Odwiedziny

83 7 0
                                    

Pov.Mia
Rano obudziłam się dosyć wcześnie, przez doskwierający ból w prawej części brzucha. Bandaż lekko nasiąkł krwią, więc zawołałam Dr.Smiley'a. Niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi, więc podpierając się o stojak od kroplówki poszłam do jego części sali tzw. "Jego gabinetu". Widok był uroczy. Doktorek spał niechlujnie siedząc na krześle z opartą głową na stercie papierów na biurku. Niestety przez moja ranę nie mogłam go przenieść na łóżko. Lecz wpadłam na inny pomysł. Krzesło było obrotowe z kilkoma innymi funkcjami, więc oparłam go o oparcie, które następnie odchyliłam do tyłu. Smiley był praktycznie w pozycji leżącej, pod nogi podstawiłam jakąś starą pufę z rogu pokoju. Na koniec okryłam go kocem z jednego z łóżek. Rana coraz bardziej mnie bolała więc postanowiłam się położyć. Po drodze zgarnęłam Octanisept, gaziki i bandaż, by sama zrobić sobie opatrunek. Gdy siedziałam już na łóżku zdjełam koszulkę, bandaż był lekko przemoczony krwią więc czym prędzej go zdjełam. Ranę i jej okolicę oczysciłam wacikiem nasiąkniętym Octaniseptem. Gdy wszystko było już czyste, nałożyłam nowy opartunek i owinęłam się bandażem. Po tym wszystkim byłam bardzo zmęczona więc postanowiłam zrobić sobie małą drzemkę, bo nie miałam nic innego do roboty. Gdy czułam, że już zasypiam usłyszałam ciche pukanie i skrzypienie drzwi. Delikatnie wyjrzałam zza parawaniu w celu sprawdzenia kto przyszedł. Tym ktosiem okazał się być Hoodie. Najwidoczniej zauważył, że doktorek śpi więc po cichu postawił mu kubek kawy na biurko i cichym szybkim krokiem podszedł do mnie.
- P...prosze to dla cie...ciebie, m...musisz być gło...głodna - powiedział po czym podał mi talerz z goframi.
- Jejku padam z głodu, dziękuję bardzo. Tylko, że tego jest za dużo, zjesz ze mną? - zapytałam uśmiechając się serdecznie, A przedewszystkim szczerze
- N..nie n...no coś ty, j...jedz - powiedział zawstydziny
- Ale nalegam, tu jest ich z 10, ja zjem max 3 haha - odpowiedziałam uśmiechając się - smacznego - dodałam i wzięłam jednego gofra.
- N...no okej, s...sma..smacznego - wyszeptał i podwinął lekko kominiarkę odsłaniając usta. Po chwili zaczął jeść razem ze mną. Po skończeniu posiłku zaczęłam kolejną rozmowe.
- Wiesz może która godzina ?
- T..tak, 8:57, a co? - Zapytał
- Nic tak pytam, ciekawość haha - odpowiedziałam
- Ch...cholera !! Za 3 min m..muszę być u O...operatora, ja l..lecę. C..cześć Mia - pożegnał się chłopak i kroczyl w stronę wyjścia.
- Poczekaj !! - krzyknelam szeptem (dop.aut. TAK.... Można krzyczeć szeptem, chyba wiecie o co chodzi hah)
- Hm? - stanął lekko zmieszany chłopak
- Dziękuję, że przyszedłeś i przyniosłes mi śniadanie. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało. Wybacz za to, że Cię nie posłuchałam, gdybym była bardziej rozsądna to by nie doszło do tragedii... - powiedziałam całkowicie szczerze. Ostatnie zdanie nawet z lekką skruchą
- W po...porządku n..nic się n..nie sta...stało - powiedział i uśmiechnął się pocieszająco po czym spowrotem zasłonił usta kominiarką. Ulżyło mi, nie chciałam aby miał mi cokolwiek za złe, miałabym go na sumieniu, a dobry z niego chłopak. Nie mając co robić postanowiłam znów się zdrzemnąć. Na sali panowała totalna cisza, nie licząc cichego podchrapywania Smiley'a. Gdy znów zasypiałam do sali ktoś wpadł. Dosłownie. Usłyszałam kopnięcie w drzwi i kilka piskliwych głosów. Wiedzialam, co się zaraz stanie.
- Kurwaaa, ała!! - krzyknął wściekły doktor, który spadł z krzesła.
- Cholera - skomentowała to Jane
- Czy wy kurwa nie umiecie pukać? - wrzasnął wściekły, po czym spojrzał na mnie wstajac - Ekhem...nie ważne, idźcie po prostu - dodał i zaczął masować skronie. Po chwili, gdy się uspokoił usiadł i zaczął pić kawę wypełniając papiery.
- Hejka dziewczyny co tu robicie? Miło, że przyszłyscie - powiedziałam uradowana, choć w środku miałam lekki żal, że obudziły doktorka, jest naprawdę przepracowany.
- Wpadłysmy w odwiedziny - Pisnęła zadowolona Nina - Iiii mamy dla Ciebie śniadanie!! - dodała z jeszcze większym entuzjazmem
- Jeju to miłe z waszej strony, ale ja już jadłam, niedawno był u mnie Hoodie - powiedziałam zgodnie z prawdą - ale nic straconego idzcie w ramach przeprosin dajcie śniadanie Smiley'owi - dodałam szeptem. Dziewczyny stwierdzily, ze to dobry pomysł. Smiley zbytnio im nie ufał, ale jak posłałam mu delikatny uśmiech to podziękował i podczas wypełniania papierów powoli konsumował śniadanie.
- Jak się czujesz? - zapytała Jill siadając delikatnie na łóżko
- Całkiem dobrze, jestem pod dobrą opieką więc nie musicie się martwić. - odpowiedziałam ze stoickim spokojem lekko się uśmiechając
- Kiedy wychodzisz? Bardzo Cię boli? - Zapytała Sally. Gestem ręki pokazałam jej aby usiadła obok mnie na łóżku.
- Nie wiem, zapewne jeszcze kilka dni sobie tu posiedzę. Już nie boli, tylko jak chodzę, albo się wysilam. Ale wiesz co? Mam dla Ciebie ogroooomne zadanie. - powiedziałam tajemniczym tonem by bardziej zaciekawić małą.
- Jejciu jakie??? - Dziewczynka zrobiła duże oczy ze zdziwienia, jednak siedziała cicho i słuchała uważnie każdego mojego słowa.
- Idź do Biblioteki i przynieś mi proszę książkę. Papa ci pomoże. Lubię horrory, kryminały i romanse. Puść wodze swojej wyobraźni i wybierz coś dla mnie. Będę ci bardzo wdzięczna. -  powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko - więc jak? - dodałam udając lekki smutek?
- Oczywiście!!! Za niedługo wracam, możesz na mnie liczyć!! - po chwili zniknęła za drzwiami gabinetu.
- Uroczy dzieciak - skomentowała po cichu Clockwork
- Racja, jakie macie plany na dziś?
- Hmm w sumie żadne, każdy się zajmie sobą i tyle, pewnie jakieś polowania i te sprawy hah - zasmiala się Candy Cane
- Haha rozumiem, ja dziś poczytam książkę, która da mi Sally - Po moich słowach akurat wbiegła wspomniana dziewczynka
- Haha o wilku mowa - rzuciła Jane uśmiechając się w stronę dziewczynki
- M..mam. Pro...prosze uhh - wydukała zdyszana dziewczynka podając mi książkę.
- Dziękuję bardzo, kochana jesteś - rzekłam dotykając jej delikatny policzek.
- To my już ci nie zawracmy głowy, poczytaj sobie i odpoczywaj - powiedziała Jill - po południu przyjdzie do Ciebie Lisa i Rose
- Trzymaj się/ Czesc/ Papa /Do zobaczenia/Siemka /Hejka - powiedziały pojedynczo dziewczyny i wyszły. Odetchnelam z ulgą i postanowiłam zrobić sobie upragnioną drzemkę.

Pov. Nathan
Dziś rano nie miałem co robić, zwykle z Mią mam trening, ale teraz leży w klinice Smiley'a. Postanowilem udać się do Hoodie'go. Trochę wczoraj przesadziłem, on nie był niczemu winny, Mia żyje i to się liczy. Kiedy byłem już pod jego drzwiami lekko zapukałem. W odpowiedzi dostałem jedynie "O...otwarte". Tak więc wszedłem do środka. Na łóżku leżał Hoodie, polerował swój pistolet.
- Cześć Hoodie. Chciałem Cię przeprosić za wczoraj, trochę mnie poniosło. Bałem się, że mogę ją stracić. To dzięki tobie ona żyje i jestem ci wdzięczny, ze tak szybko zareagowałes. Nie miej mi stary za złe wczorajszej spiny. - powiedziałem szczerze, choć czułem się jak frajer przepraszajac kogoś.
- N..nie ma pro...problemu. T..tylko następnym ra...razem trzymaj ne..nerwy na wo...wodzy. - Powiedział spokojnie zerkając na mnie
- Ty również agresorze haha, ja spadam idę zobaczyć co u niej, trzymaj się. - wstałem i udałem się do Gabinetu Smiley'a.
Po zapukaniu otworzył mi Doktorek.
- Mia śpi - rzucił krótko i chciał zamknąć drzwi, ale mu przeszkodzilem. Musiałem improwizowac.
- Ja do Ciebie, opowiedz mi o jej stanie. Wczoraj zbyt bardzo bałem się tu przyjść. Cholernie mi na niej zależy i muszę wiedzieć co z nią. - powiedziałem bez namysłu.
-  Hahaha O proszę nasz Nathan się zakochał. Nie miałeś nikogo po odejściu
Ciary Heloise. Zdumiewające. Ale przejdźmy do rzeczy. Została dźgnięta, spowodowalo to powiażną ranę w okolicy wątroby w dodatku straciła bardzo dużo krwi. Przez kilka dni musi tu zostac. To wszystko. Możesz iść - Powiedział wywyzszajac się.
- Mogę ją zobaczyc? Proszę...- wysyczałem patrząc prosto w oczy Smiley'a. Czułem się jak totalny przegryw prosząc tego dupka o cokolwiek.
- Jasne nie ma problemu haha, jest za trzecim parawanem - rzucił kpiąco zabierając się za swoją zjebaną papierkową robotę.
Usiadłem obok niej. Była taka blada. Wyglądała jak lalka co mnie lekko przeraziło. Ale pomimo tego była jak zwykle piękna. Nie chciałem jej zaburzac snu, zwykle wyczuwa się jak ktoś nad nami stoi podczas snu. Złożyłem lekki pocałunek na jej czole i wyszlem prychając w stronę Doktorka "od siedmiu boleści", kretyn odpowiedział mi tym samym. Po wyjściu od Mii udałem się do E.J, nie miałem co do roboty to poszedłem jemu zawracać głowę. Od tego się ma przyjaciół heh.

Pov. Rose
Była już 11. Z Lisą postanowiłysmy iść do Mii, po drodze spotkałysmy ClockWork.
- Mia śpi, Smiley udusi was jak ją obudzicie, więc idźcie do niej później - powiedziała w biegu i poleciała na dół.
Z Lisą spojrzalysmy po sobie i po chwili stwierdziłyśmy, że po obiedzie do niej pójdziemy.  Narazie w planie miałyśmy odpoczynek. Po treningu byłyśmy bardzo zmęczone.

•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Do następnego!! UwU
Mia chyba nigdy nie zazna w rezydencji spokoju ;-;
1371 słów
💕💖💕💖

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz