Siedzę w mercedesie, Dirka Whittakera.
Dirk Whittaker w tej chwili wygląda jak rozwścieczone zwierze.
Zwierze, które ma zamiar rozszarpać kogoś na strzępy.
Skłamałabym, gdybym wyznała, iż wcale się go nie obawiam. Kulę się na fotelu pasażera, jak wystraszony szczeniak i boję się chociażby spojrzeć na jego twarz. Przed chwilą dotarło do mnie, jaką silną i odważną osobą jest Ayla. Sama namawiałam ją do bliższej relacji z Payette, lecz gdy w moim życiu poprzez liczne zawirowania, pojawił się przystojny mafioso, panikuję. Nie jestem bohaterką żadnej książki, moje życie nie jest fikcją i nie musi mieć szczęśliwego zakończenia.
- Czego? - groźny ton Whittakera, sprowadza mnie do rzeczywistości. Rozmyślając nad tym, jak bardzo słaba jestem, nie zorientowałam się, że właśnie odebrał połączenie.
- Dirk - ulga w głosie kobiety jest namacalna. - Jak dobrze, że odebrałeś.
- Czego chcesz, Sienna?
- Kochanie - co? Alleluja! Dirk ma dziewczynę? Narzeczoną? Żonę? Czuję cholerną ulgę, ponieważ spokojnie mogę go skreślić z mojej sekretnej listy przystojniaków. Powinnam dać sobie spokój z niebezpiecznymi bossami i zaangażować się w związek z jakimś księgowym, lub mechanikiem. Już przeżyłam jedno felerne małżeństwo i właśnie w tym momencie wyciągam z niego wnioski.
- Sienna, spierdalaj. - fuka czarnowłosy. - czekaj? Co? Zszokowana spoglądam na Whittakera, pierwszy raz odkąd w ogóle wsiadłam do tego samochodu.
- Dirk, potrzebuję pieniędzy. Odkąd mnie wrzuciłeś, tułam się po obskurnych motelach, lecz skończyły mi się już pieniądze.
- Nie mój problem - prycha. - Nie dzwoń więcej. Jeśli to zrobisz, to gwarantuję ci, że obsługa motelu znajdzie twoje ciało w wannie pełnej krwi. - czarnowłosy rozłącza się i od razu przenosi swoje spojrzenie prosto na mnie. Cholera! Czyli on nie ma dziewczyny? To znacznie utrudnia mi sprawę. Nie będę wstanie go wypisać z listy przystojniaków, wiedząc, że z nikim nie jest związany.
Ale przysięgłam sobie, że kończę z fantazjami o mafiosach! A skoro to obiecałam, to znaczy, że naprawdę KOŃCZĘ!
- Możesz mnie wysadzić? - pytam z dużą dozą niepewności.
- Nie - zaciska szczękę i wraca spojrzeniem na drogę.
- Zawsze mogę wyskoczyć - chwytam klamkę, lecz Dirk jest szybszy i zamyka drzwi na zamek. Kurde! Ta nowoczesność jest bez sensu. Gdybyśmy jechali jakimś klasycznym chevroletem, nie mógłby mnie w żaden sposób zatrzymać.
- Nie chcę już z tobą tutaj siedzieć - wypowiadam tonem marudnego dziecka i krzyżuję ręce na piersi.
- Wysiądziesz, ale na lotnisku.
- Lotnisku?
- Wracasz do Wasillii. Nie chcę cię w Austin.
- Nie możesz mnie zmusić, bym stąd wyjechała!
- Jeśli zostaniesz, Michael i jego żona jeszcze dziś zarobią kulkę w łeb. - wypowiada nonszalancko. Czy on mnie właśnie zaszantażował? Skurwiel! Nie odpowiadam, gdyż nie ma to najmniejszego sensu. Dirk wygrał. Wyjadę. Nie chcę, by przez błędy mojego byłego męża, Michael i Cleo stracili życie. Tym bardziej, że mają dwójkę wspaniałych dzieci.
Po dwudziestu minutach, krępującej ciszy, docieramy na lotnisko. Czuję ulgę na myśl, że w końcu mogę wyjść z tego samochodu. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie spotkam Whitakera. Jego morda nie pojawi się nawet w moich snach!
- Tu masz bilet - rzuca mi na kolana białą kopertę. - Masz paszport?
- Mam - mamroczę pod nosem. - Mogę już iść?
- Ta, spieprzaj. - prędko opuszczam jego samochód i z impetem zamykam drzwi, a następnie dumnym krokiem odchodzę. W Wasillii na pewno będzie mi lepiej u boku Jaspera, którego powinnam przeprosić, niż w Austin, gdzie Dirk posuwa się do szantażu, by mnie kontrolować.
~***~
Dirk to...
Dupek!
Sukinsyn!
Sukinkot!
Frajer!
Łajdak!
Mały fiut!
Glista!
Kretyn!
Cały lot z Austin do Anchorage i droga z lotniska do Wasillii przebiegła mi na krytykowaniu brata Maeve. Rozumiem wszystko, ale naprawdę musiał mnie zaszantażować, bym opuściła Austin? Co za kawał chama! Ohydny śmierdzący bąk!
- Heidi! - donośny krzyk Mae, zwraca moją uwagę. - Na co jesteś taka wściekła?
- Na twojego brata - fukam. - Skurwiel!
- Taa - kpi. - Wiem. Za każdym razem, gdy zobaczę w lustrze moje plecy, przypominam sobie, jakim był chorym chujem. - unoszę brwi z zaciekawienia.
- Co masz na myśli?
- Dirk zostawił mi na plecach czterdzieści osiem blizn. Nacinał mi skórę nożem, gdy pozbawiał mnie przytomności. - wypowiada to takie tonem, jakby mówiła o dzisiejszej pogodzie. Jak można być tak spokojnym, mówiąc o takiej krzywdzie?
- Dlaczego to robił?
- Z miłości - poważnieje. - Poza nacięciami, nie zrobił nic złego. - wzrusza ramionami. - Heidi, Dirk jest dobrym człowiekiem. - wypowiada smutno. - Tylko nikt tego nie dostrzega. Ja sama tego nie widziałam, gdy byłam zaślepiona do niego nienawiścią.
- Zaszantażował mnie - prycham. - Co w tym dobrego?
- Co właściwie wydarzyło się w Austin? - wzdycham, lecz opowiadam jej cały dzisiejszy dzień z najdrobniejszymi szczegółami. Niech uświadomi sobie, że w zachowaniu Dirka nie ma nic dobrego. Kierował nim czysty egoizm.
- Więc widzisz tutaj coś dobrego? - pytam, gdy tylko kończę streszczać ten okropny dzień.
- Masz rację, szantaż to mało subtelny sposób. - wzdycha. - Ale gdyby nie on, nie wyjechałabyś, prawda? - przytakuję. - No właśnie! Gdybyś została, zapewne Michael by cię dopadł. - spoglądam na nią z zaskoczeniem, a ona kontynuuje swój wywód. - Ty jesteś teraz kartą przetargową. Postawiłaś na swoim, pokazałaś Dirkowi, że jednak masz w sobie jakąś siłę i uratowałaś w ten sposób swojego szwagra, lecz nie rozumiesz, jak działa ten świat. Musisz zrozumieć, że Michael i jego żona są bezpieczni tylko do czasu, gdy ty stoisz po ich stronie, a więc mimo wszystko ich życie wisi na włosku. Jak myślisz? Jak mogliby cię uciszyć, co? Dla człowieka siedzącego w takim bagnie, jakim jest mafia, ukrycie zwłok, zachowując przy tym pozory, że żyjesz, to bułka z masłem. Heidi do cholery! Dirk nie pozwolił ci zostać w Austin, bo wiedział, że Michael nie powierzy tobie swojego życia. Nie ufa ci, dlatego będzie chciał się ciebie pozbyć. Owszem, Dirk cię zaszantażował, ale to podziałało. Jesteś tu bezpieczna i chroniona. Więc zastanów się, czy Dirk naprawdę jest takim złym człowiekiem, za jakiego go masz. Właśnie uratował twoje życie po raz trzeci...
-----
Hej misie ❤️
Przepraszam za taką dużą przerwę między rozdziałami, ale za trzy tygodnie czeka mnie matura, więc czasu wolnego mam naprawdę niewiele. Do tego po maturze zaczynają mi się testy policyjne i naprawdę jak na razie proszę was o cierpliwość 😘
Buziole 😘
Dobranoc 😘
CZYTASZ
Mój książę z bajki
Lãng mạn- Auć - krzywię się. - Potrafię sama chodzić! - Nie przychodź tu więcej! - wypycha mnie ze swojej posesji. - I radzę tym razem mnie posłuchać! - Bo co? Mafia ją zabije? - sztywnieję na dźwięk tego głosu. Tuż obok mojego samochodu, stoi czarny merced...