KONIEC MARATONU 3/3!
Blondynka mało nie upuściła kubka herbaty.
-C-co? - wyjąkała.
-Był kolejny atak. - powtórzył spokojnie.
-Jak zakładam ofiara nie żyje? - zauważył Damon.
-Niestety. - mruknął Alaric.
-O mój Boże... - nastolatka zasłoniła usta dłońmi.
-Niestety to nie wszystko. - dodał - Do ataku doszło dziś rano. A ofiarą jest... siostra Matta.
- To jakiś żart? - warknął Damon.
-Niestety nie.
Blondynka już nic więcej nie powiedziała. Słuchała i myślała co zrobić.
Czy powinna mu jakoś pomóc?
Pewnie tak, tylko jak? I dlaczego skoro on potraktował ją nie zbyt przyjemnie?
-Jest jeszcze jeden istotny szczegół. - zauważył Alaric.
-Mianowicie? - dopytał Damon.
-Matt nic nie wie. - mruknął.
-Jak to? - zszokowana nastolatka nie wiedziała co się teraz będzie działo.
-Rada aktualnie przeprowadza sekcję zwłok... - mruknął - Znowu zrobią z tego wypadek, a ja myślę, zresztą tak jak i wy, że to nie wypadek. Za dużo ofiar w zbyt krótkim czasie.
-Co zrobimy? - spytała twardo nastolatka.
-Czekaj co? - Ric spojrzał na nią w szoku.
-Musimy coś zrobić! Nie może patrzeć na wszystko z założonymi rękami! - westchnęła - Ja.. Ja na przykład... - Nie wiedziała jak się wysłowić - Po prostu. Chodzi mi o to, że następną ofiarą może być ktoś dla nas bardzo bliski. Co wtedy? Będzie za późno żeby zareagować! - zdenerwowała się.
-Słuchaj blondi. To nie sprawa dla Ciebie, dzieci powinny się grzecznie bawić a nie mieszać w sprawy dorosłych... - zaśmiał się Damon.
-Ile Ty w ogóle masz lat? - zapytała.
-Czy to jest teraz najważniejsze? - spojrzała na niego - Dwadzieścia trzy. - odparł.
-Czyli jest między nami sześć lat różnicy! Więc nie nazywaj mnie dzieckiem! - warknęła.
-Uspokójcie się! Żadne z was nic nie może zrobić. Aktualnie ja też nie wiele mogę.- poinformował.
-Zawsze można poszukać mordercy na własną rękę? - zasugerował Damon.
Nastolatka spojrzała na niego w szoku.
-Powiedz, że nie jesteś tak głupi! - warknęła.
-Emi ma rację, Damon, nie możesz sam wziąć się za szukanie seryjnego mordercy. - spojrzał na niego wymownie.
Czarnowłosy uniósł ręce w geście poddania.
-Dobra! Nie to nie. Chciałem tylko pomóc.
- Nie! - sprzeciwiła się blondynka - Ty chciałeś być kolejną ofiarą! - zarzuciła mu - Obiecaj, że nic nie zrobisz. - spojrzała na niego błagalnie.
-Blondi... - spojrzał na nią i zacisnął usta.
-Obiecaj!
-Dobrze! - poddał się - Obiecuję. - rzekł spokojnie.
-A teraz wybaczcie, ale na mnie już czas. - Damon ruszył do wyjścia. Ric i Emily poszli za nim. - Ric. - zwrócił się do przyjaciela - Jakby coś się działo to daj znać.
-Jasne. Nie ma sprawy. - podał Damonowi rękę na pożegnanie i wrócił do kuchni.
- To cześć... - mruknęła blondynka i rękoma założonymi na piersi.
Mężczyzna jedynie się zaśmiał. Podszedł bliżej Emily i szybko złożył pocałunek jej policzku.
- Do zobaczenia, blondi! - spojrzał na nią po raz ostatni, położył rękę na klamce i wyszedł.
Emily dalej stała w miejscu.
Jej ręka znalazła się na policzku, na którym przed chwilą były usta Damona.
-Emily? - usłyszała krzyk Alarica.
-Tak?
-Masz plany na dziś? - zapytał i kiedy weszła do kuchni.
- Nie, nie mam.
-Muszę jechać na zakupy. Ostatnio podarłem dwie koszule. - parsknął śmiechem myśląc o swoim talencie do niszczenia - Galeria handlowa jest niedaleko. Chcesz jechać? - zaproponował.
- Pewnie! O której?
-Nawet teraz. - wzruszył ramionami.
-Jasne, lecę tylko po telefon i portfel i możemy jechać.
-Wyprowadzę auto z garażu. - oznajmił.
I w ten sposób dziesięć minut później Ric i Emily, siedzieli w aucie.
****
Co myślicie? Gwiazdki i komentarze mile widziane!
CZYTASZ
Ordinary Girl I ✔
FanfictionMamy XXI wiek. Co tak naprawdę jest 'typowe'? Co jest 'normalne'? Każdy ma inne pojęcie tej definicji. Jednak w miasteczku Mystic Falls każdy ma taką samą definicję tych słów. Do pewnego momentu. Momentu, w którym do miasteczka przyjeżdża pewna n...