Przez dłuższą chwilę Edward wogule się nie odzywał. Pomyślałam, że może moje pytanie było dla niego trudne. Ale kurde przecież pytałam czy Carlisla i Esme pozwolili by mi na posiadanie zwierzaka, a nie czy kiedyś kogoś zabił. Jego zachowanie jest bardzo dziwne. Moje rozmyślania przerwał Edward mówiąc
- nie chcę cię okłamywać Bello, ale myślę, że posiadanie zwierzaka to nie najlepszy pomysł- powiedział pewnie, ale coś w jego oczach podpowiadało mi, że kryje się za tym coś więcej, dużo więcej
- dlaczego nie?- pytam – przecież będę się nim zajmowała i sprzątała – kontynuuje już lekko zirytowana. Czemu w każdej rodzinie w której wyląduje nie mogę mieć chociażby rybki. Przy poprzednich adopcjach to rozumiałam, bo w końcu i tak się mnie pozbywali. Czekaj mówi moja podświadomość może oni też za niedługo cię oddadzą, ale wtedy to wylądujesz na ulicy mówi podświadomość. No tak przecież za 6 dni mam urodziny. A w tak krótkim czasie nie da rady oddać adoptowanego dziecka. Z doświadczenia wiem, że to trwa góra 14 dni. Chyba, że już jakiś czas temu złożyli papiery nadal męczą mnie myśli. Gdy tak o tym myślę robi mi się przykro, że kolejna rodzina mnie nie chcę. Jestem dziwna, ale kto by nie był gdyby przeszedł tyle co ja.
- Bello wszystko w porządku? – pyta Edward a w jego oczach można zobaczyć troskę
- tak jasne – mówię i wymuszam uśmiech.
- łżesz – mówi pewny siebie – mi możesz powiedzieć
- czy chcecie mnie oddać?- pytam w Prost nie patrząc na niego. On zszokowany moim pytaniem nie odpowiada tylko patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Patrzę na wszystko oprócz niego. Zmusza mnie na spojrzenie na niego podnosząc moją głowę dwoma palcami za podbródek.
- Bello spójrz na mnie – prosi łagodnie. Niepewnie spełniam jego prośbę – czemu myślałaś, że chcemy cię oddać? – pyta
- no nie wiem może dlatego, że nie jecie ze mną tylko cały czas słyszę ,, my już jedliśmy" , może dlatego, że nie jesteście ze mną szczerzy , albo dla tego że gdy zadaje proste pytanie to nie słysze na nie odpowiedzi. Czuję się w tym domu nieswojo. Mam wrażenie, że macie jakąś tajemnicę o której tylko ja nie wiem. Jeżeli dalej mam tak żyć to lepiej, żebyście mnie oddali i będzie po kłopocie. I tak wiem, że mnie tu nie chcecie- powiedziałam, a po moich policzkach poleciała strużka łez.
- Bello czemu tak mówisz? – pyta z bólem w oczach
- bo to prawda- mówię zapłakana
- Bello proszę uwierz mi, że nie mamy zamiaru cię oddać. Pokochaliśmy cię i było by nam bardzo ciężko się z tobą rozstać. Przede wszystkim mi, a cała reszta się wyjaśni – powiedział, mi pogłowie chodziło to zdanie,, przede wszystkim mnie" czy to znaczy, ż podobam mu się tak samo mocno co on mnie? Nie idiotko na pewno nie jesteś dla niego tylko przyszywaną siostra nic więcej krzyczy moja podświadomość. Patrzę mu w oczy i on patrzy w moje. Widzę w nich taką dziwną iskierkę . jeżeli wiecie o co chodzi. – ja już pójdę mówi zmieszany już chcę wstawać z łóżka, ale łapie go za rękę
- proszę nie idź- mówię i patrzę mu w oczy
- dobrze ale idź spać – mówi i uśmiecha się delikatnie. Kiwam głową a on kładzie się koło mnie. Przez parę minut próbuje zasnąć, ale mi się nie udaje postanawiam się odezwać.
-czy mogę zadać ci jedno pytanie?- pytam niepewnie
-ale tylko jedno- uprzedza- a potem pójdziesz spać zgoda? – kiwam głową i zadaje pytanie
-Kiedy wyjaśni się ta ,, reszta"? – pytam – oczekuje konkretnej odpowiedzi – mówię
- dokładnie nie wiem kiedy, bo nie zależy to ode mnie tylko Carlisla, ale mam przeczucie, że w ciągu paru dni. Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje? – pyta
- chyba tak – odpowiadam niepewna
- a teraz śpi – mówi i zaczyna nucić mi piękną melodię którą słyszałam jak zeszłam po wodę. Po chwili zasypiam słuchając melodii.
Oczami Edwarda:
Gdy tylko Bella zasnęła wymykam się szybko z jej pokoju i idę w stronę gabinetu Carlisle. Pukam, a gdy słyszę ciche proszę wchodzę do jego gabinetu. Na jego dębowym biurku jak zwykle walają się książki i papiery ze szpitala. Podchodzę do biurka i siadam na czarnym skórzanym fotelu
- co cię do mnie sprowadza Edwardzie – pyta jak zwykle tym swoim poważnym tonem
-musimy jej powiedzieć – mówię do niego już nieco zirytowany
- Edwardzie – mówi i pociera ręką czoło – wiesz, że nie jest gotowa
- mylisz się – mówię – wiesz co mi dzisiaj powiedziała? – pytam, a on patrzy na mnie wyczekująco – że będzie najlepiej jeśli ja oddamy – gdy wypowiedziałem to zdanie w twarz ojca wygięła się w takim grymasie, że jeżeli mógłby płakać zrobiłby to – Carlisle rozum ona myśli, że jej nie kochamy- powiedziałem a mój głos zaczął się łamać – musimy.... musimy i to jak najszybciej – powiedziałem już pewniej niż chwilę temu
- dobrze powiemy jej jutro. – powiedział, ja wstałem i miałem zamiar wyjść z gabinetu gdy coś mi się przypomniało
- Carlisle jutro ma być słonecznie – powiedziałem – mu jak zwykle zostajemy ale co z Bellą? – pytam
- ona też zostanie – mówi – będzie miała czas by to przyswoić – mówi, a ja kiwam twierdząco głową i wychodzę z gabinetu i idę do pokoju Belli. Patrzę na nią przez resztę nocy myśląc jak to będzie jutro z nami.
Witajcie kochani! Jak myślicie jak zareaguje Bella na takie rewelacje ? Podstawowe pytanie to jak podoba wam się rozdział? Oczywiście przepraszam za błędy i zachęcam do zostawiania gwiazdek! Czytajcie i dobrze się bawcie. 15 gwiazdek = nowy rozdział. Więc zachęcam do zostawiania gwiazdek!! Do zobaczenia i przesyłam całuski!
CZYTASZ
Adoptowana przez Wampiry
VampireHistoria ta opowiada o miłości wampira i dziewczyny z domu dziecka. Czy miłość jest im pisana? Odpowiedź na te i inne pytania uzyskacie czytając tą opowieść. Zapraszam do czytania. Oparta na Sadze Zmierzch