Mały, wielki lider; (SOARA)

66 2 2
                                    

Sobota. Zapowiadający się leniwie dzień, gdzie niby nie miało wydarzyć się nic odkrywczego, zaskakującego czy dziwnego. Jednak nie można mieć wszystkiego. Około dziewiątej rano członkowie Soary spali jeszcze w spokoju, gdyż żaden z pięciu członków nie widział potrzeby wstania przedwcześnie. Jednak takiej pobudki jak dzisiaj nie spodziewaliby się nigdy w życiu. Wszyscy podnieśli powieki pod wpływem bardzo głośnego, piskliwego krzyku, dochodzącego z pokoju lidera. Zerwali się z łóżek natychmiastowo i pobiegli do tego miejsca, jednak widok jaki zastali, był dla nich szokujący. 

-Sora? Co ci się stało?! -spytał Morihito, który razem ze wszystkimi przyglądał mu się. Sory był... dużo mniejszy. I o wiele młodszy, niż normalnie. Krótko mówiąc, przed pozostałymi członkami stał mały chłopiec, któremu można przypisać wiek około sześciu lat, wyglądający jednak identycznie, jak Ohara. Brązowe, mięciutkie włoski, porcelanowa twarzyczka i te same, duże oczka. -Jak to się stało? 

-No nie wiem. Obudziłem się i bum! Jestem mały! -podniósł swoje malutkie rączki do góry, wyjaśniając, po chwili zaczynając biegać wokół wszystkich. 

-Ja przepraszam bardzo, ale co my teraz zrobimy? -Soshi spojrzał na pozostałych, który mieli niemal identycznie zdziwione miny. 

-Wrzućcie trochę na luz. Musimy tylko chwilę pomyśleć o tym co zrobić... -mruknął Nozomu zaspanym głosem. 

-W takim razie może pomyślisz o tym, co zrobić, kiedy zadzwoni do menadżer i będzie chciał rozmawiać z naszym liderem, który chwilowo jest małym, upierdliwym, głupim dzieckiem. -odparł zielonowłosy poważnie, ale sama ta myśl go przerażała.  

-Ej! Może jestem mały, ale nie głupi! -oburzył się chłopczyk, jednak Morihito spojrzał na niego z politowaniem. 

-Dwa plus dwa, razy dwa? -spytał, a Sora popatrzył na swoje palce, na podstawie których zaczął liczyć. 

-Osiem? -na tę odpowiedź Soshi uderzył się ręką w głowę. 

-Dobra, Nozomu i Ren. -blondyn zwrócił się do dwójki. -Lecicie do sklepu po farby plakatowe, modelinę i wycinaki do papieru w kształcie zwierzątek. -sprawnie wymyślił sposób, jak umilić Sorze ten dzień i być może uporać się z jego wychowaniem. -Raz! 

-Jeny... dopiero wstałem, jeszcze nic nie jadłem, a ty my każesz do miasta iść... No zajebiś... -wypowiedź Nanase została przerwana przez Rena. 

-Nie przeklinaj przy dziecku... 

-No dobra. Mori, daj pieniądze. 

-Ja już płacę swoją cierpliwością! Idźcie i wracajcie szybko! -nakazał ponownie, a dwójka nieco niechętnie zgodziła się. Po kilku minutach opuścili akademik, informując, że wrócą niedługo. Sora na samą myśl niesamowicie się cieszył. Jego prawdziwy nastrój i charakter przedszkolaka załączył się właśnie teraz i nie zamierzał im tak łatwo odpuszczać zabawy z nim. 

-Soshi, Mori! Pobawmy się w chowanego!  -ponownie zaczął biegać po korytarzu, gotowy do szukania kryjówki. -Soshi-chan szuka pierwszy! 

-Dlaczego niby? 

-A dlaczego nie? Jak znajdziesz mnie pierwszego, dostaniesz buziaka! 

Z tym argumentem chłopak nie miał nawet jak walczyć. Z resztą pomyślał, że dziś jest dzień ustępstw, a dla małego słodziaka może się poświęcić. Zaczął liczyć do dwudziestu, zakrywając oczy dłońmi, a pozostała dwójka zaczęła się chować. Sora szybko wykminił w swojej główce, że skoro w pokoju Nozomu znajduje się najwięcej przedmiotów i największy bałagan, będzie to dla niego najlepsza możliwa kryjówka. Zauważył, że na podłodze leży czerwona bluza chłopaka z nadrukiem, przedstawiającym jakieś postacie. Spodobała mu się na tyle, że ubrał ją na siebie. Faktycznie była dla niego o wiele za duża, kończyła mu się w okolicy kolan, a o rękawach już nie trzeba wspominać. Dopiero teraz Sora zauważył, jak Nozomu ładnie pachnie. Schował się pod biurkiem, czekając aż Soshi go znajdzie. Nie spędził tam zbyt dużo czasu. 

Anime Idol (One shots) PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz