XXV

479 16 0
                                    

- Wróciłam! - krzyknęłam zamykając drzwi.

- Oo kogo my tu mamy - uśmiechnął się.

- Boże znowu ty - wywróciłam oczami.

- Też się cieszę, że Cię widzę - przytulił mnie.

- Damian! Co ci mówiłam na temat Mii! - krzyknęła jego mama, a ten odsunął się odemnie.

- Dziękuję ciociu ale naprawdę nie było trzeba - zaczęłam się śmiać.

Do korytarza przyszedł Brian - drugi brat Luke'a.

- Chodź tu do mnie - wystawił ręce w moją stronę, a ja rzuciłam mu się w objęcia.

Brian to mój najlepszy przyjaciel. Ma już te swoje 22 lata ale serio nikt ale to nikt mu nie dorówna. Znamy się od dziecka w sumie znam go nawet dłużej niż Luke'a. Wyjechał z miasta do Bułgarii na studia i nawet nie napisał, że wraca.

Odstawił mnie na ziemię.

- Ktoś tu chyba się stęsknił - zaśmiał się blondyn.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnęłam się.

- Gdzie mama? - spytałam.

- Pojechała z Lukiem do sklepu zaraz powinni być - oznajmiła mi ciocia.

- Odłożę rzeczy do pokoju i do was wracam - uśmiechnęłam się i popędziłam na górę. Chwilę później przyszedł też Brian.

- Zmienisz kiedyś ten pokój? - zaśmiał się.

- Podoba mi się taki - wzruszyłam ramionami.

- Taki no różowy - uśmiechnął się - myślałem, że wyrosłaś z różu - podszedł bliżej mnie.

- A widzisz jednak nie - rzuciłam się na łóżko. Ten położył się na mnie.

- Wiesz chyba, że nie ważysz 20kg? - zaśmiałam się i próbowałam go zepchnąć.

- Wiem. Ważę jakieś 3 razy tyle - przyległ do mnie jeszcze mocniej.

Drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanął Luke.

- Przepraszam - powiedział. Brian wstał ze mnie.

- Co byś chciał? - spytałam z uśmiechem.

- Twoja mama kazała przekazać, że robi dzisiaj wspólna kolacje i masz ogarnąć w ogrodzie - powiedział i podrapał się po karku.

- Chodź pomożemy Ci - zwrócił się do mnie Brian i wystawił rękę w moją stronę.

Złapałam jego dłoń i zeszliśmy na dół. Mama spojrzała w moją stronę i lekko się uśmiechnęła.

- Ej idźcie już na ogród zaraz przyjadę - powiedziałam do chłopaków. Zrobili tak jak kazałam, natomiast ja pokierowałam się w stronę mojej matki.

- Cześć córciu - uśmiechnęła się.

- Hej mamo - oddałam uśmiech - chciałabym cię przeprosić.

- Mia nie przepraszaj nie masz za co - przytuliła mnie - sama pewnie bym tak zareagowała na twoim miejscu.

- A tata dziś będzie? - spytałam.

- Będzie - uśmiechnęła się - a ty leć już im pomóż.

- Jasne - poszłam w stronę ogrodu.

Widok jaki zobaczyłam sprawił, że zaczęłam się śmiać. Luke i Brian próbowali rozłożyć krzesła i podwyżyć stół ale kompletnie im to nie wychodziło.

(NIE) Chcę Cię nienawidzićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz