Po kilku drinkach widziałem,że Taehyung jakoś gorzej się poczuł. Czułem się winny..
-Odprowadzę Cię do domu-
poinformowałem lecz chyba tego nie przyswoił. Stał tam jakby niczego nieświadomy. Chwyciłem go za rękę i wyprowadziłem z domu.-Wszystko w porządku?-spytałem nie puszczając jego dłoni.-Tak tak już tak-uśmiechnął się licho-musiałem zażyć świeżego powietrza dziękuje.
-Prowadź do swojego domu więc.
Angielskie ulice w nocy były czymś wyjątkowym. Zawsze nosiły za sobą historie. Te lepsze i te gorsze.
Miały tatuaże w formie grafitti. Niektóre nawet zrobione przez moich znajomych.
Taehyung w świetle lamp wyglądał jeszcze piękniej niż w słońcu.Miał przymknięte oczy i co chwile się potykał przez co postanowiłem mu pomóc trzymając go w pasie. Był upity i szczerze mówiąc miał szczęście,że Kai nie był na moim miejscu. Już wiele razy słyszałem o tym,że sypiał z upitymi osobami.
-Too...jak to się stało,że Namjoon pozwolił Ci przyjść do mnie?
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz króliczku-wyszeptał z delikatnym uśmiechem
-No ej!
-Nie wie o tym,Luke mnie przywiózł.
I wtedy wiedziałem,że jakoś muszę
wynagrodzić to starszemu.
Podziękowałem mu w sercu..mam nadzieję,że to poczuł.Za to ja poczułem wymioty na swoich butach. Wyśmienicie.
O mało sam się nie porzygałem przez widok znajdujący się na dole.
Jednak w tej czynności przeszkodziła mi przestraszona buźka chłopaka. W pierwszym momencie miałem ochotę go udusić ale..
-Boże..Kook..przepraszam..
Wybaczone.
Wyjąłem chusteczki z kieszeni i jak gdyby nigdy nic wytarłem wymioty z vans'ów. Nie mówię,że mnie to nie obrzydzało jednak..czy umiałabyś zwyzywać lub skrzywdzić Taehyung'a?
-Następnym razem wymiotuj w drugą stronę-poleciłem i ruszyliśmy dalej.
Wkraczając na posesję państwa Kim zobaczyłem piękny dom. Nie mieszkałem wcale lepiej od niego. No dobra..może tylko troszkę.
-Dasz radę dotrzeć do swojego pokoju?-spytałem zmartwiony bo gdy tylko go puściłem na chwileczkę,zaczął chwiać się na wszystkie strony.
-Nie
Przytaknąłem i ruszyliśmy do drzwi które otworzył jakimś kodem.
W środku dom wyglądał jak jakiś pałac. Wszędzie były złote ozdoby i jakieś obrazy. Największą jednak uwagę zwracały żyrandole z diamentami.
-Nie patrz się tak bo pomyślę,że chcesz coś wynieść-powiedział figlarnie uderzając mnie w ramię. Zaśmiałem się i spojrzałem na niego. Wyglądał fatalnie.
Loki nie przypominały loków a skóra zmieniła się w białą kartkę.-mój pokój jest na górze,tam są schody,pomóż mi wejść.Już po pierwszym stopniu zdążyłem się zdenerwować gdyż celował stopą wszędzie tylko nie na schody. Zirytowany po prostu wziąłem go na ręce i modliłem się w duchu aby nie zwymiotował mi na plecy. Przez chwilkę zastanawiałem się czy na pewno oddycha bo nie odzywał się i nie dawał żadnych innych znaków życia..dopóki nie znaleźliśmy się w jakiejś skrytce na obrazy podczas poszukiwań jego pokoju
-To..to mój pokój-bingo..ale..zdziwiłem się i rozejrzałem się ponownie. Pokój był hmm..taki ciekawy. Nie było w nim ani kawałka ściany bo wszystko zasłaniały zawieszone obrazy podobne do tych z dołu. Nie wiedziałem,że Tae maluje..no albo była też wtedy opcja,że po prostu kocha obrazy i je kolekcjonuje ale farby w które o mało nie wdepnąłem bardziej potwierdzały pierwszą teorię. Ten chłopak mnie coraz bardziej fascynował.
Szybko odnalazłem łóżko. Niedelikatnie zrzuciłem z niego jakieś notatki i obrazy a następnie położyłem na nim pijanego nastolatka.
Zdjąłem mu buty i kurtkę. Nawet przez myśl mi przeszło przebranie go w piżamę ale przecież mógł sobie tego nie życzyć.
Kiedy chciałem wyjść usłyszałem ciche-Nie chcesz zostać?
Westchnąłem. Chciałem ale..
-Muszę pilnować żeby nie wysadzili mi domu.
-Aa...jeszcze jedno..
-Tak Tae?
-Dlaczego mówimy do siebie po angielsku?
CZYTASZ
List do Tae (ukończone!)
Fiksi PenggemarBo wszystko przecież mija, prócz miłości, prawda? Jeon Jungkook chcę uczynić ostatni miesiąc śmiertelnie chorego Taehyung'a pięknym