" Sojusz"

11K 856 213
                                    

Zabij ją, a pogadamy o sojuszu, Payette...

Zabiją ją, a pogadamy...

Zabij ją...

ZABIJ...

Co? NIE!

Niemal od razu staję przed Popowem, kierowana nieprzemyślaną wściekłością i uderzam go w jego prosty nos.

Cholera...

Odskakuję czym prędzej od niego, trzęsąc się, jakby miliony kostek lodu zasypało moje rozgrzane ciało. Uderzyłam właśnie bossa rosyjskiej mafii. Ile zostało mi minut życia? Pięć? Dwie? Jedna?

- Thea! - oburza się wściekle Dirk, aczkolwiek staje przede mną, zasłaniając mi widok na Rosjanina.

- Interesująca istotka. - drwi z kpiną Popow. - Głupia, czy odważna?

- Zareagowała impulsywnie. - wypowiada Dirk. - Chcesz zabić jej matkę, więc to chyba logiczne, że jest w szoku i nie myśli, co tak naprawdę robi.

- Jakie to w chuj urocze, że ją bronisz, Whittaker - mamrocze Popow bezbarwnym głosem. - A ja jestem dziś wspaniałomyślny i zapomnę o tym nieporozumieniu.

Co jest z tym człowiekiem nie tak? Wszystko, co robi i mówi jest pozbawione emocji. Tak jakby jego ciało było jedynie pustą skorupą bez uczuć.

- Skoro już wszyscy wiemy, że Thea jest narwana, to czy możemy już porozmawiać o naszym sojuszu, Popow? - wtrąca radośnie Bailey, trzymając ręce w kieszeni i opierając się o skrzynkę na listy. - Ładna okolica. - stwierdza i spogląda na mojego ojca. - Nie chcesz sprzedać domu? - szczerzy zęby w uśmiechu. - Chętnie przygarnę jakieś lokum w Austin.

- Payette, do kurwy nędzy. - warczy Dirk. - Skup się może najpierw na jednej sprawie, co?

- Rajuśku, coś ty taki nadpobudliwy. - parska śmiechem. - To co z tym domem?

- Payette, w dupie mam twój dom. - burczy Rosjanin. - A jeśli mam rozważyć nasz sojusz, to ją zabij. - wskazuje na moją przerażoną matkę, która wygląda mi na kogoś, kogo sparaliżowało od szyi do stóp.

- Nie! - wtrącam i wychodzę zza bezpiecznych pleców Dirka. - Payette jeśli zrobisz to dla głupiego sojuszu to gwarantuję ci, że stracisz żonę!

- O kurwa. - Bailey natychmiast traci swoje wyluzowanie, więc przestaje opierać się o skrzynkę na listy. Prostuje się i nerwowo zaczyna przeczesywać swoje za długie włosy. - Coś ty właśnie powiedziała?

- To co słyszałeś! Ayla jest moją przyjaciółką, więc jestem pewna, że jak dowie się, iż zabiłeś moją matkę, która jest dla niej równie ważna to ją stracisz.

- To jest szantaż! Ja chcę ten sojusz.

- To ją zabij. - stwierdza Popow. - I masz sojusz.

- Ani mi się waż!

- Thea, nie wtrącaj się. - Bailey wyjmuje swoją broń zza paska spodni. - To nic osobistego. To tylko praca.

- Payette! - wrzask Dirka na pewno obudził wszystkich sąsiadów. Wzdrygam się, mimo iż jego złość nie jest skierowana na moją osobę. - Ani mi się kurwa waż! Moja matka i jej ludzie są martwi, więc nie widzę powodu, dla którego Mary Sherwood ma razem z nimi trafić do piachu.

- To proste. - wypowiada Popow. - Gregory od dziesięciu lat przekazywał informację jej - wskazuje na moją matkę. - A ona z kolei dostarczała je twojej matce, Whittaker. W ten sposób nic nie budziło podejrzeń.

- Mamo? - wpatruję się w nią, jak w obcą kobietę. Ona wiedziałaWiedziała, że Gregory żyje, a mimo to pozwoliła mi żyć w kłamstwie. Dlaczego? - Co z tego miałaś, co? - nie odpowiada, lecz pada na ziemię i chowa głowę w swoje dłonie. Kieruję swoje spojrzenie na tatę, który wygląda tak, jakby zjadł coś nieświeżego.

- Całkiem sporą sumkę pieniędzy. - odpowiada za nią Rosjanin.

- Jakich pieniędzy? - dopytuje tata. - Zauważyłbym, gdyby było ich więcej.

- Hazard, kochaniutki.

- Mary? Znowu grasz?

- Theo...To nie jest tak - głos jej drży. - Ale to jest silniejsze ode mnie, a Lara spłaciła moje długi, więc musiałam się jej odwdzięczyć.

- Ta kobieta chciała sprzedać twoją córkę do burdelu!

- Theo, nie miałam pojęcia, że chce to zrobić. Przysięgam.

- Ja pierdole, jakie to ckliwe. - mamrocze zniecierpliwiony Popow. - Ale ja nie mam całego dnia, więc albo Payette do niej strzela, albo sam rozpierdolę jej łeb. Suka za dużo wie i nie będę ryzykował, że coś wypapla nieodpowiednim ludziom.

- Nikomu nic nie powiem, obiecuję.

- Obiecanki cacanki.

Strzał...

Ogłuszający, przerażający wystrzał z broni...

- MAMO! - krzyczę i dobiegam do osuwającego się ze schodów ciała matki. - Mamo...- klękam przy niej i chwytam jej twarz w obie dłonie. - Mamusiu, otwórz oczy. - potrząsam nią, aczkolwiek nie reaguje. - MAMO! - łkam. - Mamo...- z jej piersi sączy się krew, ciepła, lepka, czerwona. - Mamo, nie odchodź. - nie oddycha. Nie otwiera oczu. Jest bezwładna.

Martwa...

- Mary. - tata klęka obok mnie i chwyta jej dłoń. - Kochanie...

- Nic tu po mnie. - wypowiada z wyższością Popow. - Payette, zapomnij o sojuszu. Nie spisałeś się.

- Thea. - Dirk kładzie mi dłoń na ramieniu, ale ją odtrącam.

- Pozwoliłeś mu ją zabić! Nienawidzę cię! Nienawidzę!

- Thea...

- Odejdź. Po prostu odejdź!

- Thea...

- WYNOŚCIE SIĘ WSZYSCY! - kładę głowę na ciało mojej matki i płaczę.

Zabił ją.

Popow ją zabił.

Na moich oczach.

Zabrał mi matkę.

A Dirk nie zrobił nic...

____
Hej misie ❤
Miała być to ostatnia część, ale tak sobie myślę, czy Popow nie powinien dostać swojej historii.
Poniżej zamieszczam wam okładkę ❤

 Poniżej zamieszczam wam okładkę ❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mój książę z bajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz