5. You saved my life

376 31 1
                                    

Pov. Andy
Rye uratował mi życie. Nie wierzę. Dopiero po paru minutach gdy unormowałem oddech byłem w stanie się odezwać
- Dziękuję- powiedziałem cicho
- Nie masz za co. W tamtym momencie to było moje zadanie. Pomóc ci
- Naprawdę mam za co. Uratowałeś mi życie
Rye tylko się uśmiechał. Może powinienem dać mu szansę. Może on wcale nie jest taki zły. Może Mikey miał rację. Głos w mojej głowie kazał mi spróbować...
Raz się żyje
Położyłem się z powrotem do łóżka i zamknąłem oczy. Odpływałem i w końcu zasnąłem.

Pov. Rye
Bardzo mi się zrobiło szkoda Andy'ego gdy widziałem jak nie mógł oddychać. Wtedy jakby coś we mnie pękło. Musiałem mu pomóc. Może zabrzmieć dziwnie, ale się zakochałem. On jest taki uroczy. Teraz wpatruje się w niego jak w obrazek, słodko śpi, włosy w nieładzie, ma na sobie moją za dużą na niego koszulkę. Mój wzrok zatrzymał się na jego twarzy, jasna cera bez żadnej skazy i te usta, które chciałbym pocałować. Chyba za daleko brnę. Naprawdę go lubię.
Może powinienem już iść dalej spać.
Coś nie pozwalało mi wyjść z mojego pokoju który teraz zajmował blondyn. Nie mogłem się powstrzymać i po prostu zgarnąłem mu włosy z czoła, były takie miękkie i gładkie. Siedziałem z nim chyba 3 godziny, ale nie czułem zmęczenia. Mam nadzieję, że się nie obudzi. Uklęknąłem przed łóżkiem i położyłem głowę na łóżku obok niego. Czułem jego ciepły oddech i gładziłem jego rękę. On jest taki delikatny. Boże istny słodziak. Ciekawe czy on też mnie tak lubi, zapewne nie...życie nie jest takie piękne. Postanowiłem już iść i gdy wychodziłem Andy zaczął się kręcić. Może coś mu się śni. Poczekałem jeszcze chwilę, ale obrócił się na drugi bok i znów spokojnie spał.
Schodząc na dół spojrzałem na zegar na ścianie
Godzina 3 : 13.
Pora spać Ryan. Położyłem się i próbowałem zasnąć. W końcu po 5 minutach zasnąłem.
Obudziłem się o 8 : 46. Nie mam w zwyczaju długo spać, zawsze wstawałem jako pierwszy i zabierałem się za robienie śniadania więc teraz nie mogło być inaczej. Postanowiłem przygotować zwykle kanapki z serem, sałatą i papryką. Posypałem je jeszcze niewielką ilością soli. Usiadłem przed telewizorem i zabierając się za pierwszą kanapkę surfowałem po kanałach szukając czegoś fajnego do pooglądania.
Długo czekałem aż Andy się obudzi i w końcu około 11 usłyszałem jak schodzi z góry. Przecierał oczy i ziewał.
- Dzień dobry. Jak się spało? - zapytałem z uśmiechem
- Nawet, nawet
- Super. Zrobiłem Ci kanapki
- Oooo. Emmm...dziękuję, ale nie musiałeś
- Wiem.
Usiadł koło mnie i zaczął jeść. Widać bardzo mu smakowało.
- Masz herbatę z lipy? - zapytał przechylając głowę
- Mam
- A mogę so...
- Możesz- przerwałem mu
Poszedł do kuchni i otworzył szafkę gdzie na najwyższej półce stało opakowanie ze wspomnianym napojem.
- Bardzo śmieszne- spojrzał na mnie
- Już Ci daje
Podeszłem do niego i sięgnąłem po herbatę
- Proszę
- Dzięki
Zalał sobie herbatę i usiadł tym razem nie obok mnie, ale przy stole i pił herbatę przeglądając social media.
- Rye mogę wziąć prysznic?
- Tak Andy. Łazienka jest na górze.
Zniknął wchodząc po schodach na górę. Muszę coś zrobić aby był mój.

Pov. Andy
Po prysznicu wytarłem się i ubrałem w to co miałem wczoraj. Wziąłem swoje rzeczy z pokoju Rye'a i zszedłem na dół. Chciałem już iść
- Co ty robisz? - zapytał Rye gdy patrzył jak zakładam buty
- No...idę do domu. Przecież nie mieszkam z Tobą
- Ale nie zostaniesz jeszcze trochę?
- Nie Rye. Daj mi żyć moim życiem. Chcę iść do domu. Odklucz te drzwi.
Niechętnie podszedł i otworzył mi drzwi
- Pa - powiedziałem i liczyłem na to samo, ale Rye przytulił się do mnie mocno.
- Pa Fovvy
Fovvy?
- Tak. Na razie
Ruszyłem w drogę do domu i od razu napisałem do Mike'a.

Jest nowy rozdział. Trochę Randy.
Tak fajnie mi się pisze tą książkę, że może na następny weekend zrobię maraton, ale nie obiecuje. Jeszcze nigdy w mojej twórczości nie proponowałam maratonu.
Chcecie?
Do następnego
Pa 😘

Loving You Had Consequenses | Randy | RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz