Epilog

376 30 10
                                    

Pov. Andy
Mimo tego, że nie wolno mi było wstawać z łóżka w moim stanie to właśnie to zrobiłem. Podeszłem do Rye'a. Złapałem go za rękę i przyłożyłem do niej czoło i zacząłem płakać.
- Rye. Potrzebuje Cię. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie. Zostań tutaj ze mną. Tylko ty jesteś w stanie dać mi wszystko czego potrzebuje w życiu.
Kocham Cię Ryanku.
Wpatrywałem się w niego i gładziłem po głowie, cały czas płakałem. Nie chciałem aby to wszystko tak szybko się skończyło, szanse na to, że on przeżyje są marne, ale Rye ma dla kogo walczyć.
Ciekawi mnie też ta cała sytuacja z Mikey'm. Niby za mną nie przepada, ale chciał mnie zawieść do Rye'a do szpitala, podtrzymał tego gościa z pistoletem który mierzył we mnie. Chciał mieć Rye'a tylko dla siebie. Może wreszcie przejrzał na oczy. Wtedy wszedł do sali.
- Andy. Musisz odpoczywać. - powiedział cicho
- Chcę być przy Rye'u. Nie będę teraz leżał- odpowiedziałem nawet na niego nie patrząc
- Strasznie mi głupio. Przepraszam za wszystko co zrobiłem. Zasługujesz na Rye'a bardziej niż ja i pasujecie do siebie idealnie. Kocham Was obu jako moich przyjaciół bo nimi jesteście
Łzy dalej leciały z moich oczu. Mikey podszedł do mnie i objął ramieniem.
- Wszystko będzie dobrze
Przytuliłem się do niego i rozpłakałem jeszcze bardziej
- O-on nie m-może umrzeć- powiedziałem przez płacz
- On nie umrze. Ma dla kogo żyć

Czas mijał i mijał, a ja dalej płacze. Nie mogę pogodzić się z tym że mogę już nigdy nie zobaczyć twoich oczu, które zawsze były tak piękne, twój uśmiech który potrafił mnie pocieszyć, twój głos który jest piękny, chcę znów poczuć twój dotyk który sprawia, że wszelki ból znika, chcę Cię pocałować i już nigdy nie pozwolić Ci odejść. Chcę być przy tobie do końca życia i chcę żebyś wiedział, że będę.

Nie miałem już siły. Byłem taki słaby. Rye dalej nie reagował, a ja straciłem wiarę w cokolwiek. Moje oczy się zamykały, traciłem czucie, już nic nie widziałem, słyszałem tylko piszczenie maszyn z łóżka obok.
Rye
To Rye
To na pewno on
Do zobaczenia po drugiej stronie
.
.
.
.
.
.
.
.
Jasne pomieszczenie
Cisza i spokój dokoła
Ciepły uścisk na mojej dłoni
Brak bólu
Wciąż mam zamknięte oczy
Czy to jest niebo?
- On musi jeszcze odpoczywać wkrótce powinien się obudzić- powiedział nieznajomy głos
- Dobrze. Poczekam - usłyszałem znajomy głos
Otworzyłem oczy. Dałem radę. Jestem w szpitalu czyli to jednak nie był sen. Rozejrzałem się dookoła lewo, prawo...
Obok mnie siedział nikt inny jak Rye.
Cały i zdrowy. On żyje
- Rye?
- Andy?
Oboje zaczęliśmy płakać i przytuliliśmy się.
- Słyszałem co do mnie mówiłeś. Dlatego Cię posłuchałem i Cię nie opuściłem. - powiedział Rye
- Tak bardzo Cię kocham
- Ja Ciebie też Andy. Ja Ciebie też
Trwaliśmy w uścisku dopóki nie przyszedł lekarz informując że jutro wyjdziemy ze szpitala.

2 lata później
- Andy! - zawołał z kuchni mój mąż
- Tak Rye
- Nie uwierzysz. Zazerwowałem nam wszystkim pobyt tam gdzie byliśmy gdy się tobie oświadczyłem. Sycylia!
- Super. Chłopaki będą mogli poznaćhistorię lepiej
Zadzwonił dzwonek do drzwi
- No cześć- powiedział Mikey wchodząc
- Siemka- odpowiedziałem
- Jak tam dzień po ślubie?
- Super. Wiesz co? Jedziemy wszyscy na Sycylię!
- Super. Naprawdę?
- Tak. Dziękuj mu - wskazałem na Ryan'a przy blacie z gotowym obiadem
- Siadaj Mikey. Zjesz z nami obiad
Po obiedzie rozmawialiśmy o wszystkim i opowiedzieliśmy naszemu przyjacielowi trochę o tym miejscu. Za dwa tygodnie ślub Jacklyn'a i muszę się dowiedzieć gdzie będą mieć podróż poślubną
Niech tak już będzie zawsze. Z ukochaną osobą i w gronie przyjaciół.

Koniec ❤
Dziękuję za czytanie LOVING YOU HAD CONSEQUENSES
Właśnie mam świetny pomysł na kolejną książkę na lekkiej bazie ONE REASON.
Chłopaki będą w niej jako zespół RoadTrip tak jak w ONE REASON, ale...mam nadzieję, że pomysł się wam spodoba i chyba takiej książki jeszcze nie było. Już wkrótce się pojawi.
Do zobaczenia 😘

Loving You Had Consequenses | Randy | RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz