59.

2.8K 154 15
                                    

-To niemożliwe! - warknął Damon - Przecież nie mógł tak po prostu zabić siostry!

-Powiedz to wampirzycy, która na kołek w sercu! - krzyknął Enzo.

Emily usiadła na kanapie i schowała twarz w dłonie.

Z oczu poleciały niechciane łzy.

To przecież jej wina...

Rebekah chciała jej pomóc... I jak na tym skończyła? Zginęła.

Zginęła z rąk własnego brata.

Poczuła, że obok niej ugina się kanapa.

Ktoś ją objął i mocno przytulił.

-Ric? Przecież to przeze mnie... - jęknęła przez łzy.

- Nie pleć głupot. - zaprzeczył patrząc jej w oczy - Klaus jest nieobliczalny i każdy z nas wie, co grozi kiedy wchodzi się z nim na ścieżkę wojenną.. - wyjaśnił.

-Oddam się w jego ręce... - mruknęła - Nie pozwolę, żeby jeszcze ktoś przeze mnie cierpiał. Ric ja naprawdę nie chciałam... - jęknęła żałośnie a z jej oczu ponownie poleciało morze łez.

-Wystarczy! - warknął starszy z braci Salvatore - Co ty za głupoty pieprzysz, blondi?! Gdzie tu twoja wina?

- Klaus chcę mnie... A wy mu to utrudniacie - westchnęła - On nie odpuści póki mnie nie dostanie. A ja nie mam zamiaru ryzykować waszym życiem - spojrzała na każdego z przyjaciół a na jej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech - Nawet nie wiecie jak bardzo mi na was zależy! Nie pozwolę was skrzywdzić... - nie mogła dokończyć, bo przerwał jej śmiech Stefana.

-Uważasz, że jesteśmy w niebezpieczeństwie przez Ciebie? - pokiwała głową a ten parsknął śmiechem - Niebezpieczeństwo grozi mi od narodzenia, ponieważ moim bratem jest ten debil - wskazał ręką na czarnowłosego - Plus kiedyś sam z własnej woli przyjaźniłem się z Klausem i spotykałem z Katharine...

-Idąc tym tropem... - zaczął Ric patrząc na Emily - To my wcięgnęliśmy w kłopoty Ciebie. Gdybym nie zaczął się spotykać z twoją matką nigdy byś tu nie przyjechała a Klaus nie miałby pojęcia o twoim istnieniu.

-A gdybyśmy my nie postanowiły się z Tobą zaprzyjaźnić nie byłoby dodatkowego zagrożenia. - dodała Bonnie starając się dodać otuchy przyjaciółce.

-Jak sama widzisz, mamy problemy od zawsze... Więc nie jesteś tu niczemu winna. Rozumiesz? - Damon chwycił twarz Emily w dłonie i spojrzał w oczy oczekując odpowiedzi.

Z powodu bliskości mężczyzny dziewczyna wstrzymała oddech.

Nadal działał na nią inaczej niż pozostali chłopcy, których znała...

Nie mogąc wydusić z siebie ani słowa jedynie pokiwała głową.

-No i super. - skinął głową i odsunął się od Emily.

- Co robimy? - spytała Elena.

-Szukamy Kola. - odparł od razu Stefan - Klaus będzie chciał dopaść i jego. Trzeba mu pomóc.

-Chyba nie! Ja go nawet nie lubię! - Damon jęknął. Zabrzmiał jak dziecko, więc większość obecnych w jego domu się zaśmiała.

-Ty zostań z Emi w domu. My wszyscy idziemy go szukać. - zarządził młodszy Salvatore.

Damon wzruszył ramionami.

-Jeśli nie muszę nic robić to się zgadzam. - ukazał szereg białych zębów.

-Ustalone! - Alaric klasnął w dłonie.

Szybko się zebrali i wyszli.

Emily znów miała siedzieć i nic nie robić.

Tym razem jednak nie zamierzała się z tym spierać.

Po ostatnich wydarzeniach wystarczy jej emocji na kilka lat.

-Idziemy do mnie coś obejrzeć? - zaproponował Damon.

Emily skinęła głową.

Szybko wbiegła po schodach na górę i nie czekając na mężczyznę uchyliła drzwi i weszła do jego pokoju.

Skoczyła na łóżka i zaplątała w kocu, który leżał na wierzchu.

Po chwili do pokoju wszedł czarnowłosy i uniósł jedną brew z zaskoczenia, nie spodziewał się takiego widoku.

- Nie za wygodnie Ci? - zaśmiał się i zamknął drzwi.

Usiadł obok blondynki i włączył telewizor.

***
Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Jeśli tak gwiazdki i komentarze mile widziane! Do następnego rozdziału kochani! 💋💋

Ordinary Girl I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz