XI

729 21 2
                                    

No cóż co by tu mówić. Nie wiem co robić. Nie wiem czy iść do mamy Sally i powiedzieć, że się ze mną kontaktowała czy może od razu iść na policję, albo w ogóle przemilczeć sytuację i nikomu o tym nie mówić.

Poszłam do łazienki w celu opatrzenia sobie ręki. Wydaje mi się, że szpital będzie konieczny. Wróciłam po telefon i wybrałam numer do Luke'a.

- Halo? Luke? - spytałam z bólem.

- Tak, co się dzieje maleńka? - spytał.

- Musimy jechać do szpitala, przyjedziesz po mnie? - spytałam wkladajac rękę pod wodę.

- Co ci się stało? - spytał już bardziej zdenerwowany.

- Po prostu przyjedź proszę - powiedziałam błagając.

- Za pięć minut jestem - odpowiedział a ja rozłączyłam się.

Nie musiałam długo czekać. Nie całe 5 minut potem drzwi od mojego domu otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadł Luke.

- Mia!? Gdzie jesteś?! - krzyknął.

- W łazience! - odkrzyknęłam. Chwilę później chłopak stał z otwartą buzia w progu drzwi.

- Co ty zrobiłaś? - podszedł bliżej mnie i wziął moja rękę bacznie się jej przyglądając. Nie powiem mu prawdy.

- Myłam lustro i pękło - odpowiedziałam unikając kontaktu wzrokowego - błagam cię jedźmy! - krzyknęłam.

- Chodź - cały czas trzymał moja rękę a druga objął mnie w pasie.

Pomógł wsiąść mi do samochodu i z piskiem opon odjechaliśmy spod domu. Droga zajęła nie całe dziesięć minut. Luke od razu znalazł lekarza, który pokierował nas do sali zabiegowej. Chwilę później zjawił się chirurg i zaczął wyjmować szkła z mojej ręki. Bolało. Bolało jak cholera, ale byłam silna. Luke stał obok mnie i ściskał mocno druga rękę. Widzę, że jest zmartwiony. Po nie całych dwudziestu minutach lekarz zszył mi ranę.

- Mia posłuchaj mnie teraz - zaczął mężczyzna - z domu się nie ruszasz dopóki nie zdejmę szwów jasne? - spojrzał na mnie i posłał mi lekki uśmiech.

- A dlaczego? - spytałam.

- Nie chcemy zakarzenia prawda? Straciłaś naprawdę dużo krwi, a do tego przez jakiś czas nie będziesz mieć sprawnego środkowego palca - odpowiedział i zdjął rękawiczki.

- Rozumiem - odpowiedziałam i wstałam z fotela.

- Opatrunek niech najlepiej zmienia ci mama - powiedział. Wpisał receptę na jakieś maści i pozwolił nam opuścić salę.

Luke odwiózł mnie do domu a następnie wrócił do siebie. Weszłam do kuchni i zobaczyłam moją mamę. A co ona tu robi?

- Mamo? - spytałam patrząc na blondynkę.

- O Mia - uśmiechnęła się.

- Co robisz w domu? - spytałam podchodząc do niej. Widzę, że płakała - mamo co się dzieje? - spytałam z troską w głosie.

- Twój tata ma inną kobietę - wypowiedziała i znowu zaczęła płakać. Na jej słowa zmarłam. Jak on po szesnastu latach małżeństwa mógł zrobić cos takiego?

- Oh mamo - westchnęłam przytulając ją - damy radę same - odpowiedziałam próbując pocieszyć kobietę.

- Wiem kochanie wiem - powiedziała wycierając policzki - a teraz mów co zrobiłas z lustrem i co masz z ręką - powiedziała już bardziej poważnie.

- No myłam je i sie robiło - powiedziałam - kilka szkieł zostało mi w ręce ale Luke pojechał ze mną do szpitala - dokonczyłam.

- Boże Mia! - złapała się za głowę.

- Też cię kocham - powiedziałam z uśmiechem.

- Idź dziecko się połóż - rozkazała.

- Dobrze - odpowiedziałam. Dałam jej całusa w policzek i ruszyłam na górę.

-3:50-

Obudził mnie dzwoniący telefon. Znowu dzwoniła do mnie Mia. Szybko odebrałam telefon.

- Mia stoję pod twoim domem błagam cie wpuść mnie! - krzyczała błagając. Nie zastanawiając się nad niczym zbiegłam na dół. Szybko otworzyłam drzwi i zobaczyłam Sally. Pobita, cała we krwi. Była w złym stanie. Wpuściłam ją do środka. I mocno przytuliłam, od razu oddała uścisk.

- Mia tak się bałam tak cholernie się bałam - mówiła płacząc. Wzięłam ja do kuchni i zrobiłam ciepłą herbatę. Z szafki w korytarzu wyjęłam koc i okryłam nim dziewczynę.

- Już spokojnie Sall - powiedziałam - tutaj jesteś już bezpieczna - przytuliłam ją.

- Zadzwonisz do mojej mamy? - spytała popijając herbatę.

- Pewnie - odpowiedziałam. Wzięłam telefon i wybrałam numer do mamy brunetki.

- Halo? Pani Whites? - spytałam.

- Tak jak najbardziej - odpowiedziała - co się dzieje Mia? - spytała.

- Sally jest u mnie - odpowiedziałam.

- Zaraz tam będę! - powiedziała i rozłączyła się.

Chwilkę później wstała również moja mama. Matka dziewczyny przyjechała też szybko. Usiadłyśmy w salonie, a Sally zaczęła opowiadać co i jak było.

- Oni mnie porwali - zaczęła - nie pamiętam twarzy. Gwałcili. Bili. Głodowali - rozplakała się, a ja razem z nią.

- Luke wiele razy starał się mnie z tego wyciągnąć. Przyjeżdżał i dawał jedzenie gdy za trzecim razem nie udało mu się mnie zabrać już się nie pojawił - powiedziała. Na sama myśl, że Luke o tym wiedział zrobiło mi się nie dobrze.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
A więc jest rozdział starałam się serio! Myślę, że się spodoba :) Gwiazdkujcie!! Kocham was

(NIE) Chcę Cię nienawidzićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz