Jemioła i grzaniec; (Yamato x Mitsuki)

68 4 2
                                    

Święta a raczej same przygotowania do nich w akademiku grupy Idolish7 rozpoczynały się dosyć wcześnie. Każdy na swój sposób lubił je pod różnymi aspektami, jednak głównym i najważniejszym dla wszystkich było bycie razem. W tym szczególnym okresie spędzanie czasu wspólnie, rozmowy, cieszenie się atmosferą i obecnymi wokół ludźmi było czymś niesamowitym. Każdy również w mniejszy lub większy sposób przykładał wagę do wystroju we własnym pokoju. Niektórzy dodawali do niego jakiś niewielki, jednak przykuwający uwagę akcent, a inni tonę świecidełek i innych atrybutów tego typu, które w późniejszym czasie tworzyły bałagan. Mowa tu oczywiście o Nagim, który do swojego pokoju wtachał choinkę i wysokości metra siedemdziesięciu i karton nowo zakupionych bombek ze świątecznej serii Kokony. 

Najstarsza dwójka miała się głównie zająć dekorowaniem salonu, do czego Mitsuki był nieco bardziej chętny. Yamato z kolei nieco leniwie narzekał, prosząc aby przełożyć to na inny dzień, jednak młodszy obiecał mu robienie kawy przez dwa tygodnie codziennie. Na taki układ nie mógł nie pójść. Mimo, że nie przepadał jakoś wybitnie za świątecznymi piosenkami, pozwolił mu również włączyć je po cichu, aby nie natknąć się na kompletną, krępującą ciszę. 

Zaczęli rozkładać w salonie wszystkie rzeczy. Yamato zajmował się tymi nowo zakupionymi przez resztę zespołu nie rozumiejąc czemu jest ich aż tak dużo, a Izumi zajął się odplątywaniem kolorowych lampek, które miały zawisnąć w wielu miejscach akademika. 

-No ciekawe kto to tak pozwijał... -mruknął chłopak, uwalniając kolejne części kabla. 

-Na mnie nie patrz. Jakbym nie musiał, to bym w tym nie grzebał. -zaśmiał się lekko w odpowiedzi okularnik. 

-Pamiętaj, robisz to dla kawy~ 

-Nie byle jakiej, fakt... -przyjrzał się dokładniej wielkim kubkom świątecznym, które wyjął z kartonu. -Za grzańca też się nie obrażę.

-Ale chyba nie codziennie? -mruknął, nie wiedząc jakiej odpowiedzi się spodziewać. 

-Jak uważasz, ale zawsze możesz się dołączyć. -zaproponował, uśmiechając się lekko. -Ciekawe czy kiedyś po jakimś alkoholu zrobimy coś, o czym nie będziemy chcieli pamiętać... -po tych słowach młodszy spojrzał na niego dość dziwnie. 

-Chyba nawet nie chcę wiedzieć co masz na myśli... ale chodzi ci pomiędzy naszą dwójką? 

-Chociażby. -po tej odpowiedzi jasnowłosy lekko się zarumienił, co było całkowicie bezwarunkowe. 

-Może wrócimy do tego kiedy indziej... -mruknął, odwracając wzrok w kierunku pudełka, z którego starszy wyciągnął zieloną roślinkę, też w całkiem sporej ilości. -Czy to jest jemioła? 

-Ja już nawet wiem kto to kupił. -zaśmiał się okularnik, nie sądząc, że idiotyzm blondyna jest tak duży. -Biedny Nagi myśli, że uda mu się pocałować Tsumagi.

-A właśnie... Kogo byś obstawiał jako pierwszy pocałunek? -zaśmiał się chłopak z lekkim zaciekawieniem. 

-Sam nie wiem, może Sogo i Tamaki... Nie zdziwiłoby mnie to. -uśmiechnął się lekko na samą myśl o tak dobranej parze. -Albo twój Iori z kimś... 

-Mojego brata to ty zostaw lepiej. Spaliłby się ze wstydu jak znam życie. -fuknął nieco roześmiany, w głowie wyobrażając sobie chłopaka z soczystymi rumieńcami. 

-To kogo ty byś obstawiał? -spytał zielonowłosy.

-Cóż, możliwości jest całkiem sporo. Ale tak patrząc realistycznie, miałbyś znacznie więcej szans na buziaka od menadżer niż Nagi. 

-Nie chcę, żeby to jakoś źle i arogancko zabrzmiało, ale z nią bym nie chciał. -spuścił lekko wzrok, bojąc się jak ta rozmowa się dalej potoczy i czy będzie musiał przyznać się do pewnych faktów. 

-W takim razie z kim, Yamato-kun? -spytał łagodnie, a ciemnowłosy tylko ukradkiem na niego spojrzał. W jego oczach widział sporo niepewności. -Yamato-kun? 

-Mógłbym nie odpowiadać? 

-Jak chcesz. -mruknął w odpowiedzi Mitsuki, który ostatecznie skończył odplątywać świąteczne  lampki. Wstał z podłogi, zaczynając je zawieszać dookoła ramy okiennej. Jednak kiedy jego ręce zaczęły nie dosięgać pierwszego górnego rogu, odwrócił się w kierunku przyjaciela. -Przyniesiesz mi krzesło? -ku jego zdziwieniu zamiast niego otrzymał mocny uścisk w pasie od okularnika, który powoli go podniósł. -Aaa...! Co ty wyrabiasz?

-Przecież Cię nie upuszczę. -powiedział z przekonaniem w głosie, któremu młodszy postanowił uwierzyć. W końcu w wielu kwestiach bardzo mu ufał. Wieszał uważnie światełka, przytwierdzając je taśmą, aby na pewno nie spadły. 

-Chyba jest okej. -stwierdził, przyczepiając ostatni kawałek i czekając aż starszy go odstawi. Nie chciał się do tego głośno przyznawać, ale jego silne ramiona i uścisk dawały uczucie bezpieczeństwa i ciepła. 

-Dobra robota, krasnalu. -zaśmiał się lekko, stawiając go z powrotem na ziemię, rumieniąc się przy tym niemal niezauważalnie. 

-Ej, nie pozwalaj sobie... -na te słowa Yamato zmierzwił brzoskwiniowe włosy. 

-Za każdym razem jak próbujesz się o to wkurzać, dodaje ci to uroku. 

-Co? 

-Co? -okularnik odpowiedział pytaniem na pytanie, ponieważ dopiero po chwili dotarł do niego komplement, który powiedział młodszemu. -Tego nie było. 

-Ale jesteś dzisiaj dziwny... Piłeś coś? -zmarszczył brwi, spoglądając na niego. 

-Nie no gdzie... -mruknął cicho, jednak Izumi'emu nie do końca chciało się w to wierzyć. 

-Dobra, pomożesz mi z resztą. 

Przez następne kilkanaście minut zajęli się dekorowaniem całej reszty salonu. Starali się, żeby wszystko miało ręce i nogi oraz nie było przesadzone. W razie trudności starszy pomagał przyjacielowi sięgnąć danej wysokości, nawet jeśli nie miał z tym takiego problemu. Po prostu dzisiaj odkrył, że bardzo lubi trzymać jego drobniejsze ciało w objęciu swoich ramion. Czuł, że wtedy jest bezpieczny, a jego serce mogło być spokojniejsze. 

-Teraz została tylko za nieszczęsna jemioła... -mruknął Yamato, biorąc zielone roślinki do rąk. Pierwszą z nich powiesił na sufitowej lampie. 

-W sumie możemy porobić później zakłady. -Izumi potarł ręce o siebie i z chytrym uśmiechem spojrzał na niego. 

-Ja podziękuję. Zawsze przegrywam przy takich zabawach. 

-Ale z ciebie nudziarz czasami... -przewrócił oczami, biorąc kolejną jemiołę, chcąc zawiesić ją nad wejściem do salonu. -Ekhem~ 

-Już już... -starszy ponownie podniósł go, aby roślinka znalazła się na miejscu. Jednak z dziwnych przyczyn kompletnie nie miał ochoty go odstawiać. 

-Długo mnie tak będziesz trzymać? 

-Może tak... -Mitsuki po tych słowach w swojej głowie wykminił, że ten zabieg może być celowy i całkowicie zaplanowany. W końcu oboje znajdowali się pod jemiołą, co miało skłaniać jednego albo drugiego do pewnych czynów. Objął go rękami wokół szyi i delikatnie się uśmiechnął. -I co teraz? -Izumi stwierdził, że właściwie nie ma zupełnie nic do stracenia. Delikatnie zbliżył się do jego twarzy i musnął usta swoimi. Starszy lekko drgnął w geście nikłego zaskoczenia, jednak oddał jego słodki pocałunek. Serce delikatnie mu przyspieszyło, ale sam gest bardzo przyjemny.  

-No widzisz... -zaśmiał się chłopak, kiedy ich twarze się oddaliły. -Gdybym faktycznie założył się o 1500 jenów, że twój pocałunek będzie pierwszy, byłbym teraz bogatszy o 1500 jenów. 

-Jesteś głupi. Ale i tak cię uwielbiam. -tym razem oboje roześmiali się głośno, uznając ten dzień za całkiem udany pod wieloma względami. 

fajnie sie pisze świąteczne rzeczy awe 

For KujoTennIsAGay :DD

Anime Idol (One shots) PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz