Godzinę później wszystko już było załatwione.
Dom braci Salvatore był przepisany na siedemnastolatkę.
Teraz Emily wraz z Damonem i Stefanem wracali do domu.
Blondynka szła między nimi i cały czas się rozglądała wokół.
Nagle poczuła jak wokół jej talii owija się czyjaś rękę.
Spojrzała w prawo i ujrzała Damona.
-Nie panikuj blondi. Nikt za nami nie szedł, cały czas ze Stefanem mamy wszystko pod kontrolą. - oznajmił pewnie a ka jego twarzy pojawił się uśmiech.
Nastolatka jedynie westchnęła.
-Wiem. - mruknęła - Ale dalej się martwię. Jak to teraz będzie wyglądało? Co z moją mamą? Czy od teraz już zawsze ktoś będzie musiał ze mną być? - zaczęła zdawać pytania.
Stefan i Damon spojrzeli na nią a później na siebie.
-Narazie ciężko stwierdzić, Emi. Nie wiemy czy szybko uda nam się dogadać z Klausem czy raczej dojdzie do rozlewu krwi... - wyjaśnił młodszy obserwując jej reakcję.
Pokiwała głową na znak, że rozumie.
Chwilę później byli już przy domu.
Emily złapała za klamkę i uchyliła drzwi.
Następnie powoli wyszła do środka.
Weszła kawałek głębiej i spojrzała na mężczyzn przed drzwiami.
Zmarszczyła brwi.
-Co z wami? Czemu nie wchodzicie? - zapytała nierozumiejąc.
- Nie mamy zaproszenia. - odparł Stefan.
-Teraz to twój dom blondi. Żebyśmy mogli wejść musisz nas zaprosić.
-Przepraszam! Zapomniałam się. - blondynka uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
-Stefan - spojrzała na jednego z nich - Damon - zwróciła się do drugiego - Możecie wejść. - rzekła.
Oboje się uśmiechnęli i przekroczyli próg.
Jansnowłosy zamknął drzwi i cała trójka ruszyła do salonu.
-Idziecie na pogrzeb Vicki? - zapytała nastolatka siadając na brzegu kanapy.
-Tak. - odparł pewnie Stefan.
Spojrzała na Damona.
-Raczej nie. - wzruszył ramionami - Raz się ze sobą przespaliśmy. Oto całą nasza historia. Nie wiem czy mam powód żeby się tam pojawiać.
-Powinieneś iść. - zauważył drugi - Matt prosił nas wszystkich o przybycie. Włącznie z Tobą czy Enzo. Dlatego myślę, że powinniście się pojawić.
-Znasz mnie nie od dziś. Nie robię tego co powinienem tylko to na co mam ochotę. - stwierdził luźno.
Stefan westchnął.
-Idę sobie zrobić herbatę. Chcecie też? - zapytał.
- Nie. - odparł czarnowłosy i wstał.
-Poproszę. - mruknęła blondynka.
Skinął głową i wyszedł, zostawiając ich samych.
Emily spojrzała na Damona, który nalewał sobie bourbona do szklanki.
Wyczuł jej wzrok na sobie więc zerknął na nią.
-Chcesz też? - uniósł butelkę trunku.
Pokiwała głową.
Sięgnął po drugą szklankę i również wypełnił alkoholem.
Ruszył w jej stronę. Usiadł obok i podał szkło.
-Dzięki. - szepnęła - Przyjdź jutro na pogrzeb.
Spojrzał na nią zaskoczony.
-Nawet jej nie znałaś. Po co chcesz tam iść? - zapytał zdziwiony.
-Dla Matta. - odparła szybko.
-Po co ja mam tam iść? - zaśmiał się i szybko przełknął palącą ciecz, nawet się przy tym nie krzywiąc.
-Dla mnie. - mruknęła cicho - Boję się tam iść. Boję się, że coś się stanie. - wyjaśniła nieśmiało.
-Słabego ochroniarza sobie znalazłaś. - wyśmiał nastolatkę - Ja jestem raczej antybohaterem w tej historii. Jeśli potrzebujesz bohatera polecam Stefana. On się nadaje do tego lepiej. - wzruszył ramionami.
-Po prostu tak wszystkim wmawiasz. Nawet sobie. Zresztą, jeśli nie chcesz to nie idź... - przerwała na chwilę - Pozwól jednak, że powiedziałeś, że mogę Ci ufać i mi pomożesz. - wypomniała mu jego wcześniejsze słowa.
Westchnął niechętnie i wyrzucił ręce w powietrze.
-Mam Cię dość. - zaśmiał się. Spojrzała na niego gniewnie. - Już tak na mnie nie patrz bazyliszku! Pójdę. - oznajmił.
Uśmiechnęła się szeroko.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
Czarnowłosy szybko się przy nich znalazł i otworzył.
Przed drzwiami stał Enzo.
-Ric kazał Ci podrzucić rzeczy. - skierował wzrok na torby w rękach.
-Dziękuję. - rzekła blondynka wstając z kanapy.
Enzo skinął głową i chciał wejść do środka jednak nie mógł.
Zaśmiał się.
-Oczywiście..
Blondynka spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem.
-Wybacz. Możesz wejść. - oznajmiła.
Czarnowłosy wszedł i podłożył torby przy drzwiach.
-Ric musiał zostać z twoją mamą i kazał przekazać, że pewnie spotkacie się dopiero jutro w szkole.
-Okey. Dzięki. - uśmiechnęła się lekko.
-Luz. Dobra stary, od rana nic nie jadłem i konam z głodu. Widzimy się jutro. - podał Damonowi rękę i wyszedł.
W tym samym momencie wszedł Stefan z dwoma kubkami herbaty.
-Gotowa na pierwszą noc w nowym domu? - zapytał i spojrzał na nią zaciekawiony.
Wypuściła powietrze z płuc.
-Załóżmy, że tak. - mruknęła cicho.
*****
Kolejny rozdział za nami! Jak wrażenia? Gwiazdki i komentarze mile widziane. A teraz smutna kwestia. Zostało nam dziesięć dni wakacji. Co za tym idzie dziesięć rozdziałów, jeden po drugim. Jeden rozdział dziennie. I teraz kwestia roku szkolnego. Idę do drugiej klasy liceum. Od chyba nauki i w ogóle. Co za tym idzie? Rozdziały będą się pojawiały rzadziej. Pytanie do was! Dwa rozdziały w tygodniu (od 500 do 800 słów)?. Czy jeden rozdział (od 800 do 1000 słów)? Wasz wybór! ❤
CZYTASZ
Ordinary Girl I ✔
FanfictionMamy XXI wiek. Co tak naprawdę jest 'typowe'? Co jest 'normalne'? Każdy ma inne pojęcie tej definicji. Jednak w miasteczku Mystic Falls każdy ma taką samą definicję tych słów. Do pewnego momentu. Momentu, w którym do miasteczka przyjeżdża pewna n...