XXX

407 13 1
                                    

Impreza toczy się nadal w najlepsze pomimo, że jest już sporo po północy. Z mojej rodziny zostało już nie wiele osób, a znajomi tak jak byli tak nadal są.

- Za najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczynę pod słońcem! - wzniósł toast Adam. Zrobiło mi się cholernie milo.

- Już kobietę - zaśmiał się Mark i puścił mi oczko.

- Co racja to racja - odezwał się Adam. Każdy wypił do dna swój kieliszek.

- Gdzie Luke i Sally? - spytałam ludzi przy stoliku. Dopiero teraz zauważyłam, że ich nie ma.

- Tam są - wskazał palcem Justin. Właśnie wyszli z toalety. Luke zapinał pasek a Sall dyskretnie poprawiała kieckę.

Poczułam naprawdę wielkie obrzydzenie. Czy on nawet nie może chuja w spodniach utrzymać na mojej imprezie? Wkurzyłam się i po prostu wybuchłam. Wstałam od stolika i podeszłam do nich.

- A wy kurwa nie macie innych miejsc do ruchania? - spojrzałam na nich.

- Nie rób awantur teraz - powiedziała przez zęby Sall. Muzyka ucichła a wzrok ludzi był kierowany na nas.

- Co nie rób awantur? - zaśmiałam się - niech wszyscy wiedzą co robicie.

- Na chuj to robisz - spytał Luke.

- Bo nie pozwolę żebyście pieprzyli się na mojej imprezie w bardzo szczególnym dla mnie dniu - powiedziałam.

- Nie rób dram - zaśmiała się Sally i chciała już odejść.

- A gdzie ty się wybierasz? - spojrzałam na nią.

- Do stolika a gdzie? - uśmiechnęła się.

- Dla was ta impreza właśnie się skończyła. Zabierać swoje rzeczy i wychodzić macie pięć minut - powiedziałam.

Luke pokiwał tylko głową na boki i poszedł po swoją marynarkę a Sall po torebkę i wyszli.

- Bawimy się dalej! - krzyknęłam i zajęłam swoje miejsce.

- Mia co to miało być? - podeszła do mnie moja mama.

- Mamo nie pozwolę na takie coś, zrozum mnie - wstałam z krzesła i popatrzyłam na nią.

- Nie mogłaś tego zrobić bardziej dyskretnie? - spytała. Widziałam po niej, że była na mnie wkurzona - za godzinę koniec imprezy.

- Ale mamo! - krzyknęłam.

- Bez żadnego ale - powiedziała i wróciła na swoje miejsce.

Najgorsza impreza mojego życia.

|14:00|

Przysięgam chyba jeszcze nigdy tak długo nie spałam. Cała obolała i zmarnowana wygrzebałam się z ciepłego łóżka.

Wzięłam telefon z biurka i odczytałam wiadomości.

Od Adam

Słonko o 16 będę u ciebie mamy do pogadania :*

Świetnie po prostu. Zeszłam na dół aby napić się wody. Na dole zobaczyłam Chrisa wraz z Justinem.

- Gdzie jest moja mama i co tu robicie? - spytałam ledwo schodząc po schodach.

- Twoja mama poszła do pracy bo coś się tam stało i wpuściła nas do środka - odpowiedział Justin wlewając wody do szklanki.

- No dobra - odpowiedziałam i usiadłam na blacie. Justin podał mi wodę.

- Adam zaraz będzie - powiadomił mnie Chris odczytując esemesa.

- A co wy ogółem tu robicie? - spytałam szukając tabletek przeciw bólowych.

- Chcieliśmy sprawdzić jak się czuje nasza najlepsza przyjaciółka - zaśmiał się Chris.

- Dobra a tak serio? - spojrzałam na nich jak na debili.

- Chcemy żebyś pogodziła się z Sall - powiedział Justin.

- Nie - odpowiedziałam stanowczo i poszłam otworzyć drzwi.

- Siema słońce - przywitał się Adam i poczochrał mi włosy. Wszedł do środka. Mój telefon nagle zaczął dzwonić była to moja mama.

Mama: Cześć Mia słuchaj muszę wyjechać na kilka dni do dziadków - powiedziała lekko załamana.

Mia: Ale stało się coś? Może pojadę z tobą?

Mama: Nie, naprawdę lepiej nie. Dziadek leży w szpitalu i babcia nie daje sobie rady.

Mia: Dobrze informuj mnie na bieżąco w takim razie.

Mama: Oczywiście, spakuj mi torbę dobra? Tata później przyjedzie po moje rzeczy.

Mia: Jasne - powiedziałam i rozłączyłam się.

- Ja ide spakować mamę - powiedziałam i wbiegłam po schodach.

|16:00|

- Czyli mam udawać parę z Adamem żeby Luke był zazdrosny? - zaśmiałam się w stronę Chrisa.

- Tak właśnie tak - oznajmił pewnie.

- To wszystko jest na poziomie dwunastolatków nie wchodzę w to - odpowiedziałam stanowczo.

- Mia no weź będzie śmiesznie - prosił Adam.

- Ale co mi po jego zazdrości? - spytałam marszcząc brwi.

- To, że może wkońcu będziecie razem - westchnął Justin.

- Jesteście powaleni - zaśmiałam się.

- A co nie chcesz z nim być? - spytał Chris

- To jest dość skomplikowane - powiedziałam przygryzając policzek.

- To wchodzisz w to? - spytał Adam.

- Dobra wchodzę - odpowiedziałam. Cała trójka rzuciła się na mnie i czułam jak mi wnętrzności wskakują do gardła.

Zakład miał być tylko zabawą. Nie miał przynieść problemów, a korzyści. Dopiero po czasie zorientowałam się w jakie gówno się wpakowałam...

******
Hej hej jest rozdział. Napisałam go naprawdę na szybko więc przepraszam jeśli jest bez ładu i składu. Do następnego

(NIE) Chcę Cię nienawidzićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz