Oto moi proxy

63 3 4
                                    

Pov.Mia
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Zakrywając się kołdrą krzyknelam niezrozumiałe słowa. Po chwili ktoś wszedł do mnie pod ciepłą kołderkę. Poznałam te perfumy. To był Nathan. Uśmiechnęłam się i odwrocilam wtulając się w jego tors.
- Witaj spioszku - zasmial się chłopak i pocałowal mnie w czoło.
- Cześć Nathan - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
- Jak się spało, widzę, że chyba dobrze - stwierdził mierząc mnie wzrokiem. Lezalam przykryta po samą szyję. Moje włosy były rozwalone na wszystkie strony. Byłam zaspana, ale i tak na mojej twarzy był wielki uśmiech. - słodka jesteś - dodał po chwili i dał mi buziaka w nosek. Zarumienilam się lekko.
- Kochany jesteś, a jak tobie noc minęła? - zapytałam wynurzajac się trochę spod kołdry
- Też dobrze, mam pomysł jak spędzimy dziś dzień - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. - poszukamy dla Ciebie proxy, co ty na to?
- Jasne !! - Wtuliłam się w niego i zaraz poszłam się ogarnąć. Później poszliśmy na śniadanie. Po około 3 godzinach wyszliśmy z rezydencji.
- Kogo konkretnie szukasz? - Zapytał chwytając mnie za rękę
- Chłopaka i dziewczyny. To będzie idealny duet - odpowiedziałam zadowolona zamyslając się na chwilę
- I jak chcesz ich znaleźć? - Jego pytanie totalnie zbilo mnie z tropu. Właśnie... jak ja ich znajdę?
- No eeemm... nie wiem - stanęłam w miejscu i spojrzałam w niebo wzdychając.
- Hmm masz dużo mocy, może, któraś z nich ci pomorze skup się i prowadź? - podpowiedział mi
- Niee, to nie wypali, zastanawiam się nad psychiatrykiem... tam na pewno kogoś znajdę, bez sensu jest szukać wśród normalnych ludzi - rzuciłam i dalej pogrążyłam się w zamyśleniach
- Dobry pomysł, wiem gdzie jest jeden psychiatryk. Kiedyś Jeff'a musieliśmy odbić więc trochę wnętrze znam hah - powiedział chłopak. - Ale to jest trochę daleko, 2 godziny drogi stąd... autem. Musimy wziąć jedno auto z garażu rezydencji i wtedy możemy wyruszyć. - Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Nathan postanowił prowadzić. Cała drogę siedziałam na miejscu pasażera i nudzilam się. Las okazał się być strasznie duży, a drogi kręte, dlatego samo wyjechanie z lasu zajelo nam około godziny. W połowie drogi na jakieś wsi skończyło nam się paliwo. Z tego co nam wiadomo ostatnio samochodu używał Jeff... Nathan dużo klnął, nawet w nerwach kopnął samochód. Zaczęłam się teleportować co około 500 metrów szukając jakiegoś domu czy czegoś gdzie może ktoś nam pomoże. Niecały kilometr od nas było kilka domków, ale tylko przy jednym samochód, więc wybór był oczywisty. Teleportowałam się do Nathan'a i razem poszliśmy do wspomnianego domu. Pukaliśmy, ale nikt nie otwieral, postanowiliśmy sami wejść. Nagle usłyszeliśmy na piętrze krzyki jakiejś kobiety i mezczyzny a po chwili śmiech jakieś dziewczyny. Słychać było również piłę mechaniczną. Wiedzieliśmy, że to jakiś morderca. Okolica jest dość pusta więc świetne miejsce na tortury. Usiedlismy w salonie wygodnie na starodawnej kanapie. Zaczęliśmy po cichu rozmawiać. Widziałam, że krzyki ofiar wzbudzają w Nathan'ie coś typu podniecenia. Widziałam także, że ma straszną ochotę na zabijanie. Ale starał się opanować. Kiedy krzyku ustały usłyszeliśmy melodyjny głosik, który śpiewał w kółko " Na zawsze razem, na zawsze i na długo". Po kilku minutach usłyszeliśmy powolne kroki. W progu ustala zdziwiona dziewczyna. Zaczęła nam się przypatrywać. Gdy jej szmaragdowe oczy napotkały moje szkarłatne... to coś dziwnego poczułam. Dziewczyna była dużo wyższa odemnie. Na oko ponad 185, bo była trochę niższa od Nathana. Jej kasztanowe wlosy sięgały do połowy pleców. Ubrana była w bluzkę, spódniczkę i podkolanówki. Wszytsko w czerwono-czarnych kolorach. Jej czubek głowy zrobił srebrny diadem ze szkarłatnymi zdobieniami. W prawej ręce trzymała piłę mechaniczną a lewą ręką nam niepewnie pomachała.
- Jestem Ann River a mój pseudonim to Blood Queen. A wy to?...
- Witaj, jestem Mia, ale mów mi Bloody Eyes. A to jest Nathan, Nathan The Nobody. Nie masz się czego obawiać, również jesteśmy mordercami. Z której rezydencji pochodzisz?
- Umm... Z zadnej? - powiedziała patrząc w podłogę, ale po chwili na jej twarz wstąpił uśmiech
- Sztuczny uśmiech - powiedziałam cicho patrząc w jej oczy -  Widziałam, że coś ją trapi. - Wyczuwam takie rzeczy, wszystkie emocje i po części myśli. - powiedziałam poważnym tonem
- Kolejna zdolność? - zapytał mnie cicho Nathan
- Tak - uśmiechnęłam się - panuje, też trochę nad żywiołami, ostatnio to odkryłam - dodałam ciszej
- Żywioły? Ja trochę władam ogniem i czytam w snach. Tez jesteś demonem? - Zapytała
- Nie. Jestem naznaczoną przez Slendermana i Zalgo. Jestem patronką - uśmiechnęłam się - Jesteś demonem z natury? Czy jakos inaczej stworzona? Nie widzę aury demona. Aura demona jest krwisto czerwona, a twoja jest taką wyblakłą czerwienią. - Zapytałam
- Byłam człowiekiem, ale zmarłam... pewna osoba mnie wskrzesiła jako demona - odpowiedziała z uśmiechem. Tym razem szczerym. Nie miałam zamiaru grzebać w jej myślach, aby się dowiedzieć kto to był. Demony wyczuwają czytanie w myślach, a nie chce, aby straciła do mnie zaufanie.
- Gdzie mieszkasz? I ile masz lat? - Wskazalam dziewczynie miejsce, aby usiadła
- Nie mieszkam nigdzie, nocuje gdzie mi się uda coś znalesc, mam 19 lat. - odpowiedziała. Widziałam, że zaczyna się nieco niekomfortowo czuć przez moje pytania.
- Ja mam 21 lat, a Nathan 25. Jeżeli chcesz możesz z nami wrócić do Rezydencji i tam zamieszkać - wstałam i odeszlam kilka kroków stając tyłem do nich a przodem do okna.
- N..no czemu nie... - Powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Ale jest jedna zasada - powiedziałam chłodnym i poważnym tonem
- Jaka ? - zapytała Ann
- Musisz zostać moim proxy. Proxy to taki pomocnik. Będziesz wykonywać moje zlecenia, a poza tymi zleceniami możesz prowadzić normalne życie. Zgadzasz się? - Odwrocilam się powoli w jej stronę
- Tak - Odpowiedziała po chwili zastanowienia.
- Wszystko super, ale teraz chodźmy po paliwo i jedziemy do tego psychiatryka - odezwał się Nathan i wstał idąc w stronę drzwi.
- Psychiatryk? Brzmi świetnie - Uśmiechnęła się dziewczyna - A konkretnie, po co tam jedziemy? - Zapytała podchodząc do mnie
- Szukam drugiego proxy - powiedziałam z uśmiechem idąc do auta.
- Tym samochodem podjedziemy ten kawałek i potem z paliwem przesiadziemy się do naszego. - Zakomunikował chłopak i się uśmiechnął.
- Jedziemy!! - Pisnęła dziewczyna na co się tylko zasmialam i posłałam jej szczery uśmiech. Droga minęła nam szybko, oparła się głównie na rozmowach. Opowiedziała mi całą historię swojego życia. Ja wiem, że ona kocha Jasona, ale ona nie wie, że on mieszka z nami.
- W domu dostaniesz swój własny pokoj a poza tym, czeka na Ciebie jeszcze jedna niespodzianka - powiedziałam wychodząc z auta. Budynek okazał się być naprawde ogromny. Szybko zadzwoniłam do Bena i poprosiłam go o listę pacjentów. Wybrałam randomową osobę, którą okazał się być Isaac Kragosz. Zaczęłam na głos czytać " Schizofrenia...blablabla na koncie ma kilka morderstw...blablabla..."
- mamy mordercę i super - rzuciłam z uśmiechem. Ann została w samochodzie bo była cała brudna od krwi. Ja z Nathan'em zostawiliśmy bronie, maski i poszliśmy do budynku a następnie do recepcji. Podalismy się za przyjaciół chłopaka. Pani wypuściła nas bez większych zarzutów. Mijaliśmy różne drzwi, z ktorych wydobywały się krzyki, płacze, śmiechy i rozmowy osób mówiących do siebie. W końcu dotarliśmy do celi nr 207. Na drzwiach była metalowa płytka z grawerem imienia i nazwiska pacjenta. Po wejściu do sali zauważyliśmy chłopaka. Na oko 18 lat. Isaac miał tak samo jak ja czerwone tęczówki. Jego włosy były białe jak śnieg. Był dosyć wysoki i umięśniony. Na oko mniej więcej 190 wzrostu, może trochę mniej. Chłopak spojrzał się na nas krzywo.
- A wy to kto? - powiedział niskim zachrypnietym głosem
- Są tu kamery? Albo podsłuchy? - zapytałam zimnym tonem dyskretnie się rozgldajac
- Podsłuchów nie ma, kamera która jest nad drzwiami za Tobą nagrywa obraz, ale nie dźwięk. A co? - Zapytał znów. Jego ciało lekko się spięło
- Jesteśmy tu po to, aby dać ci propozycje - wyprzedził mnie Nathan
- Jaką? - zaciekawił się Isaac
- Możemy Cię stąd wyciągnąć pod warunkiem, że zostaniesz moim proxy. Proxy to taki pomocnik, będę ci dawać różne zlecenia. Dam Ci twój własny pokoj. Zamieszkasz z nami w Rezydencji Slendermana. Słyszałeś o niej? - zapytałam
- Coś się kiedyś obiło o uszy... muszę... muszę chwilę na zastanowienie - powiedział po czym poszedł na koniec sali i usiadł tyłem do nas. Nagle usłyszałam urywek rozmowy
- Dlaczego?... Tak... Tak... David ja chce stąd wyjść... będziemy wolni... też chce zobaczyć krew... okej... ale.... nieeee...zamknij się już proszę... - powiedział i złapał się za głowę. Po chwili podszedł do nas.
- Zgadzam się, chodźmy stąd, mamy dosyć -  powiedzial. Nie dopytywalam dlaczego powiedział "my". Stwierdziłam, że zostawię to na kiedy indziej.
- Okej, Bloody Eyes jak to robimy? Jak my z nim wyjdziemy? - Zapytał Nathan - Opanowałas już teleportację z kims/czymś ? Ostatnio Slender Cię tego uczył - dodał pospiesznie
- Nie wiem... spróbuję, ale nic nie obiecuję. Na kamerach zobaczą jak znikam, więc Cię nie wypuszczą, wyjdź pierwszy i czekaj na zewnątrz - powiedziałam. Nathan pocałowal mnie po czym pobiegł. Po 3 minutach złapałam chłopaka za rękę i się skupiłam. Robiłam wszystko wedle wskazówek Operatora. Po chwili poczułam mrowienie na ciele. On chyba poczuł to samo, bo zacisnął dłoń. Po kilku sekundach byliśmy na zewnątrz. Zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie. Niedaleko był Nathan. Wziął mnie na ręce i pobiegł do auta. Wszyscy wsiedliśmy i zaczęliśmy uciekać z piskiem opon. Zaczęło się ściemniać. Po drodze wszyscy się dokladniej poznaliśmy. Gdy byliśmy na miejscu Nathan poszedł zamknąć garaż. Jak wrócił weszliśmy do środka. W salonie było dużo osób, co wykorzystałam i stanęłam na środku z Nathanem, za nami stał Issac i Ann.
- Oto moi proxy - wskazalam na dwójkę nowych. - Ann River, czyli Blood Queen i Isaac Kragosz, czyli Judgement Killer. -  Wokół nas zebrał się tłum. Ale ja patrzyłam tylko na Ann i Jasona. Ich zdziwniena mnie rozbawiły. Patrzyli na siebie ze smutkiem i szczęściem naraz. Po chwili Ann padła w jego ramiona. Byłam zmęczona całym dniem, więc poprosiłam Jeff'a, aby zaprowadził nowych do ich pokoi. Po drodze pokazaliśmy im jeszcze mój gabinet. Nathan odprowadzil mnie pod same drzwi.
- Zostaniesz na noc u mnie? Proooosze - zrobiłam maślane oczka
- Haha tak, takiej słodyczy nie da się odmówić. - powiedział chłopak i zaniosl mnie do pokoju.
Po wieczornej toalecie zasnelismy wtuleni w siebie.

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Taki trochę dłuższy rozdział *-*
I mamy proxy Mii. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba ;-;
Do następnego kochani!! UwU

//zdj w mediach jest moje. Niestety nie znalazłam Laughing Jack'a :C
CLDTIX Creepy_Fallen_Angel4 podoba się?  😄
1635 słów
💕💖💕💖

Nathan The Nobody||[ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz