Powrót do codzienności

49 3 0
                                    

Idąc czułam nieprzyjemną atmosferę, która ciążyła w powietrzu, powolnym krokiem schodziłam po schodach. Z każdym krokiem było coraz gorzej. Żołądek związał mi się w supeł a serce znacznie przyśpieszyło. Ja się bałam... Bałam się... Sama nie wiem czego.. Postanowiłam jednak zachować zimną krew i wejść do salonu. Ostatni schodek lekko zaskrzypial przez co osoby będące w salonie obdarzyły mnie chłodnym spojrzeniem. Poczułam się jakby kamień wpadł mi do zoladka. Po chwili ich wyrazy twarzy się momentalnie zmieniły, wyglądali jakby zobaczyli ducha. Podeszłam niepewnie bliżej.
- Cześć? - rzuciłam cicho z lekkim uśmiechem
- Mia?! W..wyglądasz Ina..aczej - wyjąkał Hoodie
- Ty żyjesz!! -  krzyknęła Jane mocno mnie przytulając
- Tak, żyje i niestety mój wygląd się zmienił - powiedziałam lekko zakłopotana siadając na kanapie.
- Myśleliśmy, że umarłaś... Na szczęście widzę, że Operator dotrzymał słowa i cie wskrzesił - powiedział Masky odkładając na stolik krzyżówkę
- Dokładniej to Zalgo mi pomógł, byłam w próżni. Moje ciało umarło, ale dusza była żywa - powiedziałam nieco pewniej
- Jak to? - wtrącił się Ben grający na dywanie w jakąś grę - weź opowiedz wszystko - dodał odrywając się od gry. Reszta tylko poparła jego prośbę, nie mając wyboru zaczęłam
- Po utracie przytomności znalazłam się w ciemnosci, cholernie się bałam, później ...

TIME SKIP
Po opowiedzeniu wszystkiego odetchnęłam z ulgą ~na szczęście to już za mną~ pomyślałam i zwróciłam się do E.J
- Jack, wiesz może gdzie jest Nathan? - zapytałam nie mogąc się doczekać widoku wspomnianej osoby
- Aktualnie jest na małej misji, za jakieś dwie godziny powinien już być - powiedział chłopak uśmiechając się (nie miał maski na sobie)
- A mógłbyś mi zdradzić co to za misja ? - zapytałam lekko zaniepokojona
- Pojechał z Toby'm i Helen'em po zakupy. - odpowiedział chłopak - wybacz, ale muszę już iść, wiesz, zgłodniałem trochę - dodał powoli zakładając maskę. Po kilku minutowej rozmowie, która opierała się na odpowiadanu na pytania innych każdy wrócił do swoich czynności bądź wyszedł na łowy nie chcąc już mnie zamęczać pytaniami. Stres całkowicie mnie opuścił. Byłam w domu. W lepszym nastroju skierowałam się do kuchni. Wsypałam do miski płatki i zalałam je mlekiem. Z gotowym posiłkiem udałam się do jadalni, niestety nikogo nie było i musiałam zjeść w nudnej samotności. Gdy skończyłam jeść, umyłam po sobie naczynia i postanowiłam iść na spacer. Operator mówił mi abym odpoczywała, ale wystarczająco się już wynudziłam. Było chwilę po 18, jednak było jasno i ciepło. Ubrałam buty i zawiazalam bluzę wokół pasa w razie gdyby później się lekko ochłodziło. Spokojnym krokiem wyszłam z rezydencji. Nogi same mnie prowadziły a umysł odpłynął w swój własny świat. Idąc tak z głową w chmurach spostrzegłam małą polanę, postanowiłam tam iść. Trawa wraz z polnymi kwiatami sięgała mi do kolan, przyjemny wiatr delikatnie wprawiał ją w ruch. To miejsce było naprawdę niezwykłe. Wokół polany był las, promienie slonca, które powoli przymierzało się do zajścia oświetlało polanę dodając jej spokojnego i przyjemnego charakteru. Niewiele myśląc położyłam się na środku polany. Niebo było czystym błękitem z pojedynczymi białymi kłebkami chmur. Po kilku minutach powróciłam do siadu, myśląc nad swoim życiem zaczęłam bawić się wodą, w końcu potrafiłam władać żywiołami. Maleńki strumyczek wody zgrabnie przemieszczał się wężykiem między moimi palcami, tak bardzo pochłonęło mnie to wszystko, że nie zauwazylam, że ktoś nademną stanął.

Pov. Eyeless Jack
Po zdobyciu kilku nerek, które zapakowałem w pudełeczko w plecaku postanowiłem iść na swoją ulubioną polanę. Pomimo tego, że nie potrafiłem zobaczyć jej szczegółów i tego jak podobno piękna jest, czułem się tam cudownie. Zapach polnych kwiatów, który zawsze się tam unosił, ciepło i wysoka trawa otulała dając poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Z daleka dostrzegłem zarys sylwetki, nie potrafiłem stwierdzić kto to więc skradając się podeszlem bliżej, nagle dziewczyna się obróciła, to była Mia. Zrzuciłem plecak i usiadłem obok niej.
- Cudownie tu prawda ? - zapytałem rozkoszując się panującym tu spokojem
- Tak, zakochałam się w tym miejscu - powiedziała dziewczyna nie odrywając wzroku od zachodu słońca. Między nami zapanowała cisza, ale nie taka napięta, to była przyjemna cisza, każde z nas było pochłonięte w swoich myślach i roskoszowalo się walorami polany.
- Wracamy? Zaczyna się ściemniać a las nocą nie jest zbyt bezpieczny - powiedziałem po dłuższej chwili
- Jasne - rzuciła leniwie się przeciągając. W momencie kiedy ubierałam plecak ona zakładała już bluzę
- Zimno ci? - Zapytałem "patrząc" na nią
- No zrobiło się chłodno, dobrze, że wzięłam bluzę - powiedziała dziewczyna cicho się smiejac. W drodze powrotnej rozmawialiśmy na różne tematy. W końcu dotarliśmy, na miejscu pożegnaliśmy się i udaliśmy we własne strony.

Pov. Mia
Po pożegnaniu z Jack'iem postanowiłam iść poczekac do Nathana pokoju. Miałam nadzieję, że chłopak niedługo się zjawi. W jego pokoju był straszny bałagan. Z nudów postanowiłam tam posprzątać. Najpierw uchylilam okna, świeże, lecz nie mroźne powietrze powoli odświeżało pokój. Następnie zmieniłam poszewki od poscieli, były wyraznie przepocone i w planach starej krwi. Później posprzątam "ogólnie", czyli wyrzuciłam śmieci, poukładałam rzeczy, zmiotłam i zmyłam podłogi. Po wszystkim zamknęłam już okno. Chłopaka nadal nie było więc starłam kurze z biurka i komód, do wysokich szafek niestety nie dosięgnęłam. Całe sprzątanie zajęło mi około godziny. Nie ukrywając, po sprzątaniu byłam już zmęczona, chciałam się położyć na łóżko, ale usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych. Zgasiłam światło i pobiegam na dół. Tam stał Nathan. Ubrany był w stary dres, a w rękach trzymał 4 siaty zakupów. Chyba mnie nie zauważył, bo poszedł w kierunku kuchni. Poszłam cichutko za nim. Kiedy był w połowie rozpakowywania zakupów przytuliłam go od tyłu. Pierwsze co się wzdrygnął i szybko odsunął, lecz gdy mnie zobaczyl szybko powrócił do uścisku
- Mia ty żyjesz !! - powiedział z wielkim uśmiechem
- No żyje haha, lecz prawie umarłam z nudów jak cię nie było - rzuciłam żartobliwie z uśmiechem.
- Toby, Helen, proszę rozpakujcue do końca zakupy - rzucił szczesliwie i wziął mnie na ręce. W drodze do jego pokoju zaczął
- Widzę, zmienił ci się trochę wygląd, mam nadzieje, że nic ci przez to nie będzie - powiedział chłopak poprawiając ręce na moich udach.
- Wszystko jest w porządku - odpowiedziałam w progu drzwi
- Wow, to ty posprzątałas? - zapytał zdziwiony chłopak
- Tak, dosyć mi się.... nudziło - powiedziałam z przerwą bo chłopak zrzucił mnie z siebie i upadłam na łóżko. Wiedziałam, że się droczy więc pociągnęłam go za sobą. Leżał obok mnie i mi się przyglądał
- Opowiedz proszę jak bylo, nikt nie mógł cię odwiedzić ani nie dostawał żadnych wieści na temat twojej "śmierci" - powiedział chłopak pokazując palcami w powietrzu cudzysłów
- Innym razem, chce się teraz tobą nacieszyć - powiedziałam i usiadłam okrakiem na nim. Po chwili złączyłam nasze usta w pocałunku, który Nathan rzecz jasna odwzajemnił. Poczułam pewne podniecenie, Nathan chyba też bo pogłębił pocałunek...

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
To już przedostatni rozdział :3 Mam nadzieje, że się podoba, postaram się dziś lub jutro dodac kolejny.

1083 słowa
💖💕💖💕

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz