Pov. Rye
Andy podszedł do okna. Przymknął oczy, zachwiał się podtrzymując się ściany, ale upadł.
- Andy! Andy! - krzyczałem klękając przy nim.
Chyba zemdlał.
Mikey tam stał z jakimś typkiem. Oboje mieli broń. Nie wiem co on szykuje i kogo z nas planuje zabić, ale przysięgam, że jak coś zrobi mojemu Andy'emu to zabiorę mu ten pistolet i go zabije. Spojrzałem ostatni raz przez okno. Położyłem blondyna na łóżko i ostrożnie i najciszej jak potrafię zeszłem na dół. Spojrzałem przez przeszkolne drzwi. Dalej tam stał i podchodził coraz bliżej. To koniec...
.
.
.
.
Po namyśle otworzyłem drzwi.
- No no, Ryan. Gdzie masz swojego chłopaka? - zapytał Mikey
- Nie twoja sprawa. Zabieraj swojego zbira i wynoś się stąd!
- Ej, ej. Po pierwsze nie takim tonem, po drugie odpowiedz mi ładnie albo sam Ci się właduje do chaty
- Zostaw nas w spokoju! Dzwonię na policję!
- Daj mi coś wyjaśnić...
- Nie! - zatrzasnąłem drzwi zamykając je na klucz. Wybrałem numer na policję, ale gdy się rozłączyłem Mikey razem z tym typem się ulotnił.
- Rye! - krzyczał Andy
- Idę Andyś. - pobiegłem na górę zgarniając jeszcze butelkę wody z kuchni dwie szklanki.
Andy siedział na łóżku i przytulał swoją poduszkę kaktusa. Usiadłem obok blondyna i go przytuliłem.
- Co się właściwie stało? Leżałem tu sam bez kołdry i usłyszałem trzask więc...zawołałem Cię
- Andy...ja sam nie wiem co się działo w tamtym momencie. Po prostu...Mikey...on przyszedł tu z jakimś typkiem i zapytał się gdzie jesteś. Dłużej nie myślałem co robić i po prostu zamknąłem dom i zadzwoniłem na policję, ale oni uciekli
- Boże...
W tym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. To pewnie policja. Otworzyłem im drzwi i wszystko odpowiedziałem i wyjaśniłem od początku do końca. Powiedzieli, że zajmą się tą sprawą. Podałem mu adres i udali się pod dom Mike'a. Przytuliłem Andy'ego i razem obserwowaliśmy odjeżdżający radiowóz.
- Boję się Rye- powiedział przerażonym głosem
Pocałowałem go w czoło i pocierałem jego ramię. Andy położył mi głowę na ramieniu i wtulił się we mnie.
Wróciliśmy na górę i zajęliśmy się planowaniem wyjazdu na Sycylię aby chociaż na chwilę zapomnieć o tym co się przed chwilą wydarzyło. Wybraliśmy pięciogwiazdkowy hotel COSTA DE LUX* . Wykupilismy apartament na 4 dni z pełnym wyżywieniem i room service śniadania w ostatni dzień pobytu. Najlepsze jest to, że mamy niecały kilometr do plaży i dużo sklepów w pobliżu. Za dwa dni wyjeżdżamy. Ten czas spędzimy z Jack'iem i Brooklyn'em.
Wciągnęliśmy nasze walizki i spakowaliśmy kilka rzeczy, a jutro zajmiemy się tym już do końca.Pov. Andy
Uważam, że ten wyjazd to świetny pomysł. Chociaż na te 4 dni będziemy mieć spokój z tym wszystkim co spotyka nas w Birmingham od kiedy jesteśmy razem. Teraz jest gorzej bo ani ja ani Rye nie wie kim jest ten facet, którego przywlekł ze sobą Mike i czy jest równie niebezpieczny. Policja została o tym zawiadomiona jak trzeba i Rye podał najważniejsze informacje. Mam nadzieję, że jak wrócimy wszystko będzie w normie i nic się złego nie stanie pod naszą nieobecność, a może Mikey się wreszcie odczepi.
Wyszedłem z Rye'm z domu i poszliśmy do przyjaciół.
.
.
- Cześć Andy, cześć Rye- powiedział Brook i rzucił się na nas przytulając
- Hej Brook. Stęskniłeś się? - zapytał Rye
- Taaaak.
- Dusisz- powiedziałem
- Przepraszam. No...to wejdźcie
- Gdzie Jack? - zapytał Rye
- Ah no tak. Jack śpi. Wiem, że jest 15, ale wstał o 6 i potem nie mógł zasnąć, po obiedzie zrobił się senny więc poszedł spać
- No tak. Cały Jack. To co robimy? - zapytałem
- A co proponujecie?
- Zagrajmy w coś- rzucił Rye
- W co? - dopytywał się blondyn
- Try not to laugh
- O nie. Ja zawsze przegrywam- dodałem
- Ale kochamy twój śmiech- powiedział Rye z uśmiechem
- No dobra, ale najpierw usiądzie i zjedzcie obiad. Mamy pizzę- powiedział Brook krojąc ją na kawałki i podał nam talerze.
Zjedliśmy obiad i po kilku minutach zjawił się Jack
- O Randy. Hejka
- Hej Jacky- powiedział Rye
- Cześć- pomachałem mu
- Gramy w try not to laugh. Dołączysz? - zapytał Rye
- Pewnie tylko skoczę jeszcze do toalety i zrobię sobie herbatę
Cały wieczór spędziliśmy śmiejąc się do łez. Na koniec jeszcze porozmawialiśmy o tym co tam u nas. Przedstawiliśmy chłopakom naszą obecną sytuację i powiedzieliśmy o policji. Było już po 23 i Jack bał się żebyśmy szli tak w nocy sami więc zaproponował nam nocleg na co się zgodziliśmy oczywiście, bo czemu nie?
Położyłem się Rye'm w łóżku i przytuleni do siebie zasnęliśmy.* Costa de Lux- wymyśliłam na szybko 😁
Oto nowy rozdział, a następnym nie będzie już dramy i będzie spokój jak na razie, oczywiście 😉. To taki spoiler. Planuje tak z 30 rozdziałów i nowa książka is coming 📚
Do następnego
Pa 😘
![](https://img.wattpad.com/cover/182021260-288-k77872.jpg)
CZYTASZ
Loving You Had Consequenses | Randy | RoadTrip
FanficByło normalnie, ale nagle zjawiłeś się Ty i wszystko się zmieniło Chciałem po prostu miłości Szukałem wszystkich możliwych rozwiązań To mnie przerasta Nie daje rady Kochanie Ciebie miało konsekwencje Zapraszam do czytania LOVING YOU HAD CONSEQ...