23. That's isn't true

219 29 6
                                    

Pov. Mikey
Muszę wymyślić coś bardziej kreatywnego. Nie może tak być. Chcę żeby Rye wreszcie mnie pokochał i nie mówię to wcale o kochaniu po przyjacielsku czy jak brata. Chcę być jego chłopakiem. Już ja się o to postaram. Będzie tak jak ja chcę!
O godzinie 12 wyszedłem z domu i zamierzałem iść właśnie do Rye'a. Gdy przechodziłem obok domu Andy'ego  zauważyłem ich dwoje jak wychodzą. UPS. Andy chyba mnie zauważył.

Pov. Andy
Był dość słoneczny dzień, co za tym idzie? Spacer z Rye'm. Może kręgle? W całkiem dobrym nastroju opuscilismy mój dom, ale nasze szczęście nie trwało długo. 
Mikey
Boję się go już do takiego stopnia, że po prostu wróciłem do domu. Usiadłem na podłodze chowając twarz w dłoniach i poczułem, że do oczu napływają mi łzy. Rye nie przychodził po mnie. To mnie najbardziej zastanawiało. Spojrzałem przez okno. Nie to może być prawda!

Pov. Rye
Andy pobiegł do domu. Po prostu super...
Mikey pojawił się w najmniej odpowiednim momencie.
- Co ty tu robisz? Mogę zapytać? - powiedziałem
- Pewnie. Chciałem iść do Ciebie, ale widzę, że zmieniłeś lokacje- zasmiał się
- Co Ci do tego? Byłem u mojego chłopaka
- Przeszkodziłem w czymś?
- Tak. Chcieliśmy iść na spacer
- Mogę się dołączyć
Ty stwierdzasz czy się pytasz? Okej
- Yyy. Możesz się nie wpraszać? To miała być tak jakby randka
- Wiesz możesz mieć dwóch chłopaków- podszedł do mnie i położył mi ręce na ramionach
- Mikey. Odczep się proszę - przytulił mnie, a ja nie mając już siły nawet się nie wyrywałem z jego uścisku, ale nie oddałem. Popatrzyłem w stronę okna i zobaczyłem tam blondyna. Szybko oprzytomniałem i odepchnąłem od siebie chłopaka.
- Ej Rye!
- Zostaw nas - powiedziałem groźnie i wszedłem do domu
- Rye!
Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem i pobiegłem do naszego pokoju
- Andy! Andy?! - gdzie on jest?
Otworzyłem drzwi sypialni i tam był właśnie on. Siedział na podłodze i płakał obok leżało nasze zdjęcie w pobitej ramce.
- Andy. Kochanie...
- Nie dotykaj mnie! - krzyczał przez płacz
- Ale...
- Cały czas mówisz, że kochasz tylko mnie! Potem ze mną zrywasz, potem Mikey sobie coś wymyśli, a teraz jeszcze się z nim przytulasz! Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz się tak bawić moimi uczuciami?!
- Andy ja...
- Nie Rye! Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam, ale dobrze wiesz, że jestem w stanie pozbawić się życia. Więc albo mi powiesz o co Ci chodzi albo możesz się ze mną pożegnać!

Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć! Co ja mam robić?
Kocham Andy'ego. Tylko jego, a Mikey cały czas się wpiepsza w nasze życie i miesza się w nie swoje sprawy. Wczoraj Andy ledwo uszedł z życiem bo gdyby nie ja to by już nie żył, przez kogo? Mikey Cobban. Teraz nie chcę na mnie patrzeć, przez kogo? Zgadza się...Mikey Cobban. Jak ja mam sobie z tym wszystkim poradzić?
Martwię się, że stracę Andy'ego. Trzeba coś z tym zrobić. Pomoc, to jest to czego potrzebujemy oboje.

- Tu chodzi o to, że Mikey sam się do mnie przytulił, a ja wcale nie chciałem. Chodzi też o to, że jestem bezsilny i już się nie opierałem. Chodzi też o nas, o to, że nie chcę Cię stracić. Powtarzam się, ale kocham tylko Ciebie. Jak mam ci to udowodnić?
- Po prostu mi to pokaż

Już wiem co mam zrobić. To co planowałem od tygodnia...

Polsat!
I jak? Podoba się rozdział?
Może dam jeszcze jeden...oczywiście jeśli chcecie
Do następnego
Pa 😘

Loving You Had Consequenses | Randy | RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz