Hoodie bohaterem

99 5 0
                                    

Pov. Hoodie
Mia była nieprzytomna, niosąc ją na rękach zacząłem rozmowę z Maskym.
- T..toby bierze w..wszystkie dzie...dziewczyny. Mię t..trzeba położyć z t...tyłu. - rzuciłem, idąc szybko do auta
- Dobry pomysł, ale może lepiej wziąć jakąś ogarnięta dziewczynę, aby była z tyłu z Mią? - doradzil Masky
- Weźmy J...Jane, ona s...się nią do...dobrze zao..opiekuje. Idź poinformować Toby'ego, że bie..bierze dziewczyny. - rzuciłem krótko czekając aż dziewczyny wysiądą z auta. Nie obeszło się bez dopytywania co się stało, na szczęście Jane szybko ogarnęła sytuację. Po chwili auto było puste. Wyżej wspomniana dziewczyna usiadła z tyłu, kładąc głowę Mii na swoje kolana. Spod maski, po szyji ciekły jej łzy, szkoda mi jej było, w końcu to jej przyjaciółka. Masky po powrocie od Toby'ego usiadł za kółkiem a ja na miejscu pasażera. Po kilku sekundach ruszyliśmy  w stronę rezydencji.
-M...możesz przy...przyśpieszyć? - powiedziałem zrezygnowany - O..ona się t..tu wykrwawi - dodałem
- Nie moja wina, Toby się tak wlecze - warknął zdenerwowany
- To g...go wymiń i je..jedź!! - syknąłem wściekły
- Dobra dobra, spokojnie Hoodie - po tych słowach Masky szybko wyminął Toby'ego, krótka chwilę później straciliśmy go z oczu, został daleko w tyle.
Po kilku minutach byliśmy w lesie, stwierdziliśmy, że pojedziemy skrótem, by zaoszczędzić trochę czasu, każda minuta się liczy. Niestety, nie było to dobrym pomysłem. Na drodze było dużo dziur i górek, przez uderzanie Mia się obudziła. Słychać było z tyłu głośne syknięcie gdy Masky gwałtownie zatrzymał auto.
- Jesteśmy już. Jane biegnij do Operatora go poinformować, ja i Hoodie weźmiemy Mie i zaniesiemy ją do Dr.Smiley'a - jak rozkazał Masky, tak zrobiliśmy. Mia miała bardzo płytki i wolny oddech. Jej twarz była przeraźliwie blada, nawet nie wiem, czy nie bledsza od Jeffa. Szybko wbieglismy z nią po schodach, widać było ile bólu jej to zadało, ale teraz walczymy o jej życie. Z hukiem wpadliśmy do gabinetu Doktorka.
- R...ratuj j..ją Smiley!! - rzucilismy jednocześnie ciężko dysząc i kładąc dziewczynę na jedno z łóżek.
- Wyjdzcie, spróbuję coś poradzić - wymamrotał i zabrał się za opatrywanie jej. Ja w tym czasie wraz z Masky'm poszliśmy do salonu powiadomić wszystkich o zajsciu. Dawno nie widziałem Nathana aż tak przejętego czym kolwiek. Nawet śmierć Kate go zbytnio nie ruszyła. Gdy dowiedział się co się stało był wściekły
- Kurwaaaaa!!!! - zaczął wrzeszczeć i bez opamiętania zaczął uderzać pięściami w drzwi.
- S...spokojnie stary, b...bedzie dobrze - starałem się go jakoś pocieszyć, ale to tylko pogorszyło sprawę
- Będzie dobrze? Co Ty pierdolisz. To twoja kurwa wina, dlaczego jej nie powstrzymales wiedząc o tym? Jesteś nic nie wartym śmieciem, nie zależy Ci na jej życiu... - wysyczał wściekły Nathan
- Co ?! Starałem się ją kurwa ostrzec, ale mnie nie sluchala, więc gdy odechali pobiegłem za nimi, bo miałem złe przeczucie... niestety się spoznilem... nawet nie wiesz jak mi kurwa zależy na niej... I na jej zyciu... - wykrzyczałem mu prosto w twarz. Wszyscy stali pod wrażeniem mojej postawy.
- Ooo czyżbyś się zakochał frajerze? Ona na pewno nie chciałaby kogoś takiego jak ty dziwaku - Zaczął się śmiać Nathan. Ale w tym momencie emocje mi puściły. Rzuciłem się na tego dupka. Z całych sił rzuciłem nim o ścianę. Nathan lekko syknął i starł krew z wargi patrząc na mnie z mordem w oczach. Z rozbiegu uderzył mnie prawym sierpowym, przez bazującą we mnie adrenalinę nie wiele czułem, ale i tak upadlem na podłogę tracąc równowagę. Gdy próbowałem wstać dostałem buta w twarz. Nie mogłem sobie na to pozwolić więc kopnieciem podhaczyłem go, w wyniku czego również leżał na podlodze. Zaczęliśmy się szarpać, w momencie gdy gorowałem zaczął odciagać mnie Masky. Na Nathana natomiast z pomocą rzucił się Puppeter. Swoimi nićmi obezwładnił go.
- Stary, spokojnie. Nie warto... - Zaczął spokojnie Masky
- W..warto... z...zaufaj - wyszeptalem i udałem się do swojego pokoju. Z hukiem zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko.
~Czy ja coś do niej faktycznie czuję?~ Z tą  myślą zasnąłem.

Pov.Dr.Smiley
Do sali przyszedł Slenderman.
- 《Witaj Smiley, co z Mią? Mocno ucierpiała?》
- Hmm.. no trochę się zadziało. To niby tylko dźgnięcie, ale spowodowalo powiażną ranę, w dodatku bardzo dużo krwi straciła. Brakowało kilku milimetrów aby ostrze przebiło wątrobę, młoda miała duże szczęście. Oczyscilem i zaszylem ranę. Przez kilka dni musi niestety tu zostac. Jest bardzo słaba. Jeżeli chcesz z nią porozmawiać to śmiało, leży za trzecim parawanem. - powiedziałem i udałem się do swojego biurka wykonywać swoją papierkową robotę.
- 《Dziękuję, zaraz do niej zajrzę》 - powiedział Slenderman i poszedł

Pov.Mia
Leżałam już tak od jakiegoś czasu. Towarzystwa dotrzymywal mi Doktor Smiley. Każdy mysli, że jest wredny i nieczuły, a to totalna bzdura. Gdy trafiłam na salę po wyjściu proxy zaczął mnie pocieszać i zajął się mną. Po opatrzeniu rany dużo ze mną rozmawiał, nawet kilka razy zażartował. Naszą rozmowę przerwał delikatny trzask drzwi. Gościem okazał się być Operator, słyszałam cześć ich rozmowy, naprawdę miałam duże szczęście. Slenderman po chwili rozmowy z Dokrtorem przyszedł do mnie
- 《Witaj Mia. Jak się czujesz?》
- Jest o wiele lepiej, jestem pod opieką najlepszego doktorka więc nie ma co się martwić - powiedziałam z uśmiechem, zza parawanu zauważyłam, że Smiley się lekko rumieni. Slenderman w odpowiedzi lekko zahihotał po czym dodał
- 《Jesteś w stanie opowiedzieć mi dokładnie co się wydarzyło? Wiem tyle, że gdyby nie reakcja moich proxy, a w szczególności refleks Hoodie'go byś zginęła
- Jasne, a więc zaczęło się od...

TIME SKIP (po rozmowie)
Gdy skończyłam opowiadać, Operator lekko się zamyslil po czym się pożegnał i wyszedl. Było już dosyć późno więc postanowiłam się przespać. Długo zajęło mi się ułożenie w wygodnej pozycji, gdyż miałam obolały prawy bok. Ale tyle dobrego, że gdy już leżałam wygodnie szybko odeszlam w objęcia Morfeusza.

Pov. Jane
Po wyjściu od Operatora zwołałam wszystkie dziewczyny do swojego pokoju.
- Słuchajcie - zaczęłam - Mia jest ranna, więc z imprezy nici, trzeba ją przełożyć jak już się zapewne domyśliłyście. Jutro idę ją odwiedzić, idzie ktoś ze mną? - dodałam z nadzieją
- Ja mogę iść - zgłosiła się ClockWork
- Ja również - Zaapelowała Nina
- A co mi tam, idę z wami - powiedziała uśmiechając się szeroko Jill
- Ja i Sally też przyjedziemy - rzuciła Candy Cane i wróciła do zabawy z małą
- Nas niestety nie będzie, po południu do niej wpadniemy... trening mamy - powiedziała niezadowolona Lisa patrząc na Rose.
- W porządku, po śniadaniu do niej możemy isc, od razu dostarczymy jej posiłek. - Rzuciłam radośnie. Po skończeniu rozmowy dziewczyny rozeszły się do swoich pokoi. Ja w tym czasie poszłam wziąć prysznic.

•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Do następnego moi drodzy !! 😀
1057 słowa
💕💖💕💖

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz