Szkoła i zakończenie roku

264 13 2
                                    

Pov. Mia
Był poranek. Obudzil mnie znienawidzony dźwięk budzika. No tak, dziś poniedziałek... Ospale przetarlam oczy po czym leniwie zaczelam schodzić z łóżka. Podeszłam do szafy, otwierając ją i myśląc w co się dziś ubrać. W końcu zdecydowałam się na czarną dużą bluzę i tego samego koloru jeansowe spodenki. Po ubraniu się, powedrowalam do łazienki, w celu porannej toalety. Tak wyszykowana udałam się na dół do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Dzień jak codzień, włączyłam poranne wiadomości i zabrałam się do jedzenia, które uprzednio przygotowałam. W pewnym momencie usłyszałam jak reporterka mówiła o morderstwie w naszym mieście.

Witam
Dziś w nocy została brutalnie zamordowana trojka ludzi. 27-letnia kobieta wraz z 30-letnim mężem i 6-letnim synem. Ich ciała były bardzo zmasakrowane, co wskazuje na makabryczne tortury. Podejrzewany jest nijaki Nathan The Nobody. Prosimy o wszelką ostrożność i nie wychodzenie z domu o późnych porach.
Mówiła, Rebeca Borker. Teraz zapraszamy na prognozę pogody....

Zamurowalo mnie, w naszym mieście morderca?! Nie mogłam w to uwierzyć... Z rozmyslen wyrwał mnie dzwiek dzwonka i powoli otwierające się drzwi. Zamarłam. Na szczęście/nieszczescie po otwarciu drzwi uraczyła mnie wściekła twarz Lisy. Nie dane było mi się od niej dowiedziec dlaczego jest zła, bo pociągnela mnie za rękę i wybieglysmy z mieszkania, tyle dobrego, ze zdążyłam zamknąć mieszkanie na klucz zanim ten jakiś morderca mi się tam przypałęta... Spojrzałam pytająco na przyjaciółkę
- I co się tak patrzysz? - wysyczała
- Zastanawia mnie, dlaczego jesteś taka wściekła? - palnełam
- Ty tak serio? Spójrz na zegarek ;-; - jej wyraz twarzy nie wyrażał gniewu lecz zawód moja głupotą
- 7:55 i? - dalej nie rozumiałam o co jej chodzi
- Iiii?!? MAMY 5 MINUT, ŻEBY ZDĄŻYĆ NA ZAJĘCIA !!!
- Faktycznie... co pierwsze?!
Lisa strzeliła sobie mocnego facepalma
- Fizyka
- Profesor nas zabije, ruszmy się !!!
~TIME SKIP~
Z hukiem wpadlysmy do klasy, nauczyciel patrzył na nas z pogardą a uczniowie szeptali między sobą i wrogo na nas patrzyli. Czułam jak ze wstydu pieką mnie policzki. Czym prędzej popedziłam do ostatniej ławki przy oknie. Wysoki mezczyzna ciągle zawzięcie opowiadał o zjawisku grawitacji, ale ja miałam ciekawsze zajęcie, taaaak, wpatrywanie się w widok za oknem. Spogladałam na błyszczące od słońca liście, zieloną trawę i ludzi, którzy pospiesznie błąkali się po ulicy. W pewnym momencie moją uwagę przykuł ten sam chłopak w czarnych włosach, którego ostatnio widziałam. Ciągle się rozgladal po oknach jakby kogoś szukał. Byłam w dobrze ukrytej lokazlizacji (za doniczką hah) więc mogłam go obserwować pozostając niezauważona. Z transu wyrwał mnie dzwonek na przerwę, czym prędzej pobieglam przed szkole, by znalezc tego chłopaka, ale ku mojemu rozczarowaniu go już nie było, wiec mozolnie wróciłam do szkoły, i udałam się pod salę. Na lekcji polskiego bazgrałam po zeszycie i rozmyslalam, po co ja chcialam do niego iść? Zagadać? Zapytać się po co się...patrzył? To żałosne i niedorzeczne, uznałby mnie za wariatke. Gdy spojrzałam na moje bazgroły zauważyłam szkic, wcześniej wspomnianego chłopaka. Reszta lekcji minęła w miarę szybko, z czego miałam dużą satysfakcję, bo mogłam iść do domu
~TIME SKIP~
Wracając zaszłam do mojej ulubionej kawiarni po kawę i skierowałam się w stronę parku. Spędziłam kilka godzin siedząc na mostku obserwując płynacy przeźroczysty strumyczek, na którego dnie były usadowione piękne kolorowe kamyki. Gdy zaczelo zachodzić słońce postanowiłam wracać do domu, czułam się...obserwowana? od razu przypomniały mi się poranne wiadomości, bez chwili zastanowienia zaczelam biec w stronę domu. Po przebiegnietym "maratonie" nie miałam siły na nic, więc poprstu poszłam spać.

Pov. Matthew
Dzień w szkole bardzo mi się dłużył, po skonczonych zajeciach udałem się na autobus, który codziennie wozi mnie do domu. Po kilkunastu minutach byłem już pod swoją klatką. Jak zwykle mama przywitała mnie z szczerym, ciepłym uśmiechem. Podczas gdy rodzicielka przygotowywała obiad, rozmawialem z ojcem o pracy. Wczoraj obiecał, ze porozmawia ze swoim starym dobrym przyjacielem, aby mnie zatrudnił w swojej wyporzyczalni gier i faktycznie z nim rozmawiał, co do niego nie podobne, bo on wiecznie o wszystkim zapomniana. Jednak co najlepsze, okazało się, ze Harry (przyjaciel ojca) po długich namowach się zgodził. Mega mnie to uszczesliwilo, bo mogę sam na siebie zarabiać i odciazyc trochę swoich rodziców. Po zjedzeniu obiadu poszedłem jak zwykle trochę pograć.

~Ranek~
Rano obudził mnie gorący promyk słońca...żartuję...Nawet nie wiem kiedy wczoraj zasnąłem, a na moje nieszczescie obudziła mnie melodyjka z gry, przy której zasnąłem. Ale to już nie ważne, dziś zakończenie tego piekielnego roku szkolnego. Cieszy mnie fakt, ze od środy zaczynam pracę. Niechetnie wstalem cały obolały od biurka i ubralem pierwsze lepsze ubrania z szafy. Po zjedzeniu sniadania udalem sie pod dom Kevina. Z przyjacielem ruszyliśmy do parku, gdzie byłem umówiony z Mią, Lisą i Rose na wspólne iście na zakończenie roku. Z oddali widziałem swoje przyjaciółki, każda z nich była na swoj sposób wyjątkowa. Mia miała na sobie delikatną czarną sukienkę z białym paskiem i kokardą tego samego koloru tuż nad lewym biodrem, Lisa natomiast odziana była w czarną koszulkę z nadrukiem jakiegoś zespołu, czerwoną spódnicę w kratę i podkolanówki w paski. Rose ubrala dziś na siebie zwiewna blekitna sukienkę i białe rajstopy. Po przywitaniu się i zapoznaniu sie Kevina z dziewczynami ruszyliśmy do szkoły.
----------------------------------
Po wyjściu ze szkoły, w 5 postanowiliśmy wybrać się do galerii. Na miejscu Kevin zaproponowal się trochę poszwędac, moja uwagę przykuł wysoki chłopak oczarnych włosach, który ciągle się przypatrywał Mii, zaniepokoiło mnie to, ale zignorowalem to, żeby nie wyjść na desperata. Po czasie spędzonym w galerii wpadłem na pomysł by isc do lodziarni. W drodze rozmawialiśmy na wiele tematów. Gdy doszliśmy do swojego celu, każdy z nas zamówił ulubiony lodowy deser. Po zjedzeniu słodkosci spacerowalismy po miescie i sie wygłupialismy, cieszac sie zaczetymi wakacjami. Kiedy słońce zaczelo zachodzić pozegnałem sie z przyjaciolmi i udałem się do domu. Muszę się wyspać, bo jutro mój pierwszy dzień w pracy.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
No i następny rozdział 😅
Do następnego
959 słow
❤💕❤💕

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz