Dirk
( Trzy dni później)
Gdzie ona jest? Minęły dwa dni, odkąd ślad po niej zaginął.
Thea zniknęła.
Na dobre.
Nawet Ayla nie ma pojęcia, gdzie znajduje się teraz jej przyjaciółka.
Jej telefon jest wyłączony.
Nie użyła kart bankowych.
Po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
Uderzam pięścią w ścianę w moim biurze, dziurawiąc ją. KURWA. Zjebałem po raz kolejny. Tym razem na dobre. Ona odeszła i wiem, że już nie wróci. Zabrała ze sobą tą cząstkę dobra, którą jakiś cudem w sobie odnalazłem. JA PIERDOLE. Kocham ją. Moje skurwysyńskie serce ją kurwa kocha, ale jej już nie ma. Pozwoliłem by pierdolony Popow zabił jej matkę. Nawet nie pamiętam momentu, w którym ta przebiegła szuja wyjęła broń. Dotarł do mnie tylko huk i już wiedziałam, że życie Mary Sherwood właśnie się zakończyło, a wraz z jej życiem, Thea straciła siebie. DO CHUJA odeszła!
Jak każd... Crystal, Maeve, Thea... Niewinny ojciec.
Zerkam na koniak, stojący na biurku. Jeśli się napierdolę w trzy dupy przestanę czuć? Zapomnę o niej? Moje serce się ponownie poskleja? Nie! Kurwa nie!
Zrzucam butelkę kosztownego alkoholu na podłogę i wściekle opieram się dłońmi o biurko. Thea w każdej chwili może zadzwonić. Musze być trzeźwy. Muszę być silny.
-Dirk? - do mojego gabinetu wkracza Maeve. - Tu jesteś. Szukam cię po całym domu.
- Co tu robisz? Nie powinnaś leżeć i odpoczywać? - pytam zjadliwie i wymownie spoglądam na jej lekko zaokrąglony ciążowy brzuszek.
- Nie jestem przykuta do łóżka, gamoniu. - tupie nogą jak mała dziewczynka. - Uznałam, że przyjadę z tobą spędzić czas, gdy Gabriel ma bajzel na Alasce. - prycham. On ma bajzel? Niech do cholery przyjedzie tutaj. Niech straci kogoś na kim mu zależy, a wtedy pokażę mu co to jest naprawdę pierdolony bajzel. Nie wypowiadam tego jednak. - Dirk, wiem że cierpisz, ale ona wróci.
- Nie wróci.
- Wróci.
- Mae! - wbijam w nią wściekłe spojrzenie. - Ona odeszła trzy dni temu, rozumiesz? Uciekła ode mnie. Od tego miejsca.
- Co ty byś zrobił na jej miejscu? Jest pełna żalu, nienawiści i smutku. Jak myślisz, gdzie ona może być teraz? Thea jest lekkomyślna, więc moim zdaniem pojechała do
- Rosji. - dokańczam za nią z przerażeniem. - Thea chce się rozmówić z Popowem. Sama! RICKY!
- Dirk, spokojnie. - sugeruje moja siostra. - Nie masz pewności, że tak jest.
- Co jest, Dirk? - w gabinecie pojawia się zmachany Ricky. - Właśnie dobierałem się do zajebistej dupy!
- Pierdol ją. - wrzeszczę. - Lecimy do Rosji. Natychmiast!
~***~
Thea
Zabrał mi mamę. Kobietę, która mimo wszystko była dla mnie najcudowniejszą mamą na świecie. Kochała mnie. Wiem to.
A ten drań tak po prostu do niej strzelił. Tak naprawdę nie wiem, co tu robię. To był impuls, ale nie cofnę się. Znajdę Popowa, a potem cóż Po prostu go zastrzelę.
Dotykam swojej broni spoczywającej w mojej torebce, czekając aż rozklekotana taksówka, ledwo trzymająca się na kołach, dowiezie mnie do siedziby Fedira Popowa. W Moskwie jestem pierwszy raz w życiu i mam nadzieję, że ostatni. Zemszczę się, a potem ucieknę jak najdalej się da. Zmienię tożsamość, by Dirk nie miał najmniejszej szansy, by mnie odnaleźć. Boli mnie to, że tracę przyjaciółkę, ale Ayla nie może wiedzieć, co się ze mną dzieje. Mimo że jej ufam, bezpieczniejsza będę sama, z dala od rodziny i przyjaciół.
Tato, będę do ciebie pisać listy, obiecuję. Nie zapomnę o tobie, ale muszę uciec. Proszę wybacz mi.
Taksówkarz mówi coś do mnie po rosyjsku, aczkolwiek nie rozumiem ani jednego słowa, więc jedynie uśmiecham się i przytakuję. Mam nadzieję, że nie powiedział czegoś w stylu: Zaraz cię zgwałcę, dobrze?
To nawet nie byłby gwałt, bo przecież wyraziłam swoją zgodę, prawda?
Ale ku mojemu szczęściu, samochód zatrzymuje się przed...No właśnie. Przed czym? To zamek?
Otwieram szerzej oczy, a moje usta układają idealny okrąg.
Przede mną rozpościera się widok na przerażający, ciemny, złowieszczy zamek. Czy to jest siedziba Popowa? Zerkam zdezorientowana na taksówkarza, który czeka, aż zapłacę mu za kurs. Przełykam głośno ślinę, podaję mu plik kilku banknotów, a potem wysiadam z samochodu, a zimne powietrze od razu uderza w moją rozgrzaną twarz.
Co ja tu robię?
Dirk, ratunku!
Odwracam się, by wsiąść do samochodu, ale taksówki już nie ma. Szlag. Utknęłam na tym zadupiu. Ten plan był dobry jedynie w teorii, lecz teraz wydaje mi się, że nie przemyślałam wszystkiego. Mam tak po prostu wejść do środka i zabić szefa Rosyjskiej mafii?
Popieprzyło mnie..
Brama przed zamkiem nagle się otwiera i od razu dostrzegam grupkę kilkunastu uzbrojonych mężczyzn z karabinami w rękach, idących w moją stronę.
No to jak to szło? Imię Ojca, Imię Syna...
Są coraz bliżej. Idą w idealnej synchronizacji. Jak w wojsku, a stukot ich ciężkich butów powoduje ciarki na całym moim ciele.
Dziesięć kroków...
Dziewięć...
Osiem...
Siedem...
Zamykam oczy, a dosłownie kilka chwil później czuję mocny uścisk na swoich ramionach. Tracę czucie pod nogami, więc prędko otwieram oczy.
Kurwa.
Niosą mnie prosto do paszczy lwa, aczkolwiek jestem tak sparaliżowana, iż nie potrafię się nawet bronić. Pozwalam, by mnie nieśli, a gdy tylko ciężka, żelazna brama zamyka się za moimi plecami, wiem, iż z tego miejsca nie można tak po prostu zwiać.
Ja pierdole, Dirk kocham cię.
____
Hej misie ❤
Wiem,że za ten kolejny ciąg dalszy nastąpi pójdę do piekła 😂
Buziole 🥰
CZYTASZ
Mój książę z bajki
Romance- Auć - krzywię się. - Potrafię sama chodzić! - Nie przychodź tu więcej! - wypycha mnie ze swojej posesji. - I radzę tym razem mnie posłuchać! - Bo co? Mafia ją zabije? - sztywnieję na dźwięk tego głosu. Tuż obok mojego samochodu, stoi czarny merced...