Jestem gotowa...

110 5 0
                                    

- Wiesz - odezwała się Mia - My teraz jesteśmy...mordercami. Pracujemy dla Slendermana. Mieszkamy w jego Rezydencji dla morderców. - wyszeptala ze skruchą odwracając wzrok i wyczekując mojej reakcji.
- Rozumiem. - rzuciłam sucho - Więc po co mnie tu sprowadziliście? Tyle czasu się nie odzywaliście, nie dawaliscie znaków życia. A teraz tak po prostu mam z wami tam pójść na pewną smierc!? Przecież nie jestem mordercą!! - emocje wzięły górę, miałam dosyć tłumienia w sobie uczuć. Cieszyłam się, że mogę im w końcu wygarnąć.

Pov.Mia
- Jaką śmierć? Rose co ty pleciesz, z nami będziesz bezpieczna - powiedziałam starając się wytlumaczyc. Poczucie winy coraz bardziej mnie zżerało od środka. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Matthew miał rację, nie powinniśmy jej tu ściągać...
- Dlaczego mam wam wierzyć? - syknęła oschle Rose. Ona nie jest już tą samą dziewczyną co kiedys...to nasza wina, przez nasze znikniecie zniszczyła jej się psychika.
- Jak to "dlaczego"?? Bo jesteśmy przyjaciółmi od tyłu lat. Zawsze sobie ufaliśmy - powiedziałam na jednym wydechu
- Byliśmy. Do póki mnie nie zostawiliscie. Mogliście chociaż dawać oznaki zycia... A ty Matthew...najbardziej sie na tobie zawiodłam. Byłam na twoim "pogrzebie"... nie wiesz ile bólu mi to przynioslo... - dodała twardym tonem Rose
- Rose...ja nie mogłem nic powiedzieć...wiedz, że bardzo tego żałuję i postaram Cię się to wynagrodzic... - odezwał się ze skruchą Matt
- Niestety czasu nie cofniemy, ale możemy popracować nas lepsza przyszłością. Rose, nam na tobie zalezy, dlatego Cię tu sprowadziliśmy. Naprawdę wcześniej nie mogliśmy - odezwała się Lisa - Wybacz nam, tyle lat wspólnych za nami, nie skreślaj tego - dodała podchodząc bliżej przyjaciółki
- Daje wam ostatnią szansę, ale tylko dlatego, że przez tyle lat jesteśmy przyjaciółmi. - rzekła Rose i uśmiechnęła się do nas. - Zacznijmy od nowa
- Cieszę się, że taka jest twoja decyzja. Za tymi krzewami jest Rezydencja Slendermana. Jesteś gotowa tam isc? - zapytałam z nadzieją w głosie odsłaniajac krzewy, ukazując przy tym Willę Morderców.

Pov.Rose
- Jestem gotowa - po wypowiedzeniu tych słów ruszyłam za przyjaciółmi do budynku.
Przed wejsciem wzięłam głęboki oddech, po czym weszłam do srodka. Pierwsze co mnie przywitało to zaciekawione twarze morderców. Pomimo strachu, który mnie ogarniał, postanowiłam odezwać się jako pierwsza.
- Cześć wszystkim... jestem Rose Wilson - każde słowo stawało mi w gardle. Starałam się unikać ich spojrzeń. Były przerażające. Oczekiwałam ich reakcji, po wymianie spojrzeń między mordercami cofnelam się o kilka kroków, by wtopić się między moich przyjaciol. Z tłumu wyłonił się jakiś chłopak. Miał białą maskę z namalowanym czerwonym uśmiechem i granatową koszulę z żółtą uśmiechniętą przypinką.
- Spokojnie, nic Ci nie grozi, ja jestem Bloody Painter, miło mi Cię poznać Rose - powiedział promienie
- Mi także..miło poznać - mówiąc, wystawiłam rękę w geście przywitania sie
- Chodź ze mną przedstawię Ci wszystkich, przy okazji będziesz wiedziała kto, gdzie ma pokoj. Na przykład ja, emmm w sensie yyyy jakbyś wiesz no heeeh czegoś... jakbyś czegoś potrzebowała - ostatnie zdanie wydukał. Daje głowę, że pod maską się uśmiechnął.
- W porządku - lekko się uśmiechnęłam

Pov. Bloody Painter
Gdy siedziałem koło okna i malowałem, usłyszałem, że ktoś wchodzi. Zaciekawiony wychyliłem się i zauważyłem Mię, Lisę, Matthewa i jakąś piękną dziewczynę
- Cześć wszystkim... jestem Rose Wilson - dość cicho rzekła
Nikt się nie odezwał. Widziałem tylko jak wymieniają między sobą spojrzenia. Rose nagle cofnęła się kilka kroków. Widziałem, że się boi, wiec postanowiłem zareagować.
- Spokojnie, nic Ci nie grozi, ja jestem Bloody Painter, miło mi Cię poznać Rose - powiedziałem miło, przynajmniej się starałem
- Mi także..miło poznać - mówiąc to wystawiła rękę w geście przywitania sie, zauważając to także podałem jej rękę. Uśmiechnęłem sie, ale gdy zrozumiałem, że ona tego nie widzi, ponieważ mam maskę strzeliłem sobie w myślach mocnego facepalma. Zapadła chwilowa cisza więc postanowilem ją przerwać
- Chodź ze mną przedstawię Ci wszystkich - przy okazji będziesz wiedziała kto, gdzie ma pokój. Na przykład ja, emmm w sensie yyyy jakbyś wiesz no heeeh czegoś... jakbyś czegoś potrzebowała - dodałem zawstydziny
- W porządku - odpowiedziała, widocznie rozbawiona

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz