Wróciłam do pracy, co nie spodobało się Dirkowi, aczkolwiek zachował się naprawdę w porządku i nie kazał mi siedzieć w jego rezydencji. Po prostu dał mi ochroniarza, którym jest NELSON! Nie powiedziałam nikomu o dziwnej wczorajszej sytuacji, dlatego Whitaker przydzielił blondyna do opieki nade mną.
Cudownie, prawda?
- Thea - zagaja blondyn podczas jazdy samochodem. Dlaczego od miejsca zamieszkania Dirka do biblioteki miejskiej jest tak daleko? Ale mimo to wolałabym iść pieszo, niż siedzieć z Nelsonem w jednym samochodzie. - Cieszę się, że Dirk kazał mi być twoim ochroniarzem.
- Taa? - burczę. - A ja nie - wyznaję szczerze. - Nie pałam do ciebie szczególną sympatią.
- Dlaczego? - dziwi się i odrywa spojrzenie od przedniej szyby, by na mnie spojrzeć. Od razu odwracam głowę w drugą stronę, udając, że zainteresowały mnie widoki za oknem. Nie mam zamiaru nawet odpowiadać. Chcę jedynie dojechać do pracy w spokoju. - Thea! DLACZEGO? - wzdrygam się.
- Możesz nie krzyczeć? - pytam poirytowana. - Strasznie skrzeczysz, patafianie!
- Może trochę grzeczniej? - naciska hamulec, a gdybym nie była zapięta pasami bezpieczeństwa, wylądowałabym na przedniej szybie.
- Popieprzyło cię? Za kogo ty się uważasz, Nelson?
- Nie lubię, gdy ktoś perfidnie mnie ignoruje, rozumiesz? - warczy. - Zwłaszcza takie suki twojego pokroju! - unoszę jedną brew, a następnie bez zbędnej awantury wyjmuję z torebki telefon i wybieram numer Dirka. Nie mam zamiaru użerać się z tym frajerem, a wiem, że na Whittakera zawsze mogę liczyć. Chyba.
- Thea? - odbiera od razu. - Stało się coś, czy po prostu się stęskniłaś?
- Nie pochlebiaj sobie. - mimowolnie się uśmiecham. - Dzwonię, ponieważ nie chcę, aby Nelson był moim ochroniarzem. - dostrzegam kątem oka, jak dłonie blondyna zaciskają się na kierownicy. Od razu wyobrażam sobie, że te same dłonie zaciskają się w ten sam sposób na mojej szyi i od razu żałuję, że zadzwoniłam do Dirka w obecności Nelsona.
Głupia jestem, prawda?
- Co ci ten mały chuj zrobił?
- Według niego jestem suką. Plus wczoraj miałam wrażenie, że chce się do mnie dobrać.
- RICKY! -wrzeszczy Dirk. - Jedź kurwa za Nelsonem! Thea - tym razem zwraca się do mnie. - Zaraz pojawi się Ricky, zaopiekuje się tobą, a ja osobiście odbiorę cię po południu. Miłej pracy. - rozłącza się, a ja nerwowo spoglądam na blondyna. W jak duże kłopoty się wpakowałam? Sugerując się miną Nelsona to w POTĘŻNE!
Mam teraz dwie możliwości.
Siedzieć cicho i liczyć, że blondyn bezpiecznie zawiezie mnie do pracy lub wyskoczyć z samochodu i do pracy dotrzeć komunikacją publiczną.
Wybieram opcję numer dwa! Już raz skakałam, więc tym razem też powinno się udać.
Nelson zatrzymuje samochód na czerwonym świetle, więc błyskawicznie odpinam pas, naciskam za klamkę i wybiegam z samochodu. Za bardzo się go boję, by zaufać mu w kwestii tego, gdzie pojedzie, dlatego biegnę w stronę przystanku autobusowego i modlę się, by autobus pojawił się szybciej, niż zdoła mnie tu dopaść Nelson.
- Co panienka taka podenerwowana? - zagaduje starsza pani, siedząca na przystanku.
- Zaspałam - kłamię. - I już jestem spóźniona do pracy. - przecież nie powiem jej, że zauroczyłam się w szefie mafii, a jeden z członków chce mnie dopaść. Nie chcę, aby ta staruszka zeszła na zawał.
- Ah wy młodzi to tylko pracą żyjecie. - wypowiada ze smutkiem. - A gdzie czas na drobne przyjemności? Dam ci radę, kochaniutka. Nie marnuj sobie życia, siedząc codziennie w pracy od rana do nocy. Nie tak powinno wyglądać życie.
- Zapewniam panią, że pracuję jedynie osiem godzin dziennie, a potem spędzam czas na samych przyjemnościach. - posyłam jej sztuczny uśmiech i nerwowo rozglądam się za autobusem, ale na poboczu zatrzymuje się czarny Jeep, a po chwili wysiada z niego Ricky. - Oh boże! - mamrocze staruszka. - Toż to sam diabeł! - brunet prycha i dumnie wypina pierś w stronę kobiety, eksponując swoją skórzaną kurtkę.
- Thea - odzywa się. - Zdziwiłem się, gdy znalazłem Nelsona, a ciebie nie było w samochodzie. Dlaczego uciekłaś?
- Bałam się go - wyznaję ze skruchą.
- Dirk się nim zajmie. - wypowiada, a potem posyła uśmiech staruszce. - Panią też miło widzieć. - macha do niej.
- Dziecko drogie - zwraca się do mnie. - Odsuń się od tego diabła! - wywracam oczami.
- Zawieziesz mnie do pracy? - pytam bruneta.
- Taki mam zamiar. - otwiera dla mnie drzwi od strony pasażera. - Panią też gdzieś podwieźć? Mam wolne trzy miejsca. Gwarantuję, że jestem tańszy niż taksówka. - nabija się.
- Ricky - ganię go. - Zostaw panią w spokoju. Zaraz spóźnię się do pracy.
- Ah te kobiety - mamrocze pod nosem, a następnie zajmuje swoje miejsce za kierownicą. Używa klaksonu, by pożegnać się z jego nową przyjaciółką,a potem włącza się do ruchu. - Nie sądziłem, że z naszego Nelsona jest takie ziółko. - prycha. - Oh, Dirk da mu popalić.
- Co zamierza mu zrobić? - pytam z zainteresowaniem, ale Ricky wzrusza jedynie ramionami. To znak, że żadnej informacji od niego nie wyciągnę.
Po piętnastu minutach w końcu docieram do biblioteki. Jestem już spóźniona, za co pewnie mocno mi się oberwie. Moja szefowa do najmilszych osób niestety nie należy.
- Dziękuję za pomoc - wypowiadam do bruneta.
- Cokolwiek - śmieje się. - Moje jaja są dla mnie cenne, więc jeśli Dirk mówi, Ricky, Thea musi dotrzeć bezpiecznie do pracy to wiesz co robię? Dbam o swoje jaja!
- Masz rację - nabijam się. - Chroń swoje jaja, bo jeszcze kiedyś mogą ci się przydać.
- Cwaniara - pokazuje mi język. - Jakby coś się działo to jestem w pobliżu - poważnieje. - Jesteś chroniona, pamiętaj.
----
Hej misie ❤
Nie wiem jak wy,ale ja lubię Ricky'ego ❤
Do zobaczenia w następnym rozdziale ❤
Buziole ❤
CZYTASZ
Mój książę z bajki
Romance- Auć - krzywię się. - Potrafię sama chodzić! - Nie przychodź tu więcej! - wypycha mnie ze swojej posesji. - I radzę tym razem mnie posłuchać! - Bo co? Mafia ją zabije? - sztywnieję na dźwięk tego głosu. Tuż obok mojego samochodu, stoi czarny merced...