Trudna przemiana

158 7 0
                                    

Pov.Mia
Rano byłam cholernie nie wyspana. Cóż się dziwić. Musiałam wstać o 05:00... Po leniwym zdrapaniu się z łóżka, podeszłam do szafy by wybrać w co się ubrac. Myśląc o treningu, postawiłam na czarno-szary sportowy komplet, który składał się z crop-topa na ramiączka i krótkich spodenek. Zgarnelam jeszcze recznik, bieliznę oraz kosmetyczne przybory i ruszyłam jak najciszej potrafiłam do toalety. Miałam jeszcze dużo czasu więc postanowiłam przed stresujacym treningiem odprężyć się i pomyśleć o przyszłosci w gorącej kąpieli. Rozkoszujac się zapachowymi olejkami od Jane odpłynęłam w rozmyśleniach. Z transu wyrwał mnie budzik. Tak...ustawiłam go 15 minut przed szóstą, abym się na pewno nie spóźniła. W mgnieniu oka się ubrałam, po czym uczesałam moje długie czarne włosy w wysokiego kitka i wyszłam z toalety. Szybko i cicho przygotowałam sobie płatki z mlekiem, następnie w pośpiechu je zjadłam. Po umyciu po sobie naczyń, zerknęłam na zegatek. Do wyjścia miałam 3 minuty. Ubrałam wygodne czarne adidasy Nike i wyszlam. Od razu moją twarz oślepiły promienie słońca. Zaczęłam się dookoła rozgladac, ale Nathana nigdzie nie było. Postanowiłam go poszukać. Stanęłam i zaczęłam myśleć gdzie może być, nagle w mojej głowie pojawił się obraz przedstawiający wyżej wspomnianego chłopaka, siedzącego w jakieś maleńkiej, płytkiej jaskini. Tyle, że nie wiem gdzie tego szukać. Nie wiem, w która stronę iść. Zrezygnowana pomyślałam, ze bardzo chciałabym tam juz byc, długo mi zajmie szukanie tej dziupli. Niespodziewanie zaczęło mi się kręcić w glowie. Czułam jak grunt ucieka mi spod stóp. Czułam takze jak się unoszę, lecz po chwili miałam bliskie spotkanie z ziemią. Zdezorientowana wstałam i zaczęłam się rozglądać. Byłam w miejscu z mojej wizji. Czy ja się umiem teleportować? Chwiejnym krokiem zaczęłam błądzić między drzewami, aż napotkalam jaskinie, z której wystawaly długie nogi. Nathan faktycznie tam byl i od razu mnie spostrzegl. Zdziwiony zmierzył mnie wzrokiem.
- Jak ty żeś tu dotarła? Godzine szukałem tego miejsca, a ty zaledwie 5 minut!!! - wykrzyczał wściekły chłopak
- Po 1 nie krzycz na mnie. Po 2 mieliśmy spotkać się pod rezydencja na trening, a ty bawisz się w chowanego. Po 3 nie wiem jakim cudem, ale ja miałam wizję, widziałam Cię, potem unioslam się w powietrzu, wszędzie gościła czerń i otchłań. Niestety po kilku sekundach wylądowałam tu. - powiedziałam spokojnie, kryjąc wszystkie buzujace we mnie emocje.
- Wizja i teleportacja mowisz... hmm ... - chłopak wyjął jakiś mały notatnik i energicznie zaczął coś zapisywać, widząc moja zmieszaną minę dodał - notatkę zrobilem dla Smiley'a. O twoich mocach. A tak poza tym to nie zabawa w chowanego, tylko po drodze miałaś wskazówki i miałaś mnie znaleźć. W lesie miałaś różne pułapki itp. To miała być orientacja w terenie.
Nathan westchnął, schował notatnik i ruszył w drogę powrotną. Niepewnie zaczęłam dalszy temat.
- Zwolnij prosze, jestem wykończona tą teleportacją. W ogole dlaczego to tak męczy? Przecież to kilka sekund, a czuje się jakbym nie spała tydzien...
- Pierwsze teleportacje wymagają dużo energii. Później praktycznie w ogóle nie będzie czerpać energii, będziesz mogła się non-stop teleportowac. - powiedział spokojnie chłopak.
- W porzadku. Kiedy następny trening i jak będą wyglądać treningi? - zapytałam
- Codziennie o 8:00 pod rezydencją. Cały cykl nauczania Cię będzie trwać miesiąc. Opanowywania mocy będzie Cię uczył Slenderman i Zalgo. Ja będę uczyć Cię samoobrony, zabijania i tego typu rzeczy - rzekł chłopak
- Jasne, rozumiem.
Z daleka dostrzegłam rezydencję. Nathan posmutniał i przyspieszył kroku. Odprowadzil mnie pod same drzwi, po czym poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Ciekawość znow mną kierowała więc krzyknelam w jego stronę:
- Gdzie idziesz? Przecież trening skończony.
- Nie twój interes - powiedział zimno chłopak i zniknął za krzewami.
Nie znam go, ale jego słowa strasznie mnie zabolały. Niechętnie weszłam do środka i popedzilam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i włączyłam muzykę.
Pov.Nathan The Nobody
Ciężko mi. Bardzo chce z nią spędzać czas, ale nie mogę. Ona mi nie wybaczy, tego co wczoraj zrobiłem. Muszę jej unikać, ona zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Kto morduje rodzinę swojej sympatii? Jestem kretynem... ale nie mogłem się powstrzymac. Widziałem wiele razy jak przez nich się tnie i płacze. Dziś potraktowalem ją źle... Z transu rozmyślen wyrwał mnie krzyczacy do mnie Bloody Painter
- Siema!! Co Ty taki wkurwiony? Niech zgadnę chodzi o Mię? - zapytał lekko rozbawiony malarz
- No... Helen... - rzuciłem niepewnie
- Hm? - kiwnął głową
- Mi chyba kurwa faktycznie na niej zależy... - postanowiłem wygadać się przyjacielowi
- Co? Przecież ty masz serce z kamienia, mordujesz niewinne rodziny z dziecmi, a teraz zakochujesz sie? To do Ciebie nie podobne stary. - powiedział jeszcze bardziej rozbawiony kumpel
- Nie zakochałem się, poprostu, zależy mi na jej osobie - lekko się wkurzyłem, ale czym?
- Moim zdaniem powinieneś jej powiedzieć wszystko. Swoim milczeniem pogarszasz sprawe. A tym chamskim zachowaniem wcale nie polepszasz sytuacji. - Stwierdził, tym razem poważnie
- Muszę to wszystko przemyśleć, to nie takie łatwe - próbowałem chyba znów uciec od teraźniejszości
- Nie ma czasu na "myślenie" trzeba kurwa działać Nathan - rzekł pewny swojej wypowiedzi
- Może i masz rację. Skończmy temat, nie chce się już dołować - nie chciałem już drążyć tematu, więc skończyłem
- Gdzie byłeś wczoraj w nocy? Slender mi coś pierdolił znów. Wypytywal się o Ciebie. Nie lubi kiedy ktoś bez uprzedzenia znika, naucz się meldowac szefunciowi hehe - zakomunikował roześmiany Helen
- Bylem na mordach. Zabilem rodziców Mii - znów mój humor znikł
- Co Ty gadasz - chłopak wyraźnie się zdziwił
Moja dalsza wypowiedź przerwała wyskakujaca znikąd Mia.
Pov.Mia
Leżąc, myślałam co robi Nathan. Stwierdziłam, że i tak nie mam nic do roboty, więc po cichu szybko za nim ruszyłam. Trochę pomogła mi teleportacja. Musiałam uważać, aby nie narobić halasu, lądowanie słabo mi nadal wychodzi... Po około 5 minutach ciągłych teleportacji, dostrzegłam morderce z daleka. Ucieszyło mnie to bo wizje i teleportacje bardzo mnie zmęczyły. Nagle usłyszałam krzyk innego chłopaka. Wyjrzalam zza drzewa i zauważyłam jak Helen i Nathan zblizali się do siebie i zaczynali rozmowę, nic praktycznie nie słyszałam, więc podeszłam blizej.
Bloody Painter - Gdzie byłeś wczoraj w nocy? Slender mi coś pierdolił znów. Wypytywal się o Ciebie, nie lubi kiedy ktoś bez uprzedzenia znika, naucz się meldowac szefunciowi hehe
Nathan - Bylem na mordach. Zabilem rodziców Mii
Bloody Painter- Co Ty gadasz...
Nie mogłam wytrzymać szoku, wyskoczyłam zza krzaków i zaczelam krzyczeć
- Co Ty sobie kurwa myslisz? Czemu mi tego nie powiedziałeś? Dlaczego mnie okłmujesz?!? Nienawidze kłamców... wiesz... pomimo tego jaki okropny i wredny dla mnie byłeś, ja Cię cholernie lubiłam... Zaufalam ci, miałeś mnie trenować. Teraz mam to wszystko gdzieś, w dupe sobie wsadź swoje treningi. Nie chce Cię znać. - czułam jak gniew stopniowo przeradza się w smutek. Gula w gardle dawała o sobie znać a łzy cisnely się do oczu. Nie chowalam już emocji, pozwoliłam szkarlatnym kroplom cieknąć po policzkach. Odwróciłam się na piecie i pobieglam w stronę małego stawu, który zauważyłam po drodze, gdy śledzilam morderce. Słyszałam za sobą blagalne krzyki, ale je zignorowałam. Usiadłam na mostku i wpatrywalam się w tafle spokojnej przezroczystej wody. Nie byłam zła na Nathana za to, że zabił moich rodziców. Oni nie kochali mnie, a ja ich. Chodziło mi o to, że ukrywał to przedemną. Nie wiem co chciał tym osiągnąć. Zranić mnie faktem, że nie żyją? Rozumiem, że mnie nie lubi, ale to niedorzeczne, przecież nie zależało mi na nich. Nawet się ciesze, że mają za swoje. Patrząc na swoje odbicie w wodzie zaczęłam znów rozmyślać. Czym ja jestem? Co jeszcze mnie czeka?.... Nagle zauważyłam za sobą męską sylwetkę, która usiadła obok mnie. Tą osobą okazał się być Nathan
- Posłuchaj Mia - zaczął niepewnie
- Jak chcesz mi wciskać kłamstwa to idź stąd, bo rozmowa nie ma sensu - rzuciłam bez jakich kolejek emocji
- To wszystko nie tak miało być. Chciałem Ci powiedzieć to i kilka innych rzeczy, ale bałem się twojej reakcji, wiesz lubię Cię, tak naprawdę. Dlatego chce teraz ci powiedzieć.
- Zamieniam się w słuch - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka obojętnym wzrokiem
- Jakiś już czas temu, postanowiłem wyjść pozabijac. Ale, że Eyeless Jack i Helen pojechali na kilkudniową misję i jak wiesz, z nikim innym w rezydencji zbytnio się nie kumpluję to nie miałem co robić. Postanowiłem śledzić ofiarę przez kilka dni, Jeff mi kiedyś to polecił na nudę. Wtedy zauważyłem Ciebie. Miałaś być moją ofiarą. Obserwowałem Cię, ale po czasie mnie to znudziło i chciałem Cię zabic. Przypominalas mi dziewczynę, która bardzo mnie kiedyś zraniła. Nie długo później operator powiadomił mnie, że jesteś naznaczona i mam Cię pilnować. Zdenerwowałem się i znów Cię musiałem obserwować. Wiem praktycznie wszystko o twoich zyciu. Widziałem wiele. I widząc jak wiele mamy wspólnego, polubiłem Cię. Ale nie chciałem wyjść na kretyna, więc starałem się tego nie okazywac. Ja nikomu nie ufam oprócz Slendermana, Helena i E.J. Zostałem kiedyś jak już mówiłem, bardzo zraniony i boję się nowych relacji. Wczoraj coś we mnie pękło i zabiłem twoich rodziców, za to jak Cię traktowali. - powiedział spokojnie Nathan - Mam nadzieje, że zrozumiesz - dodał bardziej ponuro
- Mogłeś od razu powiedzieć. Zaufaj, że uniknelibysmy tej kłótni i nieporozumien. Nie kochałam ich, ani oni mnie. A cięłam się, z powodu tego, że w szkole miałam źle... Po za tym chciałam mieć normalną rodzinę i to mnie bolało - powiedziałam lekko rozbawiona
- Czyyyyyli wybaczasz? - uśmiechnął się lekko zażeniwany swoją głupotą chłopak
- Jasne - uśmiechnęłam się promienie i podałam rękę - Przyjaciele? - zapytałam z nutką nadziei w głosie
- Przyjaciele - uśmiechnął się półgębkiem chłopak.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę rezydencji, gdyż zaczynało się ściemniać, a po zmroku, stwory lasu, nie mają litości.
Pov.Nathan The Nobody
Nie wiedziałem, że pójdzie tak łatwo. Myślałem, że wyjdę na idiotę mówiąc prawdę, a wyszedłem na niego jednak przez milczenie. Na szczęście wszystko się wyjasnilo. W końcu wyznałem jej wszystko.
Już może być tylko lepiej.
~•~•~•~•~~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Do następnego!! 😄
1574 słowa
💖💕💖💕

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz