XXXVII

348 10 2
                                    

Poniedziałek 9:30

- Mia słońce wstawaj - powiedziała i odsłoniła okna.

- Mamo jeszcze chwilę proszę - wyjąkałam i przykryłam się jeszcze bardziej ciepłą kołderką.

- O 11 mamy wizyte u doktora, proszę cię naprawde się szykuj - zsunęła ze mna kołdrę i wyszła z pokoju.

Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i wzięłam telefon do ręki. Zobaczyłam, że mam wiadomość od Luke'a.

Luke

Siemka słonko. Chciałbym ci tylko życzyć powodzenia u lekarza i trzymam kciuki, żeby było wszystko dobrze. Kocham cię i wpadne po szkole <3

Mia

Dziękuję <3 Ja ciebie też kocham!

Wygrzebałam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Po skończeniu mycia się, zabrałam się za wszamanie jedzonka. Mama przygotowała mi jajecznice, a do tego bułkę z pomidorem i szczypiorkiem. Kocham ją za to, że mnie tak rozpieszcza.

Po zjedzonym śniadaniu pobiegłam na górę wyszykować się do wyjścia. Postanowiłam, że założę dziś czarną bluzę z jakimś dziwnym napisem i szare dresy.

Nie wiem czy to odpowiedni strój do lekarza, ale nie rozumiem po co się tam stroić. Związałam włosy w luźnego koka i nałożyłam maskarę na rzęsy.

- Mia jedziemy!- usłyszałam krzyk mojej rodzicielki z dołu.

Zabrałam szybko telefon oraz paczkę papierosów i pobiegłam na dół.

Droga mija mi dziwnie szybko i zaczynam się stresować tymi wynikami. Pomimo, że wiem na co choruję boje się, że może to się tylko pogorszyć.

Patrzę za okno i słucham moich ulubionych piosenek, teraz leci nutka Michaela Jacksona  " You are not alone " uwielbiam tą piosenkę. Pamiętam jak tańczyłam do niej z Lukiem i nie liczyło się wtedy nic innego oprócz nas.

Nadal nie wierzę, że z nim jestem. Teraz jest tylko mój. Patrząc na to co się pomiędzy nami działo nigdy bym nie pomyślała, że moglibyśmy być razem.

Sall odkąd wie, że jestem z Lukiem przestała się do mnie odzywać i wyszła z mojego domu jak poparzona. Usunęła ze mną wszystkie zdjęcia i wypisywała Justinowi jaka to ja jestem najgorsza. Zachowuje się jak dziecko.

Reszta naszych przyjaciół bardzo się ucieszyła na tą nowinę, a mama Luke'a o mało co się nie popłakała ze szczęścia i powiedziała, że od zawsze nam kibicuje.

GABINET, 11:00

- Mia jak narazie masz dobre wyniki, a wszystko zmierza w dobrą stronę - uśmiechnął się ciepło - tylko będe musiał zwiększyć dawkę leków co wiąże się z zakazami oraz dietą.

- Jasne nie ma sprawy, moje zdrowie jest dla mnie najważniejsze - odpowiedziałam.

- W takim razie kochana, zero alkoholu, zero narkotyków, zero papierosów oraz jedzenia nie zdrowych rzeczy - powiedział bardzo poważnie - masz tutaj kartkę z wyznaczoną dietą oraz przypomnienie czego ci nie wolno.

- Ale to już na zawsze czy tylko na czas leczenia? - spytałam bardzo ździwiona.

-  W teorii na czas leczenia, ale w praktyce lepiej jak już na zawsze - odpowiedział wypisując mi receptę na leki.

- No dobrze postaram się wytrzymać - zaśmiałam się.

- Proszę tu masz receptę - podał mi do ręki papierek - wykup je sobie jak już skończysz tamtą paczkę, a teraz żegnam się z tobą i widzimy się za trzy tygodnie - uśmiechnął się i uścisnął moją dłoń.

(NIE) Chcę Cię nienawidzićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz