40.

175 6 0
                                    

Maraton 4/5

*** 9 miesięcy później ***

Jak zawsze obudziłam się rano wtulona w Jungkook'a. Od paru dni nie mam już na nic siły, a poród miał być dopiero za kilka dni. Przymknęłam oczy, by jeszcze chwilę pospać ale poczułam kopnięcia w brzuchu. Przyłożyłam dłoń do brzuszka i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Co się tak uśmiechasz? - usłyszałam głos Kookie'go przy uchu.

-Kopie - wzięłam jego dłoń i przyłożyłam do brzucha.

- Jeszcze tylko kilka dni - ucałował mój policzek.

- Szybko to wszystko zleciało - westchnęłam.

- Pamiętam nasze pierwsze spotkanie... - uśmiechnął się.

- Weź mi tego nie przypominaj, pocałowałeś mnie wtedy w rękę, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię - uderzyłam go lekko w ramię, na co się zaśmiał.

- O to chodziło, a próbę do Fake Love, pamiętasz?

- Jak mnie klepnąłeś w tyłek? Tego nie da się zapomnieć - zaśmiałam się.

- Miałem bardzo dobry sposób na podryw - uśmiechnął się zadziornie.

- Jasne - zaśmiałam się.

- A teraz jesteśmy tu razem i czekamy na naszą dzidzie - pocałował mój brzuch.

- Kocham cię - przytuliłam go mocno.

- Ja ciebie też skarbie - również mnie przytulił.

Chwilę jeszcze trwaliśmy w uścisku, poczym udaliśmy się na śniadanie. Po zjedzonym posiłku Jungkook udał się do wytwórni na próbę, a ja zaczęłam się ogarniać. Przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, dopóki nie przerwał mi dzwonek do drzwi.

- Oo, Charlie hej! - przywitałam się z dziewczyną.

Od dłuższego czasu dogaduję się z rudowłosą o wiele lepiej. Zdecydowanie załapałyśmy wspólny kontakt.

- Hej Carla! Cudownie wyglądasz - powiedziała z uśmiechem.

- Dzięki, wejdź proszę. Chcesz coś do picia?

- Nie dzięki. Wpadłam, bo nie chciałam, żebyś siedziała sama.

- Miło z twojej strony, to co jakiś film czy co?

- Może być film - odpowiedziała z uśmiechem i usiadła na kanapie w salonie.

Odpaliłam pierwszy lepszy film i zajęłam miejsce obok dziewczyny. Oglądałyśmy w spokoju, dopóki znów nie poczułam kopnięć w brzuchu. Na początku zignorowałam to, bo stało się to już normalne, ale chwilę później kopnięcia stały się coraz mocniejsze.

- Carla wszystko w porządku?

- Bolii! - Krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Dobra nie ma na, co czekać, jedziemy do szpitala - dziewczyna wzięła kluczyki od samochodu, chwyciła mnie pod rękę i zaprowadziła do samochodu.

Siedziałam z tyłu i ściskałam mocno siedzenie. Ból stał się nie do zniesienia.

- Nie wytrzymam!

- Carla spokojnie, zaraz będziemy na miejscu - starała się mnie jakoś uspokoić.

Chwilę później byłyśmy już w szpitalu. Charlie pomogła mi jeszcze wejść do budynku, a z recepcji odebrały mnie już pielęgniarki, które zawiozły mnie na porodówkę.

Pov. Jungkook

Ćwiczyłem choreografie do mojej nowej piosenki. Zrobiłem sobie na chwilę przerwę, by napić się wody. Już miałem wracać do ćwiczeń, ale przerwał mi dzwonek telefonu.

- Charlie? - zapytałem sam siebie i odebrałem telefon.

- Słuchaj Jungkook, nie ma czasu na zbędną gadkę twoja dziewczyna rodzi i radzę ci się pospieszyć - podała mi jeszcze adres szpitala, po czym się rozłączyła.

Chwilę stałem w amoku i przetwarzałem wszystkie informacje.

Carla rodzi.

O kurwa.

Najszybciej jak się dało wybiegłem z budynku, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku szpitala.

Zaparkowałem samochód i wbiegłem do szpitala. Przy wejściu stała Charlie.

- Gdzie ona jest? - zapytałem zdyszany.

- Jest na porodówce. Chodź zaprowadzę cię - odpowiedziała i ruszyła w kierunku porodówki.

Usiedliśmy przed wejściem na salę i czekaliśmy, aż ktoś z tamtąd wyjdzie.
Długo nikt nie wychodził. Zniecierpliwiony zacząłem chodzić w tą i z powrotem.

- Jungkook spokojnie, na pewno ktoś zaraz przyjdzie.

Dziewczyna miała rację, po chwili z sali wyszła lekarka.

- Pan jest narzeczonym pani Carli? - zapytała z uśmiechem.

- Tak - odpowiedziałem zdenerwowany.

- Proszę się tak nie denerwować, wszystko jest w porządku. Ma pan śliczną córeczkę. Może pan wejść na salę.

Nic już nie odpowiedziałem. Chciałem już być przy Carli. Wszedłem na salę i spojrzałem na wymęczoną dziewczynę. Leżała na łóżku, a na rękach miała naszą małą córeczkę.

- Przepraszam, że nie byłem przy tobie od początku - złapałem ją za rękę.

- Nic się nie stało Jungkookie. Przecież wiem, że masz pracę.

- Jaka śliczna - spojrzałem na naszą córeczkę.

- Jest podobna do ciebie - zaśmiała się. Trzeba było przyznać, że skośne oczy odziedziczyła po tacie - Chcesz potrzymać? - zapytała.

- Pewnie - odpowiedziałem i delikatnie wziąłem dziewczynkę na ręce.

Łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach. Właśnie zostałem ojcem.

- Hej, wszystko ok? - zapytała.

- Tak, po prostu jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - odpowiedziałem z uśmiechem.

- Jak ją nazwiemy?

- A masz jakieś wytypowane imiona? - zapytałem.

- Zastanawiam się między Camilla a Martina.

- Martina jest bardzo fajne. Jeon Martina, podoba mi się - odpowiedziałem.

- Chyba, że chcesz koreańskie imię.

- Nie, Martina jest dobre - odpowiedziałem z uśmiechem.

Na salę spowrotem weszła lekarka, która miała przy sobie jakieś papiery.

- Wybrali już państwo imię dla dziecka? - zapytała.

- Tak, Jeon Martina - odpowiedziała Carla.

- Bardzo ładne imię - uśmiechnęła się i wyszła z sali.

I tak moje życie zmieniło się o 180 stopni. Mam narzeczoną, którą kocham najbardziej na świecie oraz najpiękniejszą córeczkę, a już za chwilę stanę przed ślubnym kobiercem z miłością mojego życia i będziemy razem już na dobre i na złe.

You are my everything [j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz