Pov. Andy
Obudziłem się i nic nie pamiętałem.
Obróciłem na drugi bok, a tam siedział Rye.
- Andy. Jak się czujesz? - powiedział z troską w głosie
- A co się stało?
- No jakby ci to powiedzieć...byliśmy na mieście i zobaczyłeś Mikey'ego...
- Mikey? Gdzie on jest? - przerwałem mu przerażony
- Nie ma go tu. Spokojnie, jesteśmy bezpieczni. Po prostu zemdlałeś
- Ah. Boję się go
- Nie masz po co...
Czyli Mikey był powodem mojego omdlenia. Boję się, że coś gorszego może się stać, albo mi albo Ryan'owi. A jak coś mu się stanie to ja tego nie przeżyje.
Powoli wstałem z łóżka
- Co chcesz?
- Dam sobie radę Rye. Jest okej
- Napewno?
- Tak - uśmiechnąłem się i zszedłem na dół.
Na podłodze obok drzwi leżała koperta. Podeszłem do niej, wziąłem i siadając na kanapie zacząłem czytać jej zawartośćCześć Rye
Chciałem Ci tylko powiedzieć, że Andy nie zasługuje na Ciebie i lepiej się pośpiesz bo należysz do mnie
MikeyW moich oczach zebrały się łzy. O co może mu chodzić?
- Andy? Co się dzieje? Płaczesz? - zapytał Rye gdy mnie zobaczył
- O co chodzi? - zapytałem łamiącym się głosem
- Co To?
- Czytaj...Pov. Rye
On jest nienormalny. Nie chcę tego robić. Kocham Andy'ego, a on mam nadzieję mnie. Jeśli tylko w taki sposób możemy uwolnić się od życia w ciągłym strachu i obawach, że jednemu z nas się coś stanie...To chyba nic nam nie pozostaję. Nie chcę go ranić...
- Andy...Bo wiesz jak jest. Ja nie chcę...
- Czego nie chcesz?
- Nie chcę aby coś nam się stało albo, żeby ktoś nas rozdzielił. Kocham Cię
- Ja Ciebie też kocham Ryan i też się boję
- Chcę przez to powiedzieć że...- łzy popłynęły mi po policzkach
- Ej. Nie płacz. Wsztstko będzie dobrze.
Andy próbował mnie pocieszać tymi słowami jednak ja wiedziałem, że nic nie będzie dobrze po tym co zamierzam mu powiedzieć i zrobić.
Cały się trzęse i czuje się fatalnie
- Andy. My nie możemy tego dalej ciągnąć. Z każdym dniem coraz bardziej Cię kocham co oznacza, że z każdym dniem będzie mi coraz ciężej się z Tobą pożegnać
- Ale...O czym ty mówisz?
- Andy...my... - rozpłakałem się
Nie mogłem nic powiedzieć Andy trzymał mnie w swoich objęciach i uspokajająco gładził po plecach. Ja nie chcę go tracić. Spojrzałem mu w oczy i po raz ostatni go pocałowałem.
- Musimy... z-erwać... - powiedziałem wreszcie
Andy od razu zaczął płakać.
- Co? Nie! Rye Nie! Nie zgadzam się!
- Musimy. Mikey nam nie da spokoju. Ja też tego nie chce, ale to jedyne wyjście
- Nie! - płakał i przytulał się do mnie
To było dla mnie strasznie trudne widząc go w takim stanie. Strasznie trudne
- Andy. Obiecuję, że jeśli znajdę rozwiązanie to wrócę do Ciebie i już nigdy nie opuszczę. Nigdy przenigdy. Kocham Cię, żegnaj.
Nie chcąc dłużej patrzeć na jego cierpienie po prostu poszedłem do siebie.Na dworze było zimno i ciemno, padał deszcz i była mgła. Przeglądałem nasze wspólne zdjęcia w telefonie i cały czas płakałem. Wszystkie wspomnienia wróciły
Nasz pierwszy dzień kiedy się poznaliśmy wpadając na siebie na ulicy.
Pierwsze spotkanie
Pierwszy pocałunek
Najpiękniejszy moment kiedy Andy potwierdził pocałunkiem, że będzie moim chłopakiem.Tą chwilę przerwał SMS
Od Mikey
I jak życie Ryan?Do Mikey
Daj nam spokój. ZerwaliśmyOd Mikey
Świetnie. Zaraz będęCo? Zaraz będę? Po Co? Że Co? Nie!
Muszę się gdzieś ukryć. Jack, Brook może do nich pójdę i przy okazji opowiem co się wydarzyło. Może oni jakoś mi pomogą.
Pobiegłem szybko w stronę ich domu. Chłopaki są razem więc też mieszkają razem.
- Rye? - otworzył mi Jack
- Potrzebuje pomocyDrama time rozkręcona na maksa.
Za 5 gwiazdek i 3 komentarze jeszcze jeden rozdział dzisiaj wstawię.
Do następnego
Pa 😘

CZYTASZ
Loving You Had Consequenses | Randy | RoadTrip
Fiksi PenggemarByło normalnie, ale nagle zjawiłeś się Ty i wszystko się zmieniło Chciałem po prostu miłości Szukałem wszystkich możliwych rozwiązań To mnie przerasta Nie daje rady Kochanie Ciebie miało konsekwencje Zapraszam do czytania LOVING YOU HAD CONSEQ...