8.

612 17 0
                                    

Rano obudziłam się dosyć wcześnie. Próbowałam obrócić się na drugi bok, by spać dalej, lecz zamiast miękkiej poduszki poczułam czyjeś ciało. Pisnęłam dosyć głośno ze strachu, przez co obudziłam całą resztę. Po chwili mogłam usłyszeć 2 chłopaków, biegnących po schodach.

- Co się stało?! Ktoś umarł? - pierwszy do pokoju wpakował Tae, a wraz z nim Jimin. Oboje bardzo się zdziwili, widząc mnie i osobę, leżącą obok mnie.

- Dobra stary wychodzimy - powiedział lekko zmieszany Jimin. Widać było, że Tae chciał coś powiedzieć, ale został gwałtownie pociągnięty na dół przez przyjaciela.

Obróciłam się jeszcze raz, by przyjrzeć się osobie obok. Był to Jungkook, który właśnie się na mnie patrzył. Poczułam jak policzki pieką mnie od zażenowania, gdy dotarło do mnie, co musieli pomyśleć sobie Koreańczycy, wchodząc do pokoju i widząc mnie w jednym łóżku z Kookiem i to w dodatku w jego koszulce.

- Chyba nie jestem, aż taki straszny, co? - mówił to jednocześnie śmiejąc się pewny siebie. Zrobiło mi się strasznie gorąco, a ręce zaczęły się pocić. Bardzo nie chciałam takich sytuacji, zaczynając nową pracę, a właśnie teraz do tego doprowadziłam.

- A zamknij się - wstałam, rzucając w niego poduszką.

- Co cię ugryzło? - powiedział z irytującym tonem - Okres masz czy co?

- Tak, nie, nie wiem.... Boże czy my...? - spytałam, chaotycznie wymachując rękoma. Nie za dużo pamiętałam z zeszłego wieczora, przez to jak zmęczona wtedy byłam.

- Nie, nie spaliśmy ze sobą, jeśli o to ci chodzi - chłopak oparł się o łokieć, obserwując wyraz mojej twarzy.

I bardzo dobrze

Zebrałam swoje ciuchy i poszłam się przebrać do łazienki. Ściągnęłam koszulkę Jungkooka i założyłam ubrania, w które byłam ubrania poprzedniego dnia. Po mojej porannej rutynie ruszyłam szybko do swojego hotelu, nie witając się z nikim.

****

Otwierałam już drzwi kiedy poczułam, iż drzwi mieszkania są otwarte. Weszłam do środka i zastałam tam totalny syf. Naczynia z szafek były porozrzucane, firany podarte, a wazony stłuczone. Weszłam w głąb mieszkania, po czym usłyszałam z kuchni cichą rozmowę, która sprawiła, że moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej, a ciało trząść się ze strachu.

- Bierz szybko ten telewizor, bo ona zaraz tu wróci - powiedział jakiś głęboki, męski głos.

- Jeśli ktoś nas przyłapie i skończymy w pierdlu to będzie twoja wina - skarciła go druga męska postać.

Wycofałam się do drzwi i zdecydowałam się zadzwonić szybko po policję. Mokrymi od potu dłońmi sięgnęłam do kieszeni, lecz nie wyczułam w niej telefonu.

- Fuck - szepnęłam i to był mój błąd, po chwili zauważyłam dwóch masywnych mężczyzn przed sobą, którzy szybko podchodząc do mnie, uderzyli czymś w głowę. Dalej widziałam tylko ciemność.

You are my everything [j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz