34

1.9K 80 22
                                    

Przepraszam, że postawiłam bardzo wysoką poprzeczkę, ale nie jestem w stanie pisać rozdziałów, a nie chcę zawieszać książki. Staram się jak mogę, ale jestem tylko człowiekiem. Dziękuję, że jesteście i zapraszam na rozdział.

Oczami Edwarda:

Byłem bardzo zestresowany. Z racji tego, że Bella nie chciał, by Alice urządzała przyjęcie postanowiłem zrobić coś innego. Alice była bardzo przygaszona, że nie mogła urządzić przyjęcia. Bardzo j na tym zależało, bo od dłuższego czasu żadne z nas nie obchodzi urodzin. Poprosiłem rodzinę o pomoc zadaniem Emmetta było wyciągnięcie Belli do galerii i spędzenie w niej jak najwięcej czasu. Cała reszta pomagała mi w domu. Esme zajęła się gotowaniem, Rosalie i Alice dekoracjami, a ja Jasper i Carlisle rozstawialiśmy świecę w całym salonie. Jak się pewnie domyśliliście urządzamy randkę mi i Belli. Tylko we dwoje. Reszta rodziny ulotni się za niecałe 10 minut. Mam nadzieje, że jej się spodoba. Spędzimy godzinę razem, a potem damy jej prezenty. No bo zabroniła robić przyjęcia, ale nie wspomniała nic o prezentach nie prawdaż?

Oczami Belli:

Jeszcze tylko 5 minut do wyznaczonego czasu. Postanowiłam wejść do garderoby zdjąć w końcu te przeklęte buty. Na pufie leżało średnich rozmiarów pudełko. Kartka wsadzona za wstążkę głosiła

Ubierz ją i błyszcz jak moja gwiazda E

Domyślam się, że to od Edwarda. Otwieram i mym Uszą ukazuję się piękna długa sukienka.( zdjęcie)

Ubrałam się w nią i wyglądałam po prostu pięknie. Zrobiłam do tego szybki makijaż i wyszłam z pokoju. Gdy tylko dotarłam do głównych schodów mym oczą rzuciły się świeczki ustawione po boku. Wszystko dopełniły płatki białych róż. Szłam śladem świeczek i płatków róż, aż dotarłam do salonu. Tam też było pełno świec i płatków róż. Tam gdzie ostatnio stały kanapy stał stół z pięknym nakryciem. Koło stołu stał Edward ubrany w białą koszulę i czarne spodnie, a w rękach trzymał bukiet czerwonych róż. Byłam zachwycona i wzruszona tym ile pracy w to włożył.

- sam to zrobiłeś? – pytam go

- nie całą rodzina mi w tym pomagała- mówi podchodząc do mnie- to dla ciebie i podaje mi bukiet róż. Biorę je od niego. Przez przypadek muskam jego palce swoimi, a na moich policzkach zakwita rumieniej, żeby go ukryć wtapiam nos w kwiaty.

- są piękne dziękuję – mówię i patrzę mu w oczy

- nie tak ja ty - mówi Edward i kładzie swoją dłoń niepewnie na moim policzku. – zapraszam do stołu – mówi i ofiaruje mi swoje ramię. Przyjmuję je i idziemy do stołu. Jak na dżentelmena przystało odsuwa mi krzesło, a gdy już siedzę idzie na swoje miejsc.- masz ochotę – pyta i pokazuję czerwone wino

- nie dziękuję – mówię

- nie lubisz wina? – pyta Edward

- nie piję alkoholu – opowiadam

- a czy kiedyś próbowałaś? – pyta mnie zaciekawiony moją odpowiedzią. Ja kiwam przecząco głową

- nie i nie mam zamiaru próbować- odpowiadam, on przechyla głowę na bok zdziwiony- po prostu wiem jak reagują lub co robią ludzie po alkoholu i nie chcę w taki stan wpaść- mówię, Edward kiwa potwierdzająco głową.

- Esme ugotowała nam kolację – mówi lekko zawstydzony – mam nadzieję, że lubisz włoską kuchnię.

- uwielbiam szczerzę jestem w ¼ włoszką. Może nie mam śniadej karnacji, ale nie da się zaprzeczyć, że mam coś z Włochów. – mówię i uśmiecham się do Edwarda. On wstaję i idzie do kuchni. Wraca z dwoma talerzami, a zaparz z niego wydobywający jest nieziemski. Kładzie jeden przede mną a drugi niesie na swoje miejsce siada i życząc mi smacznego zaczyna jeść. Ja patrzę na niego oniemiała, ale także zaczynam jeść.

- mogę zadać ci pytanie? – pytam, gdy kończymy jeść

- oczywiście –mówi i patrzy na mnie z iskierką w tych pięknych miodowych oczach

- czy jedzenie ci nie zaszkodzi? – pytam , a on wybucha perlistym śmiechem

- nie Bello jedzenie nam nie szkodzi tylko nie czerpiemy z tego przyjemności. Ludzkie jedzenie nie jes nam potrzebne do życia tak jak tobie. Nic nam się nie stanie tylko nie czujemy jego smaku – mówi

- skoro nie czujesz jedzenia to czumu je jadłeś? – pytam trochę zgubiona

- nie chciałem byś czuła się nie swojo- mówi, a moje policzki przybierają czerwony kolor.

- chciałbym ci coś powiedzieć.... –zaczyna, ale do domu wchodzi całą rodzina

- Bello i jak ci się podobało? – pyta Alice z uśmiechem

- Było i jest pięknie dziękuję – mówię i uśmiecham się delikatnie.

- teraz najfajniejsza część wieczoru – piszczy Alice – prezenty – mówi podekscytowana i mówi do Emmetta i Jaspera

- idźcie po prezenty – mówi , a chłopacy szybko po nie biegną. Po 2 minutch wracają obładowani pudełkami o zdobionymi w złoty papier i białą wstążkę.

- mam świetny pomysł - mówi Emmett, a ja zaczynam się bać – Bello otwórz najpierw ten prezent – mówi i podaje mi naprawdę duże pudełko. Otwieram je i widzę piżamy które kupiliśmy dziś z Emmettem.

- mam coś dla was, ale reklamacje zgłaszajcie do Emmetta on wybierał –mówię i śmieję się. Wyjmuję piżamy dla Esme , Carlisla, Alice, Jaspera, Rozalie i Emmetta, a gdy zostają ostanie dwie i je widzę wybucham śmiechem. Ach ten Emmett na żarty mu się zabrało. Jest to maleństwo i jego mama oczywiście jako piżamy. Jak się domyślam ja jestem maleństwem, bo ta piżama jest mniejsza, a Edwardowi przypadła kangurzyca. Podaję mu jego piżamę i ruszam ustami Przepraszam. Edward wzdycha ale przyjmuję piżamę.

- A teraz wszyscy idą się w nie przebrać i widzimy się za 5 minut na dole na dalsze otwieranie prezentów. – mówi Emmett. Wszyscy rozchodzą się szybko do swoich pokoi i wracają równo po 5 minutach.

Witajcie kochani! Czy spodobało jej się to co przygotowali Cullenowie? Jeszcze raz zapraszam was serdecznie do mojej drugiej książki! Podstawowe pytanie to jak podoba wam się rozdział? Dziękuję, że jesteście i czytacie tą książkę! Oczywiście przepraszam za błędy i zachęcam do zostawiania gwiazdek! Czytajcie i dobrze się bawcie. Raz w tygodniu rozdział. Więc zachęcam do zostawiania gwiazdek i pisania komentarzy!! Do zobaczenia i przesyłam całuski!


U GÓRY SUKIENKA BELLI OD EDWARDA.

Adoptowana przez WampiryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz