XXXVIII

301 10 0
                                    

Po skończonej kolacji z Lukiem i partnerem mojej mamy, pomogliśmy posprzątać ze stołu.

- Mia muszę ci powiedzieć, że masz naprawde wspaniałą mamę - powiedział Vincent i uśmiechnął się ciepło.

- Wiem wiem proszę pana, to naprawde super kobieta - uśmiechnęłam się i przetarłam stół ścierką.

- Mów mi Vincent - oburzył się.

- No dobrze dobrze - powiedziałam i uniosłam ręce w geście obronnym.

Sobota 10:00

Obudził mnie dzwoniący telefon był to Luke.

Luke: Za chwilę po ciebie będę.
Mia: Ja dopiero wstałam.
Luke: To szybko, zbieraj się.
Mia: Ale gdzie jedziemy?
Luke: Zbieraj się mówię.
Mia: No dobra.

Wygrzebałam się z łóżka i założyłam na siebie szarą bluze z Nike i czarne jeansy. Związałam włosy w niechlujnego koka.

Schowałam do kieszeni telefon oraz papierosy i szybko zbiegłam na dół wziąć leki. Mama przygotowała mi odpowiednią dawke.

Usłyszałam trąbienie, był to Luke. Wyszłam z domu i wsiadłam do jego auta.

- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - spytałam zapinając pas.

- Moja chrześniaczka kończy dziś 4 latka, a ja nie wiem co mam jej kupić - zaśmiał się - więc ty jako moja kobieta pomożesz mi coś wybrać.

- Jezu Luke - wyjąkałam.

- Pozatym dobrze, że ubrałaś się w miare ładnie bo idziesz tam ze mną - powiedział i spojrzał w moją stronę.

- No chyba sobie żartujesz - spojrzałam na niego wkurzonym wzrokiem.

- No niestety nie - odpowiedział.

Jego chrześniaczką jest Lily - siostra Leny. Ciocia Rosie jest szwagierką mamy dziewczyn i tak jakoś pani Eva wybrała Luke'a na chrzestnego.

- Luke dobrze wiesz, że ja Leny nienawidzę - powiedziałam naprawdę wkurzona.

- Proszę cię chociaż dla Lily zacznij ją tolerowac tylko dziś - położył ręke na moim udzie.

- Dobrze postaram się - objęłam jego dłoń swoją i usiadłam wygodniej.

Chwilę później byliśmy już pod galerią handlową. Weszliśmy do jakiegoś dziecięcego sklepu i zaczęliśmy szukać czegoś dla czterolatki.

Po skończonych zakupach udaliśmy się na urodziny małej. Kupiliśmy jej zestaw z Elsy, była tam sukienka, dopinany warkocz, berło oraz korona. Luke mówił, że mała uwielbia Else i nawet ma z niej pościel w pokoju więc myśle, że prezent trafiony. Do tego dokupilismy jej tablice po której może malować pisakami oraz kredą i przypinać na to magnesy. Prezent uważam za udany.

Sobota 14:00

Zajechaliśmy pod dom dziewczyn i przywitała nas Lena.

- Wkońcu jesteście - uśmiechnęła się i przytuliła nas.

Weszliśmy do środka i podeszliśmy do Lily.

- Proszę kochanie masz tu prezent od wujka Luke'a i cioci Mii - uśmiechnął się Luke i postawił tablicę przed nią i podał jej do rączki torebkę z zestawem Elsy.

Dziewczynka przytuliła nas i pobiegła się pochwalić swoją sukienka.

Ja z Lukiem usiadłam to stołu i czekaliśmy na tort. Po chwili pani Eva wniosła tort i zaśpiewaliśmy małej sto lat.

(NIE) Chcę Cię nienawidzićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz