Pora na Ciebie Rose

157 5 3
                                    

Pov.Mia
Rano obudziłam się w bardzo dobrym humorze. Po porannych czynnościach udałam się w podskokach na dół na sniadanie. Wchodząc do kuchni zauważyłam Lisę.
- Dzień dobry Pani - powiedziałam promienie
- O widzę Pannie Mii dopisuje humor, czy można wiedzieć co jest tego powodem - powiedziała równie radośnie przyjaciółka
- Mam super pomysł, ale trzeba poczekać na Matthew'a - rzuciłam tajemniczo i otworzyłam szafkę wyjmujac potrzebne produkty do śniadania
- Zdradzisz mi w skrócie narazie o co chodzi? - Ciekawsko zapytała
- Nieee, niedługo wstanie Matt i obgadamy wszystko - rozbawiona całą sytuacją zaczęłam robić jedzenie
- To chociaż zdradz mi co robisz na śniadanie
- Tosty :3
- Poproszę dwa, zrób z 4 dla Matta. Ja lecę - rzuciła Lisa i zaczęła biec
- Ale po co robić dla niego jak on spi, zanim wstanie będą zimne i nie dobre - skrzywilam się na sama myśl
- I.D.Ę G.O O.B.U.D.Z.I.Ć - przeliterowała złowieszczo i pobiegla
Dusząc się śmiechem pokrecilam głową i zabrałam się za opiekanie tostów.
Do kuchni wszedł Jason i Nathan.
- Dzień doberek - wyspiewałam pełna entuzjazmu
- Siemka - rzucił zalotne spojrzenie Jason, którego Nathan od razu spiorunował wzrokiem
- Hej młoda - uśmiechnął się do mnie Nathan - Co Ty dziś taka wesoła, cieszysz się tak z treningu? - dodał żartobliwie
- Nie, znaczy... hmmm ...
- Słodka jesteś jak się tak zamyślasz laleczko - wtrącił Jason. Dziwnie się poczułam i czym prędzej kontynuowalam rozmowę z Nathanem
- Cieszę się na myśl o treningu, bo pewnie ciekawie będzie, ale to nie jest powód mojego szczęścia
- A powiesz więc co jest tym powodem? - uśmiechnął się półgębkiem i zaczął jeść posiłek, który sobie uprzednio zrobil.
Na szczęście Lalkarz już wyszedł. Przed wyjściem puścił mi oczko, na moje policzki wpłynął niekontrolowany rumieniec. Nie umknęło to uwadze Nathana. Niezręczną ciszę przerwał krzyk Matta i szybkie zbieganie po schodach. Jako pierwsza zbiegła Lisa, znaczy... sturlała sie, bo Matt w połowie schodów rzucił ją swoim laczkiem. W kuchni echem rozniosly się błagania Lisy o pomoc i mój przerazliwy śmiech. Nie obeszło się bez przekleństw Matthew'a.
- Ejejej spokojnie, słuchajcie, ja muszę już iść na trening, na blacie są wasze tosty, o 11 spotkajmy się w altanie w ogrodzie. - zakomunikowalam i wyszłam z przyjacielem na trening. Do zobaczenia !!
- Jękuje ża jedżeńiko, szjemka!! - powiedział z pełnymi ustami Matt
- Paa, powodzenia!! - krzyknęła rozbawiona Lisa
Po wyjściu z rezydencji, mój "trener" zaprowadził mnie do ogromnego parku/ogrodu z tyłu rezydencji. Na całym obszarze znajdowały się drzewa z tarczami, manekiny, tory przeszkód i tego typu rzeczy. Do budynku Willi była przyłączona szopa, w której znajdowały się różnego rodzaju bronie: siekiery, maczety, noze, pistolety, łuki że strzałami, strzykawki z trującymi substancjami itd...
Z zaciekawieniem rozgladalam sie, do momentu gdy przedemną stanął Trener morderca. Moje spojrzenie powędrowało znacznie wyżej. Przyczyną tego jest nasza różnica wzrostu.
- Okej.. pomyślmy.. zaczniemy może od sprawdzenia twojej kondycji. Zrób 3 okrążenia i przejdź ten tor przeszkód. Postaraj się jak najszybciej. Czas... START !!
Ruszyłam jak blyskawica, moja kondycja nie była jakaś najlepsza, ale najgorsza też nie. Po ukonczonym zadaniu łapczywie łapiąc oddech podeszłam do Nathana
- I.. uhh.. jak... mi...ufff...poszlo?
- Nie jest źle, popracujemy trochę i będzie lepiej. Powiem ci tak twój wynik to 2 minuty i 34 sekundy. Najlepszym wynikiem bylo 57 sekund. Normą jest 1,5 minuty.
- Jezu... kto..uhh...jest takim sprinterem?!? 57 sekund?!? - nie dowierzałam
- Hehehhe JA. Dlatego, jestem trenerem. Każdego kto jest w tej rezydencji, prócz proxy i Jeffa, szkoliłem własnie ja. - rzekł dumnie
- Okej, tooo co teraz?
- Teraz nauczę Cię samoobrony. Nie bój się mnie uderzyć, rób to z całej siły. Będziemy walczyć na pięści. Oczywiście ja Cię nie uderzę. Będę Cię lekko dotykać w miejsca w które od innej osoby dostalabys cios. Wszystko jasne?
- Tak. Zaczynajmy - rzuciłam i rozpoczelam serię ciosów, które morderca zgrabnie unikał.
Po skończonej walce, mogę wywnioskowac, że muszę ćwiczyć. Wiele razy bym dostala.
- A więc Panno Mio Hope, dzisiejszy trening uważam za zakonczony. - żartobliwie palnął Nathan
- Jakieś wnioski? Nie śmiej się tylko hahaha - lekko się zażenowałam wspomnieniem o swoim nieudolnym ćwiczeniu.
- Nie jest źle. Kondycję i samoobronę trzeba podszlifowac. Rano samoobrona, wieczorem, jak będzie trochę chłodniej, będziesz biegać. A teraz zapraszam do rezydencji. - powiedział uroczyscie Nathan
- Bałam się, że będzie gorzej, ale mysle, że dam radę. - uśmiechnęłam się i pognalam do domu.
Przechodząc przez salon przywitałam się że wszystkimi. Przy okazji zerknęłam na zegarek. 10:39. Pędem pobiegłam wziąć prysznic i się przebrać. Gotowa, ruszyłam do altany. Tam czekała już na mnie dwójka przyjaciół.
- I jak było z Nathanem? - ruszyła porozumiewawczo brawami  Lisa
- Dobrze, ciężki trening był - na widok jej miny przewróciłam oczami
- Toooo co chciałaś nam powiedzieć - Matt się zniecierpliwił
- Brakuje mi tu Rose. Pewnie została sama i jej ciężko. Dziś w nocy planuję ją zabrać do nas. Sally się z nią zajmuje jak narazie, Ale nie wiem ile będzie to trwało. Pytanie...idziecie ze mną?
- Jasne !! - krzykneli chórem
- A więc plan jest taki. W nocy koło 22 spotykamy się przed rezydencją. O 23 będziemy u niej. Musimy ją unieszkodliwić i porwać. Na miejscu jej wszystko wyjaśnimy.
- Trochę brutalne - powiedział zniesmaczony Matthew
- Tak trochę bardzo - dodała Lisa
- Wiem, ale nic lepszego nie przyszło mi na mysl. Trzeba ją tu ściągnąc. Ona nie poradzi sobie sama. - rzuciłam smutno - wiem jak mi było ciężko jak wy znikneliscie
- Mam lepszy plan - odezwała się Lisa - w plan wciagniemy Sally. Ona pójdzie z nią do lasu, a my zrobimy małe podchody, aż dojdzie do rezydencji.
- Może to u niej spowodować szok. Lepiej jak my będziemy czekać przed rezydencją i wszystko jej wyjaśnimy. - Wtrącił się chłopak.
- Więc wszystko ustalone. Lisa idź do Sally z nią porozmawiać. Matthew idź szykować kartki na podchody. Gdy skonczysz, ja je poroznosze po lesie.
Wszyscy rozeszli się, ja postanowiłam odpocząć po treningu w salonie z resztą domownikow.
Jak zwykle Ben siedział na podłodze i grał na konsoli. Na łóżku siedziały wszystkie dziewczyny i Eyeless Jack. Kobietki miały szydercze uśmiechy, a Jack zalamany kręcił głową.
- Co jest gra....
Nie dane było mi dokonczyc, bo dziewczyny złapały mnie i biegły. Bylam zdezorientowana, słyszałam tylko ich krzyki
- Cicho!!!
- Ty bierz ją za ręce
- Złap jej nogę
- Uważaj na schodach
- Ona ma za długie włosy!!! Haczą o podłogę!!
- To je złap idiotko
Po chwili zostałam rzucona na krzesło. Wokół stanęły uśmiechnięte dziewczyny
- Czas na twoja metamorfozę - powiedziała entuzjastycznie Jane
- Ja i Clockwork tym razem zajmiemy się włosami - powiedziała Candy Cane
- Ja zrobię makijaż - rzuciła Jane i pobiegla po kosmetyki
- Nie!! Ja się nie maluje hah - lekko zawstydzona zakomunikowalam
- No okej, aaaaale lekki ci zrobię, może się przekonasz. - uśmiechnęła się
- Hmm idę po ubrania - powiedziała Laughing Jill i poszła do swojego pokoju.
- No coz, to ja poszukam maski dla Ciebie - pisneła zadowolona Nina - A ty myśl nad pseudonimem. Będę mogła ci kilka podpowiedzieć jak będziesz chciała
- Jasne czemu nie - uśmiechnęłam się i czekałam aż dziewczyny wrócą

Po kilku godzinach meczarni podeszłam do lustra. Wyglądałam... świetnie!

Spośród setek dziwnych pseudonimow od Niny wybrałam "Bloody Eyes", z powodu moich czerwonych, krwawiacych oczu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spośród setek dziwnych pseudonimow od Niny wybrałam "Bloody Eyes", z powodu moich czerwonych, krwawiacych oczu.
Tak wyszykowana ruszyłam pokazać się.
Po moim "pokazie mody", poszłam szukać Lisy i Matta. Po dość długim błądzeniu znalazłam ich. Przyjaciółka szła z Sally za rękę, a Matthew obładowany w kartkach i kopertach. Tak przygotowani pognaliśmy w las.
- Pora na Ciebie Rose...
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Taki mały polsat 😅
Mam nadzieje, że się podoba ksiazka😇
Do następnego!!
1182 słowa
💖💕💖💕

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz