~OoO~
To była prośba jego wychowawcy, który kazał Izuku zostać tego dnia po szkole, aby dokończył swój esej. Miał mieć pięć stron, a miał zrobialne tylko dwie. Trudno pisać, gdy nie możesz się skupić. Z jękiem usiadł przy jednym z komputerów w bibliotece i zaczął wykonywać swoją pracę.
Był w ostatnim akapicie, w końcu, gdy pewien blondyn wszedł do pomieszczenia. Jego ostre oczy były wpatrzone w ziemię, gdy szedł do jednego z pustych stanowisk. Rzucił torbę na ziemię, po czym usiadł i wyciągnął swoją pracę. Midoriya aż zapomniał o swoim eseju, gdy obserwował, jak Katsuki pilnie pracuje nad swoimi.
Bakugou miał nawyki znacznie różniące się od Todorokiego. Skubał gumkę, gdy był głęboko zamyślony, jego oczy zamykały się, gdy próbował zapamiętać jakieś słowo - otwierały się, gdy zdawał sobie z tego sprawę, i stukał nogą w rytm piosenki, która utknęła w jego głowie. Zupełnie inny, pomyślał Izuku. Bakugou był wszystkim, czym Todoroki nie był.
— Cześć, Midoriya. Też pracujesz nad esejem? — zapytał głos za jego plecami. Nastolatek podskoczył na dźwięk swojego nazwiska i odwrócił się, by zobaczyć, kto to był. Natychmiast rozpoznał ogniste włosy swojego znajomego, Kirishimy Eijirou. — Pamiętasz może w jaki dzień mamy to oddać?
Izuku starał sobie przypomnieć datę, ale przez blondyna nie był w stanie. Spojrzał na swój esej. Dzięki Bogu, poczuł ulgę, gdyż zawsze umieszczał termin oddania na swojej pracy. Odwrócił się i podyktował mu datę, a on uśmiechnął się z wdzięcznością i wrócił na swoje stanowisko. Kiedy odwracał się na krześle, ostre oczy patrzyły na niego. Zielonowłosy wciągnął powietrze.
Blondyn zaczął z agresją wkładać swoje rzeczy z powrotem do torby. Kiedy wszystko zostało spakowane, spojrzał na Midoriye i wskazał na drzwi. Izuku zgarbił się, wylogował z komputera i złapał własną torbę. Ostrożnie wyszedł za blondynem z biblioteki na dwór. Słońce zachodziło, niebo było zabarwione na pomarańczowo i różowo, a Izuku nie mógł nie zauważyć, jak piękne było.
Katsuki zatrzymał się kilka kroków przed nim, jego oczy również wpatrywały się w niebo. Kolory nieba padały na blondyna, a lekki wiatr targał jego włosy oraz mundurek. On jest piękny. Ramiona blondyna były sztywne, a ręce miał głęboko w kieszeniach.
— Deku. — przerwał ciszę. Izuku podskoczył i przeklął siebie za to, że jest tak nerwowym gównem. Czuję się jak dziecko, które zaraz zostanie skarcone. Co do cholery? Wydawało się, że Katsuki nie stara się kontynuować, ale z drugiej strony Izuku tak naprawdę nie widział jego twarzy, więc nie był pewny.
— Czasami — spróbował ponownie. — chciałbym, żeby słońce po prostu pozostało na tym pieprzonym niebie.
To stwierdzenie zaskoczyło zielonowłosego. Powtórzył sobie zdanie w swojej głowie, a sposób, w jaki to powiedział i spróbował przeanalizować.
— Nie… nie rozumiem. — przyznał Izuku.
— Cholerne słońce. Dlaczego do diabła ono zachodzi? To okropne. — kopnął przypadkowy kamień na ziemi. Dotarł do dziury w asfalcie. — Ponieważ gdy znika, oznacza to, że pieprzony księżyc postanawia się pojawić. I wiesz, co robi ta suka? Przynosi ze sobą tę pieprzoną noc.
Izuku naprawdę żałował, że nie rozumie wypowiedzi blondyna, ale słowa płynące z ust Katsukiego wydawały się zbyt nie na miejscu. Nie mógł tego zrozumieć.
— Baku –
— A noc oznacza, że idę spać. A to oznacza, że kurwa śnię. I wiesz o kim, do diabła, śnię, Deku? No kurwa zgadnij. — blondyn kopnął kolejny kamień. Ten poleciał dalej niż poprzedni. Izuku chciał podejść do niego i go pocieszyć, ale fakt, że Bakugou zachowywał się w ten sposób przede wszystkim z winy nastolatka, trzymał go na swoim miejscu. — Więc chciałbym, żeby chlorne słońce pozostało tam choć raz w swoim pieprzonym życiu. Ponieważ oznaczałoby to, że nie będę śnić o takich dupkach jak ty.
Midoriya - po raz setny w swoim życiu - zarumienił się tak mocno, że poczuł się, jakby siedział w środku ognia. Gdy jego oczy ujrzały samotnego Katsukiego patrzącego na zachód słońca, coś w jego sercu pękło. Chcę go. Potykając się, podszedł do chłopca, trzęsąc się z nerwów.
— Katsuki. — wyszeptał, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Nastolatek na początku zesztywniał, ale po kilku sekundach się rozluźnił.
Przez minutę stali w milczeniu. Palce Izuku spociły się przez jego uścisk na ramieniu blondyna; Bakugou od zawsze był gorący, w dwóch znaczeniach tego slowa. Chłodny wietrzyk otoczył go i zadrżał. Bez namysłu podszedł bliżej do ciepłego ciała Katsukiego.
— Deku. — powtórzył. Tym razem wydawało się to ostrzeżeniem, ale Izuku zignorowało to.
I znowu to się dzieje, a Midoriya nie miał siły się denerwować; jego serce znów wariowało. Zielonowłosy żałował, że nie wie, co dzieje się z blondynem. Czy to był jego wyrazisty zapach? Jego ekstremalne ciepło? Dźwięk jego głosu?
— Też tego chcę. — powiedział w końcu Izuku. — Żeby słońce nie zachodziło.
Blondyn zrobił krok do przodu, przerywając fizyczny kontakt z niższym mężczyzną.
— Nie odpuszczę, kurwa, Deku. Ten półgłówek nawet cię nie zna. — splunął. Ten komentarz sprawił, że brunet się uśmiechnął; Izuku uznał za zabawne, że Katsuki tak bardzo niepokoił Todorokiego. — Nie wie, że twoja matka jest zajebistym kucharzem, ani że masz plakaty All Mighta na prawie każdej cholernej ścianie w pokoju.
— Zdjąłem połowę z nich! — Izuku próbował się obronić.
— Założę się, że ten z Mount Lady wciąż jest na ktorejś. — odparł blondyn, odwracając się do niższego chłopaka. Midoriya zarumienił się i nie odpowiedział mu. Blondyn zaczął się śmiać, śmiechem, który wypełnił powietrze. Izuku obserwował go zdumiony. — Wiedziałem. Nie zdjąłeś tego gównianego plakatu, nawet gdy cię o to poprosiłem.
Midoriya skrzyżował ręce na piersi, a zielone oczy spojrzały na swoją sympatię.
— Dałeś mi ten plakat! Masz na niej jej podpis i wszystko!
Katsuki uśmiechnął się nieśmiało, raz jeszcze wpatrując się w ziemię.
— Wygląda jak dziwka, a kolejka była długa jak diabli. — narzekał. Izuku znów zbliżył się do niego, zaledwie kilka cali dzieliło go od jego dotyku. Ciepło blondyna było niesamowicie kojące; nastolatek chciał stać tam wieczność. — To było głupie. Pomyślałem wtedy, że na pewno w końcu do cholery zdasz sobie sprawę, że jestem w tobie zakochany, ale ty byłeś tego tak bardzo nieświadomy. Głupi Deku.
Izuku wykorzystał okazję, by objąć wyższego. Bakugou nie przytulił go do siebie, ale też go nie odepchnął.
To nie była wygrana, ale na pewno nie była to przegrana. Wreszcie, pomyślał. Postęp.

CZYTASZ
one of me for all of you [bnha]
Romancenie wiedział wtedy, o co prosił, ale teraz wie, że tego właśnie chciał, od samego początku właśnie tego chciał. chciał być z dwoma chłopakami, na których mu zależało i chciał patrzeć, jak uczą się, co to miłość. -------- fandom: bnha. AU: non quir...