspomniany zakręt, więc moje serce, zaczyna bić z nienaturalną prędkością. Chwytam za klamkę i zamykam oczy. Jeśli to przeżyję, zakończę swoje fantazje o mafiosach! Przysięgam!
- Thea, SKACZ! - samochód gwałtownie zwalnia, więc zgodnie z wytycznymi Whittakera, wyskakuję z mercedesa, a moje ciało z dużą prędkością, toczy się z górki. Chronię głowę, swoimi rękoma, zaciskam oczy i krzywię się za każdym razem, gdy jakiś kamień wbija mi się w skórę.
Już nie żyjesz, gnoju!
Gdy tylko ląduję na samym dole zbocza, oddycham z ulgą.
Żyję! Czyli to znak, że to koniec fantazji o mafiosach!
Definitywny koniec!
Aczkolwiek dociera do mnie przeraźliwy huk, tak jakby coś eksplodowało. Bez namysłu podnoszę się z ziemi i ruszam w górę zbocza, by zobaczyć, co się wydarzyło.
- Tu jesteś! - uradowany głos Michaela i jego postać stojąca na szczycie zbocza, szokuje mnie. - Już myślałem, że ci debile, wysadzili Whittakera, razem z tobą!
-----
Hej misie ❤️
W końcu zrobiło się ciepło ❤️💪
Więc życzę miłego dnia 😘
Buziole 😘
CZYTASZ
Mój książę z bajki
Romance- Auć - krzywię się. - Potrafię sama chodzić! - Nie przychodź tu więcej! - wypycha mnie ze swojej posesji. - I radzę tym razem mnie posłuchać! - Bo co? Mafia ją zabije? - sztywnieję na dźwięk tego głosu. Tuż obok mojego samochodu, stoi czarny merced...