Oczami Belli:
Wchodzimy do pierwszego sklepu.
Alice odrazu daje mi stertę ciuchów. Nie wiem jak ona to robi. Weszła do sklepu i odrazu wie co może mi pasować. Nawet nie zapytała o rozmiar patrzę na metkę pierwszej rzeczy z brzegu i widzę rozmiar S. Skąd ona... Nawet nie mam czasu dalej rozmyślać bo Alice mówi oskarżycielskim tonem.
- A ty jeszcze tu stoisz?! Marsz do przebieralni.
Ja jak na skazanie wędruje do przymierzalni. Po 2 godzinach kiedy Alice uznała że nie ma już nic godnego jej uwagi i dziwny do kasy. Pani kasjerka że skarconą miną kasuje nasze zakupy. A jest to 20 par jeansów, 40 par koszulek na długi rękaw, 5 dresów 15 koszulek na krótki rękaw, 5 czapek, 10 par rękawiczek i 10 szalików. Istna katorga pomyślałam. Edward dzielnie przez te 2 godziny stał i pomagał Alice w wyborze ciuchów. Parę razy też był w przymierzalni ale z jakimiś pojedyńcze mi rzeczami. Wszystkie jego ciuchy były dawno zapłacone i spakowane. Edward bierze od kasierki 10 moich toreb. Kasjerka ewidentnie z nim flirtowała ale on zdawał wogule się tego nie zauważać. Wychodzimy ze sklepu i idziemy w stronę butiku. Spędzamy tam kolejną godzinę. Kupuję 10 par szpilek, 10 par obcasów, 20 par butów jesienno - wiosenno - zimowych, 5 par trampek i 8 par butów sportowych. Idziemy też do sklepu z biżuterią po kolejnej godzinie kupujemy zegarki, bransoletki, naszyjniki i kolczyki. Około godziny 14 Alice oznajmia przerwę idziemy do pobliskiej restauracji.
- Poproszę stolic dla 3 osób - mówi Alice uprzejmie
- Proszę pozwolić za mną - mówi piękną bląd włosa kelnerka. Idzie idzie koło Edwarda cały czas zagadując i flirtując z nim. Jestem tam zazdrosna grrrr. Czemu te wszystkie paniusie tak się do niego kleją jak rzep na muchy. Jezu to irytuje. Kelnerka zaprowadzą nas domstolika w samym rogu restauracji.
-. Czy ten stolik państwu odpowiada - mówi przesłodzonym głosem kasjerka
- Tak dziękujemy - odzywa się grzecznie Edward. Kelnerka po chwili przynosi nam karty i odchodzi. Po 5 minutach wraca i pyta:
- Czy mogłabym przyjąć państwa zamówienie - patrzy wymownie na Edwarda.
- Ja poproszę tylko szklane wody - mówi Edward z obojętną miną
- ja poproszę sok pomarańczowy - mówi Alice
- A pani patrzy na mnie
- Ja poproszę lasagne i cole.
- Pańskie zamówienie z aniedługk będzie gotowe
Notuje i wychodzi do kuchni. Po jakiś 30 minutach ciszy która panowała przy naszym stoliku kelnerka przynosi moje danie.
- Bello czy może czegoś potrzebujesz. Przepraszam że nie zapytałam wcześniej - mówi Alice z prsygryzioną wargą.
- W sumie potrzebuje parę rzeczy. Dziękuję że pytasz.
- Jakich będziemy wiedzieli gdzie cię zaprowadzić - pyta Edward
- Na pewno potrzebuje pójść do Empiku po rzeczy do szkoły i marketu po kosmetyki itp. Mówoę przerzucając ostatni kęs.
- Dobrze kokończ napuj i możemy ruszać - powiedziała uradowana Alice. Jednym łykiem wypijam resztkę soku i wychodzimy z restauracji. Nagle coś sobie uświadamiam. Zatrzymuje się na środku przejścia i pytam Alice. - Alice chyba o czymś zapomnieliśmy?!
- O czym mamy przecież wszystkie torby. - mówi zdziwiona
- Zapłacić Alice. Nie zapłaciliśmy za jedzenie!!
- Nie zapomnieliśmy zostawiłem 100 zł pod szklanką jak zawsze - od dłuższego czasu odezwał się Edward.
- To jak idziemy?- pyta Alice lekko ziytowana naszą pogawędką.
- Tak - mówię do Alice że skruchą.
- Kierunek Empik - mówi zadowolona możliwością dalzzych zakupów Alice. Wchodzimy do Empika i idę odrazu w stronę zeszytów i ręczy szkolnych.
- A ty gdzie? - pyta Alice zdziwiona
- Przed siebie! - krzyczę skręcając za regał flamastrów, kredek i tych podobnych. Stoję i zastanawiam się co mam wybrać gdy ktoś przytula mnie od tyłu ja zaskoczona tym gestem podskakuje do góry. Cichy śmiech dobiega zza moich pleców. Odwracam się i okazuje się że winowajcą jest Edward.
- Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć - mówi że skruchą
- Nic się nie stało.
- Nad czym tak zawzięcie myślisz? - pyta mnie Edward
- Nad tym - pokazuje ręką rzeczy przedemną
- Może Ci pomóc?
- Jeśli to nie kłopot
- Żaden kłopot to przyjemność. Jeśli chodzi o te rzeczy to ja zawsze kupuje te.- pokazuje mi różne rzeczy które jego zdaniem najlepiej się nadają. Po 2 godzinach szukania rzeczy do szkoły idę na dział z książkami. Odrazu kieruje się do działu książek romantycznych.
- Bello uprzedzam zbliżam się do ciebie - powiedział rozbawiony Edward ale ja i tak podskoczyłam do góry.- uprzedzałem
- Racja uprzedzałeś
- Co patrzysz? - pyta zaciekawiony Edward
- Książki romantyczne - odpowiadam wielce poważnie
- Usiądziemy z Alice na tej płycie a ty na spokojnie wybierz wszystkie książki które chcesz dobrze?
- Wystarczy mi jedna
- Czemu jedna?
- Nie lubię naciągać ludzi - mówię cała czerwona że wstydu
- Naciągać? Oj Bello Bello jesteś członkiem naszej rodziny wszystko co nasze to i twoje. Więc nie dyskutuje tylko wybieraj książki ma ich być powyżej 20 a jeśli nie to nie chcesz się dowiedzieć co cię czeka - mówi z groźną miną Edward.
- Ale... - nie dane mi jest dokończyć no Edward pcha mnie delikatnie w stronę pułki z książkami a sam kieruje się na pufe żeby usiąść koło Alice. Po godzinie znajduje 10 książek czyli połowę ale ledwo mogę je trzymać. Edward zauważa że potrzebuje pomocy. Podbiega do mnie i bierze odejmie książki
- Dziękuje
- Nie ma za co- mówi a ja podchodzę do kolejnego regału po 30 minutach z pomocą Edwarda znalazłam 14 książek. Idziemy do kasy i jak zwykle kasjerka próbuje poderwać Edwarda. On jak zwykle nie zwraca na mnią uwagi choć przyznam że uśmiecha się do niej podejrzanie. Alice płaci i wychodzimy z Empiku.
- To teraz super market. Edwardzie zaniesiesz te torby do bagażnika? - pyta Alice
- Jasne i oddała się w stronę parkingu.
Wchodzimy głównym wejściem marketu i kierujemy się do sekcji piękną.
- Czego potrzebujesz Bello? - pyta mnie Alice
- Podstawowych rzeczy
- Zgoda Ale pójdziemy do Rossmana po kosmetyki zgoda? - pyta Alice ze smutną miną chochlika
- Zgoda.
Edward dochodzi do nas po jakiś 10 minutach i niesie koszyk a ja z Alice pakujemy do niego rzeczy.
- To chyba wszystko - mówię niepewnie
- Zapomniałaś o czymś - mówi Edward
- Nie niczego nie zapomniałam - mówię pewnie
- Na pewno? - pyta pewny siebie
- Tak - mówię dobitnie
- Żelki Haribo
- No tak. Alice jeszcze tam.
Idziemy do działu ze słodyczami i pakuje jedną paczkę.
- Możemy iść - chcę już kierować się do kas ale Edward łapie mnie za ramię i kiwa głową
- Nie nie wszystko
- A czego jeszcze nie kupiłeś
- Tego - mówi i podaje mi karton żelków Haribo
- Dla ciebie tak?
- Nie dla ciebie a teraz sio do kasy
- Dziękuję- mówię i rzucam mu się w ramiona. Przytula mnie chwilę do momentu aż Alice odchrząkuje i mówi
- Dobrą idziemy gołąbeczki.
Idziemy do kasy Alice płaci za zakupy i idziemy do Rossmana. Alice kupuje kosmetyki typu pudry, pomadki,podkłady i róże i płaci. W końcu po 9 godzinach wychodzimy z galerii. Cały samochód jest upakowany. Nie wiem jakim cudem Edwardowi udało się usiąść na tylnym siedzeniu ale dał radę. Chciał zabrać odejmie mój karton żelków Haribo ale spojrzałam na niego groźnie. On w odpowiedzi zaczął się śmiać. Po 30 minutach szaleńczej jazdy Alice wybiegam z samochodu do domu i biegnie do Emmeta zrobić zemstę za rano. Biegnę przez przedpokoju i wbiegam do salonu gdzie Emmet siedzi znudzony Anna stołku barowym.
- Emmet!!! Zobacz Edzio lubił mi żelki Haribo!!!!!! No zobacz!! Zobacz!!! Cały karton!!! Alice chciała kupič mi paczke!!! A Edzio kupił karton!!!! Karton!!! Rozumiesz!!!
- Serio ale super!!! - zabrał mi karton i położył na stole a my jak dwójka dzieci trzymaliśmy się za ręce i skakaliśmy w kółko. Krzycząc.
- Ja / Bella ma/ mam żelki Haribo - wszyscy zeszli na dół zwabieni krzykami. Widząc nas skaczących w kółko i krzyczących o żelki Haribo raczeli się głośno śmiać. Nawet Rosalie co mnie zdziwiło bo przecież ona nigdy się nie uśmiecha pomyślałam. Nagle Emmet mocno mnie uścisnoł i dalej kręcił się w kółko. Ja z braku tlenu przestałam krzyczeć. Emmet się zatrzymał ale mnie nie póścił i zapytał
- Dlaczego nie krzyczysz? Nie chce sam krzyczeć no dalej!
- Bo mnie dusisz idioto! Mówię resztką tlenu
- No tak racja. Sorry nie chciałem tak mocno - mówi i stawia mnie na ziemi. - a teraz krzyczmy
- Bella ma żelki Haribo - krzyczy Emmet biegając do koła mnie
- Stop - krzyczę
- No właśnie ja mam żelki Haribo a teraz pan pozwoli że udam się je zjeść więc nara.- podchodzę do stołu biorę karton i idę w stronę schodów. Emmet stoi zdziwiony i patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami. Gdy przechodzę koło Edwarda to mówię
- A ty Edzio jakby naszła cię ochota żeby spróbować MOICH żelków Haribo to wiesz gdzie mnie szukać - mówię i idę na schody za sobą słyszę tylko głośne śmiechy. Pewnie z szokowanych min Edzia i Emmeta. Wchodzę po schodach na drugie piętro a potem do swojego pokoju.Hej kochani mamy 1386 słów. Mam nadzieję że wam się podobał piszcie co myslicie. Zostawiajcie polubienia do zobaczenia kociaki💜😍😂😁😀😀
CZYTASZ
Adoptowana przez Wampiry
VampireHistoria ta opowiada o miłości wampira i dziewczyny z domu dziecka. Czy miłość jest im pisana? Odpowiedź na te i inne pytania uzyskacie czytając tą opowieść. Zapraszam do czytania. Oparta na Sadze Zmierzch